Dzisiaj pół dnia przerwy od wymiany, bo "nasi" Niemcy w towarzystwie nauczycieli pojechali do Oświęcimia. Nie powiem, dziwne jak dla Niemców miejsce do zwiedzania, ale może jednak i oni potrzebują uświadomienia w tym aspekcie. Wydaje mi się, że nie uczą się w szkole tej części historii, ponieważ niektóre dziewczyny wyszły z warsztatów płacząc. Z Anastasią nieźle się dogaduję. Ja, moim łamanym angielskim, ona, swoim dobrym angielskim i jest ok. Przede wszystkim brak mi zasobu słownictwa, już od pierwszego dnia postanowiłam sobie, że teraz będę codziennie przynajmniej przez pół godziny uczyła się słówek. Już jest lepiej niż pierwszego dnia i na własnej skórze przekonałam się jak szybko można zacząć sobie radzić. To w ten sposób ludzie wyjeżdżający do pracy za granicę błyskawicznie się aklimatyzują i zaczynają nawet myśleć w obcym języku. Za to w polskiej szkole uczymy się (ja już 10 lat) praktycznie tylko pisania i czasów, co w obecnej sytuacji po prostu się nie przydaje - poza kilkoma zwrotami typu "Would you like...?" czy "We will go to...".
W ciągu ostatnich odżywiam się głównie poza domem, przesiaduję w klubach, a mając znikome ilości czasu na blogi, poczułam się jak na urlopie ;) Dzisiaj korzystając z chwili wolnego czasu przed odebraniem Any z autobusu, obiadem na mieście i zakupami, muszę się wybiegać. Inaczej w niedzielę nie dam rady ruszyć w IV Cieszyńskiej FORTUNIE na 10km.
Tost graham z serem, polędwicą drobiową i ketchupem, papryka, pomidorki koktajlowe i jajko gotowane na twardo.
Graham toast with cheese, chicken ham and ketchup, red pepper, cherry tomatoes, hard boiled egg.
Pycha! smacznie u Ciebie, jak zawsze!
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiele osób słyszało o obozach, ale nie są aż tak świadomi co się tam działo, jak my (swoją drogą i tak znajdziesz wielu Polaków, którzy nie mają o tym pojęcia).
OdpowiedzUsuńJęzyk warto ćwiczyć i warto uczyć się słówek, chociaż to dość trudne, bo przecież jest ich masa ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNas razi,że Niemcy nie wiedzą o Holocauście, a czy My wiemy o ciemnych stronach polskiej historii? Nie bardzo ;)
UsuńZa to w moich podręcznikach do historii (matura IB) można się dowiedzieć, że nie ma takiego miasta jak "Gdańsk" gdyż od zawsze było to miasto niemieckie o nazwie "Danzig" :D Co państwo to inna 'wersja' historii :)
UsuńNo tak, masz rację. Nauczyciele nie skupiają się nad tym, żebyśmy mogli w przyszłości porozumieć się z ludźmi innego pochodzenia. Dla nich najważniejsze są te wszystkie czasy i styl oraz jakość pisania. Pół godziny codziennej nauki słówek i na pewno będziesz mogła świetnie, bez problemów dogadać się z Niemkami. :)
OdpowiedzUsuńZrezygnuj z napisów w serialach/filmach
OdpowiedzUsuńWciągnij się w serial jakiś,czytaj po angielsku
Ja tak wyszlifowałam niemiecki
Znowu ten pyszny tost :).
OdpowiedzUsuńNie uczą w Niemczech o Oświęcimiu, mam znajomych i rodzinę tam i akurat o to pytałam. Dlatego tym bardziej dziwię się tej wycieczce (chociaż już Ci to mówiłam ;)), ale w sumie to dobrze, że ich uświadamiają.
Ja myślenia po angielsku doświadczyłam, gdy mieszkałam w Anglii. Bardzo ciekawe doświadczenie, do tej pory mi się zdarza, bo mam świetnego nauczyciela od tego języka :).
Życzę miłego biegania!
Taka wymiana to fajna sprawa. Ja też dopiero przy swojej wymianie z Łotyszami zobaczyłam jak mały mam zasób słownictwa i jak niewiele uczą w szkołach, ale po jakimś czasie nawet zaczęłam myśleć po angielsku :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia na biegu :)
Właśnie mnie blog już zaczął przytłaczać :D
OdpowiedzUsuńCiesze się, że wymiana udana!!
Dobry nauczyciel to połowa sukcesu :) U mnie w liceum jest duży nacisk na języki- wcześniej w gimnazjum i podstawówce poziom był koszmarny.
OdpowiedzUsuńBardzo zazdroszczę wymiany- brałam kiedyś w tym udział i uważam, że to cudowne doświadczenie :) Minęło już sporo czasu, a ja do dzisiaj ze swoją Niemką utrzymuję kontakt ;)
Najlepsza jest nauka przez gadanie, gadanie, gadanie... A kiedy nie zna się słówka, to tym lepiej, bo można je opisać piętnastoma innymi ;) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńW moim przypadku każda wizyta w oświęcimu przeradza się w coś czego nie potrafię do końca wyjaśnić. Za każdym razem mam ciarki na plecach i przeszywa mnie na wskroś ogromny strach i jednocześnie szacunek wobec tych dróg, baraków, każdego fragmetu, który się znajduje na tamtym terenie.
