Strony

Kurki! Zapiekanka makaronowa na ciepły dzień.


Co roku moim obowiązkowym daniem w kurkowym sezonie jest makaron i jajecznica. Tym razem, pod inspiracją Hani-Kasi, postanowiłam zapiec je z dodatkiem szynki. Kurki doskonale podkreślają kremowy sos, a ja otrzymałam świetny letni obiad dla całej rodziny.

 

Zapiekanka makaronowa z szynką i kurkami /4 porcje/
300 g makaronu penne
280 g świeżych kurek
200 g szynki
3 łyżki kwaśnej śmietany
2 łyżki twarożku kremowego (u mnie trójkącik serka topionego)
1 średnia cebula obrana i pokrojona w kostkę
kilka gałązek posiekanej natki pietruszki
4 łyżki tartego parmezanu lub podobnego sera
4 łyżki tartego żółtego sera
2 łyżki oliwy
świeżo zmielony czarny pieprz
sól
zioła prowansalskie
Makaron ugotować.
Na oliwie smażyć cebulę, dodać kurki i pokrojoną w paseczki szynkę. Trzymać na średnim ogniu, aż kurki zmiękną. Dodać śmietanę i serek topiony, doprawić, podgrzewać ok. 2 minut. Całość wymieszać z makaronem i pietruszką. 
Przełożyć do naczynia żaroodpornego, posypać parmezanem, żółtym serem i suszonymi ziołami. Zapiekać ok. 30 minut w 180 stopniach.

.513.




Moje: Kakaowe tosty francuskie z twarożkiem, malinami, miętą i syropem klonowym. Ricore z mlekiem sojowym.
My: Cocoa French Toast with cottage cheese, raspberries, mint and maple syrup. Chocory coffee with soy milk.

Brata: Tosty z masłem, żółtym serem, polędwicą drobiową i pomidorem, ketchup, brzoskwinia, herbata z sokiem malinowym.
My brother's bkfst: Toast with butter, cheese, chicken ham and tomato, ketchup, peach, tea with raspberry syrup.


Dużo się dzieje, czas przecieka mi między palcami, a ja siedzę przed komputerem i zastanawiam się, czy jednak wrzucić zdjęcie, na którym w kadr załapały się moje stopy czy to drugie. Jem, śpię, wychodzę, biegam. No i komputer, w który zalicza się moja praca i długie rozmowy. Przytłacza mnie wizja wciągnięcia w grafik szkolnych dni. Podobno "damy radę, bo co to dla nas zorganizowanych". Ok, wierzę Ci, a jednocześnie trzymam za słowo. Teraz, po chwilach niepewności i z wizją opuszczenia kilku polskich sierpniowych biegów, myślę o zbliżającej się wielkimi krokami Chorwacji. Nastawiam się na pływanie, kamienie, gaje oliwne i wspinaczkę połączoną z bieganiem. W żadnym wypadku nie mam zamiaru leżeć plackiem na plaży. Po zeszłorocznych doświadczeniach wiem, że ten sposób zupełnie się u mnie nie sprawdza. Tj. już, ponieważ od pierwszych wiosennych promieni słońca biegam w terenie, jestem bardziej opalona niż po całych wakacjach kiedykolwiek.

I w końcu na moim krzaku wyrosła mi odpowiednia do śniadania ilość malin. To nic, że rośnie nie w tą stronę co trzeba i żeby się do nich dostać muszę przełazić przez płot...

.512.

"Kiedy biegniesz po ziemi i biegniesz razem z ziemią, możesz biec bez końca."

Kasza jaglana (+ cynamon, kardamon i wanilia) z mlekiem sojowym, papierówkami, rodzynkami, bananem i syropem klonowym.
Millet (w cinnamon, cardamom and vanilla) w soy milk, apples, raisins, banana and maple syrup.

Babcine. Fale Dunaju.


Było o Dunajcu, no to teraz Dunaj. Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że to dwie zupełnie inne rzeki i to nawet leżące w znacznej od siebie odległości. Jeśli jednak chodzi o to ciasto, to nieważne fale jakiej rzeki miało przypominać. Ważne, że każdy już po pierwszym kęsie wie, że będzie prosił o dokładkę. Delikatne, przypominające piaskową babkę, ciasto, lekki, budyniowy krem, słodka polewa i przełamujące słodycz wiśnie. Dla mnie ideał.


