Strony

.1543.

Będąc rano z mamą na zakupach zauważyłam saszetki "Babeczki z mikrofali" w promocji, więc po powrocie zrobiłam swoją, bez proszku z cukrem i spulchniaczami ;)
Wolna sobota, pierwsza od dawna. Chillujemy, gotujemy, cieszymy się pogodą.

 babeczka z mikrofali z powidłami śliwkowymi i mandarynką
30g mąki owsianej
15g płatków owsianych
20g odżywki białkowej czekolada-sezam
1 jajko

Wszystkie składniki wymieszać w dużym kubku i piec w mikrofali przez 4 minuty.

.1542.

"Kiedy zgasło nade mną 
słońce,
musiałam sama 
stać się słońcem.

To było trudne, ale teraz 
jaka wygoda."
— Anna Świrszczyńska

Idę miastem i śmieję się sama do siebie. Ludzie patrzą jak na wariatkę, ale czy to źle? Czy to już optymizm czy to jeszcze moje szaleństwo? Czy to jeszcze moje szaleńcze zmiany nastroju? Niezmiennie jednak śmieję się od dwóch tygodni. I dobrze mi, dobrze mi z tym.

 waniliowe placki proteinowe z kiwi i masłem orzechowym

.1540. .1541. szwedzki stół

Szwedzki stół, kilometrowa kolejka do jedzenia, czyli wyjazdowo: parówka, sałatka jajeczna, ogórek. ketchup, chleb, biała kawa.  Jajecznica, parówka, ketchup, chleb, warzywa i czarna kawa.

Jura Krakowsko-Częstochowska na jesień.


Chociaż tereny górzyste kocham i mogłabym tam mieszkać, chadzając codziennie nowymi szlakami, to nigdy nie byłam tam jesienią. Nigdy też nie byłam w Jurze i nigdy nie byłam na studenckim wyjeździe. Oceniając więc widoki - coś niesamowitego i z pewnością będę tęsknić za tymi wszystkimi kolorami drzew. Oceniając charakter wyjazdu - intergracja level expert, chyba po dwóch latach studiowania, dopiero w tym tygodniu poczułam na sobie prawdziwe studenckie imprezy. To co działo się w hotelu nazwałabym nawet mini woodstockiem ;) Tylko puszczona na cały regulator, niosąca się korytarzami o siódmej rano "Bania u cygana" trochę nie pasuje do tego wizerunku. Chociaż w sumie...


Celem mojego weekendu w Jurze nie było jednak imprezowanie, a skumulowane, dwudniowe zaliczenie całego semestru wf'u. Wf z pierwszego roku studiów miałam zaliczony już wcześniej, więc miałam możliwość przepisania oceny, ale skusiła mnie wizja nauczenia się prawidłowej techniki nordic walking. Takie mini szkolenie od kijów. I naprawdę cieszę się, że sie zdecydowałam.
W sobotę, po przejściu 25km stwierdziłam, że kupuję kijki. Przed wyjazdem bałam się o moje kolano, które jeszcze nie okazuje pełnej sprawności po kontuzji. Okazało się jednak, że nigdy nie chodziłam z kijkami prawidłowo (w sumie to miałam z nimi tylko naprawdę mały epizod na wychowaniu fizycznym w liceum), bo z prawidłową techniką nie tylko wcale nie obciążamy nóg, ale też przechodzimy dłuższe trasy sto razy lżej niż zwykłym marszem. Tym sposobem po łącznie 40km w cały weekend, czułam tylko zmęczone mięśnie brzucha i lekko tricepsy. A takie niepozorne te kije, a tak kojarzone z geriatrią.
Oczywiście Sylwia mimo słabszej nogi wybrała się w trasę z grupą szybszą, idącą więcej kilometrów ;D Ale dzięki temu i zobaczyłam więcej i drugiego dnia schodząc z góry śmiałam się do siebie jak głupia, bo endorfinki, endorfinki, endorfinki... :D Nie zawsze przychodzą w takiej ilości i nie zawsze są zależne od uprawianej dyscypliny, no ale och, jak można tego nie kochać!