UsuńCo do aklimatyzacji masz zupełną rację ! Uwielbiam gdy pewne sytuacje, które przytrafiają nam się w życiu wymuszają na nas pewien rozwój - w tym przypadku nauka nowych słówek.
Śniadanie jak zwykle bardzo kuszące. Dużo u Ciebie tostów ostatnio ;D
w takim razie miłego urlopowania :) będziemy czekać - ja na pewno :)!!
OdpowiedzUsuńdużo się u Ciebie dzieje ; )
OdpowiedzUsuńmiłego biegania i narobiłaś mi ochoty na gotowane jajka ;p
Muszę uruchomić swój toster. Wielką fanką chleba nie jestem, ale tościka by się zjadło :P.
OdpowiedzUsuńNie ma lepszej szkoły niż bezpośredni kontakt z językiem. A słówka zawsze się przydadzą. Co do wizyt w Oświęcimiu - nigdy mnie takie rzeczy nie ruszały. Jak patrzę, ile zwierząt co i rusz jest zabijanych, nie rozumiem tego obruszenia i opowiadania ze zgrozą o Niemcach.
Ale to byli ludzie!
UsuńJedna śmierć nie może być ważniejsza lub gorsza od innej. Tamci ludzie byli zabijani jak zwierzęta, muchy, przedmioty wręcz.
Usuń"Zabijani jak zwierzęta" - co decyduje o tym, że jedno życie jest mniej warte od drugiego? W czym ludzie są lepsi? Ja tu stawiam znak równości Olu.
Usuńnie będę Sylwi spamowała i przeniosłam się do Ciebie leaf :)
UsuńAkurat się składa, że jestem Oświęcimianką i gdy byłam mała, z wiadomych względów nie rozumiałam dlaczego do naszego miasta, o którym myślałam, że nie jest znane, przyjeżdżają takie masy ludzi....
UsuńPóźniej dowiedziałam się o obozie. I szczerze mówiąc do pewnego czasu w moim życiu, obóz traktowała jako coś normalnego. Zawsze był i nie wywierało to na mnie wrażenia. Do czasu. W miarę upływu lat uświadamiałam sobie co tam się stało. I niestety nie mogę się zgodzić, że śmierć człowieka jest równa śmierci zwierzęcia. OK, dla mnie cierpienie zwierząt też jest czymś strasznym, ale to co się działo w obozie przechodzi WSZYSTKIE granice. Niewielu ludzi spoza Oświęcimia wie jakie potworności wyczyniał np. Josef Mengele. Jak zaszywał w ciele człowieka szczury i liczył po upływie jakiego czasu człowiek umrze. Albo badania na bliźniakach...
Kiedyś przychodzi takie moment, patrząc na włosy, walizki, budy, pasiaki, zdjęcia wychudzonych dzieci, że człowieka ruszy.
Przepraszam za spam :)
Straaasznie dawno tostów nie jadłam...:D
osoby, których nie przeraża Oświęcim z pewnością nie przeczytały żadnej książki o obozie. Nie wiem czy mając w pamięci choćby "Dymy na Birkenau" można spokojnie tam pojechać. Widzi się wtedy konkretnych ludzi, sytuacje. Odbiera się wszystko zupełnie inaczej.
UsuńTakie samo mam zdanie co do angielskiego, to jest katastrofa jak nas uczą :( urlopuj dobrze:*
OdpowiedzUsuńOni nas nakierowują, uczyć słówek powinniśmy się sami, gramatykę nam tłumaczą. Sami jesteśmy odpowiedzialni za naszą edukację i rozwój :)
UsuńOla w 100% Cię popieram.:)
UsuńOd nie dawna zaczęłam się uczyć słówek i w szkole idzie mi lepiej. Teraz będę ogladac jakies ang. filmy.:D
Trafiłam tutaj przypadkiem, gdy ktoś na Vitalli polecał tego bloga. Napisał, że robisz apetyczne, fantastyczne, bajeczne owsianki;) A Tu niespodzianka! Nie tylko owsianki;) Przejrzałam chyba połowę i podziwiam Cię. Śniadanie sprowadziłaś do rangi ... nabożeństwa!:) (Przepraszam, nie chcę absolutnie nikogo urazić!). Pozdrawiam i obiecuję, że będę zaglądać. Ewa
OdpowiedzUsuńmmmm ale pysznie wygląda! nie mogę się napatrzeć :D
OdpowiedzUsuńtak angielski to podstawa, też muszę się wziąć w koncu za słówka, bo są najważniejsze! ;)
tost <3.
OdpowiedzUsuńthat sandwich reminds me of when I was a kid and my mom made it for me :)
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście lepiej uczyć się obcego języka poprzez rozmowę
większość tego czego nauczyłam się w szkole jest mi aktualnie wogóle nie potrzebne
ale ładnie wygląda, omomomom:3
OdpowiedzUsuń