Fale dunaju /forma ok. 24x28, 30 kawałków/
ciasto:
kostka margaryny
6 jaj
2 szkl. mąki
szkl. cukru
ekstrakt z wanilii lub cukier waniliowy
2 łyżki kakao
2 łyżeczki proszku
wiśnie świeże lub z kompotu

Margarynę utrzeć z cukrem i dodawać po 1 żółtku, cały czas miksując. Dodać mąkę z proszkiem do pieczenia i delikatnie wymieszać masę z ubitą pianą z białek.
Ciasto podzielić na dwie części. Jedną część wyłożyć na blachę, do drugiej dodać kakao i 2 łyżki wody po czym wyłożyć na jasna część. Na wierzchu układać owoce. Piec ok. 45 minut w 180°C.

krem:
200g masła
1/2 litra mleka
1/2 szkl. cukru
2 łyzki mąki ziemniaczanej
2 łyżki zwykłej
ekstrakt z wanilii lub cukier waniliowy

Z mleka, cukru i mąki ugotować budyń. Ostudzony dodawać stopniowo do miękkiego masła. Gdy ciasto ostygnie, posmarować je kremem.

polewa:
1/2 kostki margaryny
1 szkl. cukru pudru
2 łyżki kakao
2 łyżki wody

Wszystkie składniki na polewę rozpuścić w garnku. Gdy ostygnie oblać nią ciasto.

.511. Zielona Góra - Cottbuss

Tosty graham z masłem, gotowanym jajkiem, warzywami, ziołami i solą. Koktajl (banan, borówka amerykańska, liście mięty, mleko sojowe). Kawa cykoriowa z mlekiem sojowym.
Wholemeal toast with butter, boiled egg, vegetables, herbs and salt. Smoothie (banana, blueberry, mint leaves, soy milk). Chicory coffee with soy milk.


Dwa dni w domu. W końcu się wyspałam. Włączył mi się tryb pracy i teraz zaczynam się nudzić. Komplikuję sobie poranek jednocześnie piekąc tosty, gotując jajka, wodę na kawę, krojąc pomidory, cukinię, rzodkiewki, siekając szczypior i miksując owoce...

Obiecałam zdjęcia z zielonogórskiej sztafety, a że je dostałam (choć i tak jeszcze nie w pełnym składzie): Tak oto są słynne słoneczniki, które teraz, siedząc sobie spokojnie przed ekranem, w końcu mam okazję zobaczyć. Tak oto długa podróż samochodem, przerwy na jedzenie, rozgrzewka i tęcza na niebie. Odsyłam do relacji w 497. wpisie.

Pieniny.

 wegetariański kebab - Tasty flying kebab, Nowy Targ

zupa pomidorowa i szarlotka - Karczma u Madejów, Szczawnica

 pierogi i ryba - Biały Domek, Sromowce Niżne


Wróciłam z Pienin. Wyjazd niesamowicie aktywny, ale też jednocześnie wypełniony dobrym jedzeniem. Mieszkałyśmy w Sromowcach Niżnych, przejazdem odwiedziłyśmy Nowy Targ i Niedzicę. Jednego dnia wejście na Trzy Korony, innego rowerowa wyprawa do oddalonej o 12km Szczawnicy. Uzależniłam się chyba od biegania, bo skorzystałam z możliwości oddania wypożyczonego roweru w Szczawnicy i wróciłam, biegnąc obok mojej przyjaciółki jadącej na rowerze. Cudowny bieg wzdłuż wijącego się Dunajca. Zaraz po zjedzonej na miejscu zupie pomidorowej i spacerze wokół miasta.
Agnieszka swoim zwyczajem, jak przy każdym pobycie w górach, musiała spróbować tamtejszej szarlotki z lodami. Ja za to zawsze próbuję miejscowych pierogów. Podaję adresy naprawdę wartych odwiedzenia knajpek i restauracji oraz odsyłam do relacji i zdjęć na porannych inspiracjach. Teraz szykuję dla was dużą dawkę przepisów. Muszę nadrobić zaległości :)
 Pizzeria Dunajec, Sromowce Niżne

.510.