Spodziewajcie się więc większej ilości kijów na moim instagramie. Jako, że pogoda nie sprzyja już mojemu codziennemu dojeżdżania do miasta rowerem (ostatnie dwa tygodnie po przepisanym od lekarza antybiotyku przetrwałam bez jego spożywania, ale nie kuśmy zbytnio losu ;)), czas się chyba przerzucić na inne formy cardio. W sumie po tym weekendzie zeszły mi aż 3cm z uda, ale sama nie wiem czy to przez te spacery, małe obiadowe porcje czy przez te nocne akcje odwadniania ^^

.1539. owsianka

Dla wszystkich miłośników żółtego duszka: będzie mi miło, jeśli dodacie mnie na snapchacie :) Mój nick: slyvvia
Tam i na instagramie udaje mi się bywać ostatnio zdecydowanie częściej niż tutaj. Uczelnia, praca, treningi, życie w internecie i życie towarzyskie czasami nie idą w parze, ale ogarnę ;) Ten weekend znowu w rozjazdach, więc pewnie następne śniadanie zagości tu dopiero w poniedziałek. Postaram się jednak zrobić zdjęcia również na nordic walkingowym weekendzie w Jurze, więc powinno wyjść z tego coś ciekawego :D 
 owsianka z bananem, twarożkiem, jagodami goji, masłem orzechowym i kakao

.1538. Or­ga­nizo­wanie chaosu kończy się chaosem organizacji.

Kocham swój organizm za regenerowanie się w 3 dni. Wrócił mi głos, przeszedł katar, jeszcze tylko trochę kaszlę i nawet zaliczyłam już dzisiaj dziesięciogodzinną nocną zmianę. Czyżby w powietrzu pachniało upragnionym powrotem do sztang? :D Chcę przetestować uczelnianą siłownię, bo skończył się mój dotychczasowy karnet. Zobaczymy jakie tam maszyny, organizacja i przede wszystkim KLIMAT!
Na razie, po godzinie drzemki w autobusie, przebieżce przez miasto, rajdzie po sklepach z babcią i zjedzeniu śniadania, siadam do komputera z kawą w dłoni. Nie opłaca się już teraz kłaść, co nie? Chyba nie chce mi się spać albo szkoda mi dnia.
Or­ga­nizo­wanie chaosu kończy się chaosem organizacji. Z lekkim uśmiechem na ustach.
 bułka ziarnista z twarożkiem ziarnistym, powidłami śliwkowymi i figami

.1537. Granat na śniadanie. Babka z mikrofali.

Rozpieszczania w chorobie dzień drugi. Największym dla mnie rozpieszczeniem się zawsze jest doooobre śniadanie :D 
Udało mi się złapać przedmioty, na których wyborze zależało mi na drugim semestrze AWF'u, czyli Gastronomię z towaroznawstwem i Jogę <3 Był jeszcze trekking, kajakarstwo, a nawet golf - w sumie w taki prawdziwy nigdy nie grałam (myślę, że minigolf na wakacjach się nie liczy), może kiedyś mi się uda. Za tydzień za to mam weekend z nordic walking w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Jeśli na AWF'ie mówią ci, że jeśli poznasz odpowiednią technikę kijów, będą one lepszą formą cardio niż bieganie, to znaczy, że tak jest ;) 

babeczka z mikrofali z bananem, granatem, chia i syropem czekoladowym waldena
35g płatków owsianych
10g mąki pszennej
15g odżywki białkowej waniliowej
1 jajko
80g jogurtu greckiego
1/2 banana
1/2 granata

Wszystkie składniki oprócz części granata wymieszać. Piec w mikrofali 4 minuty. Podać z chia i syropem.

.1536. śniadanie mocy

Choróbsko mnie jakieś dopadło, pewnie nie służy mi włóczenie się po mieście w mrozie o czwartej nad ranem. No cóż, tak czy siak Katowice na mnie nie poczekają, więc wskoczyły placki mocy i pędzimy na pociąg. Za to trening odłożony, bo aż tak losu kusić nie chcę, żeby rozłożyć się na dwa tygodnie.
 pancakes z nutellą i granatem
40g mąki pszennej
15g odżywki białkowej sezam-czekolada (można pominąć)
2 jajka
szczypta proszku do pieczenia
50g jogurtu greckiego o obniżonej zawartości tłuszczu

Wszystkie składniki wymieszać i usmażyć z nich 3 duże placki. Podać z nutellą i granatem.

.1535. owsianka z jabłkiem i jagodami goji

Śniadanie o 5 rano po całej nocy pracy smakuje dużo lepiej niż inne. No może takie w górach, przed wyjściem na szlak jest jeszcze lepsze, no ale nie można mieć wszystkiego. Góry będą w grudniu, całą paczką <3
waniliowa owsianka z jabłkiem, słonecznikiem, jagodami goji, masłem orzechowym i cynamonem

.1534.

Po praktycznie pół roku spędzonym w domu i pracy tylko przy komputerze, z kilkoma tylko epizodami, już prawie zapomniałam jak bardzo rajcuje mnie poznawanie nowych ludzi. Setki rozmów, setki historii, setki wypitych kaw. Jest dobrze, a nawet lepiej. 
Swoją drogą przenosząc część swojego życia do Katowic, autobusów i pociągów, zastanawiałam się czy ktoś gdzieś mnie rozpozna. Miewałam już różne przygody milsze i mniej, związane z moim blogiem. Czy to dziewczyny, które rozpoznały mnie wśród woodstockowego tłumu czy ktoś, kto po prostu widział mnie na mieście i postanowił potem obrażać w internecie. Każde z nich w pewien sposób daje mi poczucie, że jednak po coś to wszystko robię, że te wylewane tu słowa nie idą w eter. Tak też było w tym tygodniu. Jedna dziewczyna rozpoznała mnie, gdy wraz z grupką chłopaków ze studiów wchodziłam do studenckiego klubu na dołach akademika. Nawet się nie zorientowałam, bo dała o sobie znać dopiero później, na instagramie, ale i tak czuję się w pewien sposób podbudowana. Cieszę się, że gdzieś tam jesteście, śledzicie, dajecie o sobie znać :) Dziękuję wam każdemu z osobna, no niech będzie, nawet hejterom ;)

 jajecznica od szczęśliwych kurek

.1533. pancakes z malinami

Jakość naszego życia sprowadza się do jakości naszych związków z innymi ludźmi.
Prawdziwa decyzja jest mierzona poprzez fakt podjęcia nowego działania. Jeśli nie ma działania – tak naprawdę nie podjąłeś decyzji.
Ścieżką do sukcesu jest podjęcie ogromnego, zdeterminowanego i silnego działania.
Anthony Robbins
 pancakes z malinami
40g mąki pszennej
10g odżywki białkowej (użyłam bananowej)
2 jajka
chlust mleka
szczypta proszku do pieczenia
maliny

Wszystkie składniki wymieszać i smażyć na małej patelni.

Jak odzyskać okres? Jak odzyskać zdrowie po zaburzeniach odżywiania?