Wiem, że ostatnio częściej mnie tu nie ma niż jestem. W ramach rekompensaty, niedługo będę miała dla was konkurs z nowymi płatkami firmy Bakalland. Na razie muszą jednak wystarczyć relacje, tona zdjęć i uzupełnione już śniadania z Pienin. Moja światowa mapa śniadań (zakładka "Podróżuję") rośnie w siłę. Jednego dnia przejście przez graniczny most zaowocowało śniadaniem na Słowacji, jedno musiało dać kopniaka na 12km rowerem i drogę powrotną w biegu, codziennie, w towarzystwie, przygotowywało do długich wędrówek. Wszystkie w w miejscowości, w której z powodu wszechogarniającego roamingu, nie działał mi internet w telefonie. Po wczorajszym dniu spędzonym w całości na dworcach i przystankach autobusowych, po czterech przesiadkach i tych wszystkich pokonanych pieszo kilometrach, potrzebowałam czterech godzin snu i zatopienia się w miękkiej pościeli z laptopem na kolanach. Czysta bloggerka. Dobrze mi z tym. Teraz jeszcze bym pobiegała. Stęskniłam się za swoimi starymi dobrymi trasami. Jednak, jak to ujęła moja towarzyszka w podróży, teraz przydałby nam się przynajmniej tydzień wylegiwania na plaży, żeby odpocząć po urlopie ^^
Kukurydziane brzoskwiniowe placki (wegańskie, bez dosładzaczy) z masłem orzechowym. Mrożona kawa z mlekiem sojowym.
Cornmeal peach pancakes (vegan, sugar free) with peanut butter. Ice coffee with soy milk.

.509. Pieniny



28 nieodebranych meili, 20 komentarzy oczekujących na moderację, dobijanie się na facebooku. Formularz do biegowych statystyk, propozycje współpracy, nowo-wchodzące na rynek płatki i zaległe zdjęcia ze sztafety. Spokojnie. Już wróciłam. 
W skrzynce za to jedna pocztowa kartka, prosto z Warszawy, ważniejsza od dziesiątek wiadomości.

Pobiłam czasówki na 10km i na godzinę, biegnąc równo z jadącą obok na rowerze, Agnieszką. Całość na trasie Sromowce - Szczawnica, po słowackiej stronie granicy, wzdłuż wijącego się we wszystkie strony Dunaju. Wierzę w swoją siłę, jak nigdy wcześniej, usłyszałam: "Już wygrałaś. Tym, że zaczęłaś biegać". Takim sposobem i tym podobnymi, po godzinie biegu mi mało, po połowie 40-cm pizzy też.  Śmiesznym stał się dla mnie "wasz" świat.

.508.

Twaróg górski z cukrem trzcinowym, granolą i śliwkami. Kawa.
Quark with cane sugar, granola and plums. Coffee.

.507.

 Grahamka z serkiem i pomidorami / masłem i dżemem pomarańczowym.
Whole wheat bun with cream cheese and tomatoes / butter and orange jam.

.506.

Serek wiejski z bananową granolą w melonie. Kawa.
Cottage cheese and banana granola in melon. Coffee.

.505. czeski cross

Wakacje pod znakiem natury, nagłych zwrotów, spontanicznych wyjazdów i wszystkiego tego, co jest w stanie mnie wyrwać (a raczej już wyrwało) z mojego wygodnego rytmu dnia, zdrowych posiłków i bezstresowej nudy. Wbrew wszystkiemu, w tym czuję się lepiej i nie zamierzam przestawać. *Zagryza czeski bieg tłustą kiełbachą i ciastem.*
Wczoraj miał miejsce mój pierwszy zorganizowany bieg crossowy. Składał się z trzech okrążeń zawierających w sobie kałuże nie do wyminięcia, polne drogi i skaliste ścieżki. Całości dopełniał las, idealne warunki do skręcenia nogi i świetne widoki. (Tym razem byłam w stanie się rozejrzeć, nie to co z ostatnimi słonecznikami na trasie sztafety ;) Po pierwszym kółku myślałam o zejściu, ewentualnie położeniu się na trawie i śnie. Od początku wiedziałam, że bieg, o którym dowiedziałam się w 100% dopiero rano, po imprezie oraz 20km jazdy na rowerze i prawie 6km biegu poprzedniego dnia, nie może wyjść dobrze. Tak czy siak, potem było lepiej i dotarłam na metę. Nawet brąz jest i byłam najmłodszym uczestnikiem.


Moja praca i zdjęcia zostały docenione już ostatnio przez portal gazeta.pl, ale teraz okazało się jeszcze, że nawet niektórzy członkowie klubu znają mojego bloga. Nie pozostało mi nic innego: jem śniadanie i uciekam. Zostawiam was z nieśmiertelną u mnie, po brzegi wypakowaną jabłkami, owsianką oraz jej zdjęciami zrobionymi wieczorem. O godzinie piątej rano wolałam spać niż cokolwiek gotować ^^ Do piątku/soboty - niech będzie - do następnego blogowego śniadania. Następnym razem sceneria górska.

Owsianka z mlekiem sojowym, budyniem, jabłkami i rodzynkami.
Oatmeal with soy milk, custard powder, apples and raisins.