W kwietniu 2010 roku pewna piętnastoletnia dziewczyna napisała na pewnym małym blożku, że założyła tego małego blożka, żeby mieć w pewnym sensie podporę i fundament do utrzymania postanowień, że próbowała już wiele razy, jednak zawsze łamie się na widok czekolady i batonów, że chyba jest uzależniona, że musi to przezwyciężyć i że ten blog w pewien sposób jej w tym pomoże. Napisała, że będzie pisać co zjadła danego dnia i jak ćwiczyła, że jest otwarta na krytykę i uwagi, że będzie czekać na opinie i rady na temat ćwiczeń i diety, że zaczyna od jutra.
Już następnego dnia jadła nie więcej niż tysiąc kalorii. Pięćdziesiąt jeden dni później ważyła 8kg mniej, każdą wolną chwilę spędzała czytając "motylkowe" blogi, w swoim świecie, z dala od przyjaciół i rodziny.
To tego kwietnia 2010 roku miałam ostatni naturalny okres, następny, po setkach połkniętych tabletek, walce z samą sobą i odblokowaniu psychiki, pojawił się dopiero w październiku 2013 roku.
Gdzieś w okolicach listopada 2010, dalej obsesyjnie liczyłam trzymałam diety, ale pula wynosiła już jakieś 2000kcal (zwiększałam stopniowo, dodając 50kcal na tydzień przez co pilnowałam, żeby nie przytyć ani grama). W gorsze momenty znowu ograniczałam się dużo bardziej. Wtedy też mama zabrała mnie z moim problemem do miejscowego ginekologa.
Dostałam Luteinę w tabletkach, nie pamiętam dokładnie jak długo ją brałam, ale wiem, że po jakimś czasie pojawiły się lekkie ślady miesiączki, które zniknęły od razu po odstawieniu tabletek przez lekarza. Wtedy doktor odesłał mnie do swojego znajomego w mieście, twierdząc, że ten na pewno mi pomoże. Ten wysłał mnie na trzy dni badań w szpitalu, wiecie, dużo krwi, dużo niezrozumiałych wymian zdań. Jedyne co z tego wszystkiego do mnie wtedy dotarło, to, że moja gospodarka hormonalna jest w ruinie.
Dostałam Estrofem, który miałam brać kilka miesięcy po czym odstawić i sprawdzić czy coś ruszy samo (podczas brania leku regularnie miesiączkowałam, ale był to sztuczny, wymuszony przez tabletki okres), po ich odstawieniu miesiączka całkiem zniknęła. Wtedy doktor odesłał mnie do swojego znajomego w klinice endokrynologicznej.
Dostałam Femoston. Tak, to ten lek, dla kobiet z menopauzą. Głupio mieć menopauzę w wieku siedemnastu lat i głupio być odsyłanym od jednego lekarza do drugiego. Plusem było to, że ten był moim ostatnim doradcą w tym problemie. Na każdej kontrolnej wizycie endokrynolog sprawdzał moją wagę (co swoją drogą okropnie mnie wkurzało) i robił usg. Zastrzegł też, że przez najbliższe 3 lata mam zakaz przyjmowania tabletek antykoncepcyjnych, bo musimy nauczyć moje ciało naturalnego rytmu. Jajniki praktycznie nie pracowały, więc trzeba było wielu opakowań Femostonu, żeby w końcu coś ruszyło. Podobnie jak przy poprzednim leku, podczas zażywania tabletek, miałam regularny, comiesięczny, sztuczny i wcale mnie nie pocieszający okres. Do tego pojawiły się symptomy, których wcześniej przy miesiączce u mnie nie było: ból piersi, puchnięcie, zatrzymywanie wody, bóle głowy, przybieranie na wadze... W lipcu 2013 ważyłam już 58kg, ale czułam się ze sobą tak samo źle jak przy najniższej wadze (50kg), więc nie miało to szczególnie wielkiego wpływu na moje samopoczucie. Wtedy też miałam odstawić leki i czekać do trzech miesięcy na pojawienie się naturalnego już okresu. Zupełnie w to nie wierzyłam, ale i tak czekałam z niecierpliwością. Pojawił się na początku października.

Zjedz coś dobrego
Nieplanowane wyjście, wieczór z przyjaciółmi, rodzinne spotkanie i już ogarnia cię panika? Nie sądzisz, że nie tak to powinno wyglądać? Rzucaj sobie wyzwania, nie planuj wszystkiego, zjedz ciasto z babcią, ugotuj coś dla siebie i innych. Rozpieść się, bądź trochę egoistką. Ja w 2012 roku rzuciłam sobie wyzwanie "Przestań liczyć kalorie", walczyłam z tym strasznie długo i strasznie długo uczyłam się jeść intuicyjnie i w końcu dopuścić do siebie głos swojego ciała. Trudno dopuścić do siebie myśl, że "uczucie przepełnienia" (z waszych maili) to jednak nie przepełnienie ale zwykłe nasycenie. Wiem, łatwo pomylić te uczucia po latach głodu. Jedz, musisz jeść.

Baw się
Znajdź swoje miejsce na ziemi, bądź tam gdzie chcesz z ludźmi z jakimi chcesz, robiąc to co chcesz. Ćwicz jeśli lubisz lub tego nie rób. Szukaj miejsc, w których jesteś szczęśliwa, w których ani na chwilę nie myślisz o wadze, jedzeniu, wyglądzie. Odpręż się, zrelaksuj, kochaj, ciesz. Życie to nie bilans kaloryczny i obwód twojego pasa.

Nie bój się stawać silniejsza
Nasz organizm to wbrew pozorom bardzo inteligentna bestia, nie wystarczy "jeść zdrowo" (często pojawiające się teksty w waszych mailach a pro po braku okresu: "przecież jem zdrowo", "przecież jem odpowiednio dużo tłuszczu", "przecież nie ćwiczę aż tak dużo"), żeby ocknął się z tej niekomfortowej dla niego sytuacji. Zablokował się, bo stałaś się nie dość silna by móc utrzymać dziecko. Musisz więc udowodnić, że jednak jesteś gotowa na tą misję. Nie bój się, nie katuj, nie każ, a twoje ciało, samopoczucie i zdrowie ci za to podziękują.

Okres od października 2013 czasami się pojawiał czasami nie. Jednego miesiąca nie było go wcale, innego był już po dwudziestu dniach. W kwietniu tego roku (już 2015), poszłam na kontrolne badania, dowiedziałam się, że moje jajniki są jeszcze trochę słabe i stąd ta nieregularność. Tym razem obyło się już bez sterydów, hormonów i leków na menopauzę. Ku mojemu zaskoczeniu dostałam od ginekologa zwykły ziołowy lek Castagnus. Mam brać po dwa opakowania co jakiś czas. Już po jednym mój okres wyrównał się całkowicie plus nie pojawiają się żadne bóle :)

.1532.

Nie warto iść na skróty. Najbardziej smakuje to, co kosztowało nas najwięcej wysiłku.
Owsianka z bananem, białkiem czekolada-sezam od treca, masłem orzechowym, nasionami chia i zebranymi z samego rana malinami z własnego ogródka.
40g płatków owsianych
szklanka wody
1 banan
30g odżywki białkowej
maliny, chia, masło orzechowe

Płatki zalać wodą i gotować do gęstości. Dodać banana i gotować razem jeszcze chwilę, Wymieszać z odżywką i podać z pozostałymi składnikami.

.1531. odpoczynek i najlepsze kanapki na świecie

Trener zarządził tydzień odpoczynku i jak to stwierdził, treningi w tym tygodniu będą "chujowe", bo zupełnie bez satysfakcji. Obciążenia obcinamy na tydzień o połowę. Do tego do zrobienia tylko dwie noce w pracy i trzy dni na uczelni, więc myślę, że uda mi się porządnie wyspać, porządnie zregenerować i zebrać wszystkie siły. Będę bardziej do życia i mniej opryskliwa ;) Może i kofeiny uda dostarczać się mniej, a nie wlewać w siebie litrami pod każdą postacią ^^ No i w końcu napiszę dla was te obiecane na instagramie dłuższe posty.
 chleb ziarnisty z masłem orzechowym, bananem i czekoladowym waldenem, serek homogenizowany z waniliową odżywką białkową