Strony

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rogoznica. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rogoznica. Pokaż wszystkie posty

Chorwacja. Rogoznica i Vrbnik kulinarnie.

Robi się mały mętlik, bo podsumowania podróży wrzucam tu, a pośrednie z nich zdjęcia, na Poranne Inspiracje. Wiem, że od razu widać, że tam oddaję siebie w pełni, a Makaron traktuję tylko jako notes z przepisami. Teraz wróciłam do domu. Usiadłam w swoim pokoju. Spędziłam ok. godziny na zastanawianiu się, od czego w ogóle zacząć internetowe porządki. W końcu wzięłam zapisane na pulpicie albumy z Chorwacji, wybrałam zdjęcia jedzenia, uporządkowałam i popstrykałam przywiezione skarby. Jako, że wakacje spędziłam w dwóch różnych miejscowościach, miałam okazję wzbogacić dział:

W tym roku śniadania relacjonowałam na bieżąco, jednak nie miałam okazji pokazać tego, co jadaliśmy poza porannym posiłkiem. Tak oto...
Restauracja "Sanlemo", znajdująca się w samym centrum Rogoznicy. Jedzenie świetne, przekonałam się tu do pierwszy raz przeze mnie próbowanych kalmarów. Dużym minusem był jednak bardzo długi czas oczekiwania na posiłek mimo niezbyt dużej ilości klientów.

Pizzeria "Fortuna", port w Rogoznicy. Po kalmarach postanowiłam spróbować owoców morza w towarzystwie makaronu. Połączenie dobre, chociaż jak dla mnie przydałoby się tu trochę pomidorów lub innego warzywnego dodatku. Rodzice i brat spróbowali ostrą sałatkę meksykańską i pizzę, godna polecenia.

Dzięki stałemu dostępowi do własnych kuchni, powstała m.i. sałatka z czerwoną fasolą, pierś nadziewana serem na potrawce z pomidorów i bakłażana oraz kurczak na ostro z makaronem i leczo.

W Vrbniku polecić mogę restaurację "Argentum", gdzie miałam okazję zjeść doskonałą blitvę

oraz pizzerię "Gospoja" w samym centrum starego miasteczka.

W przerwie lody, tradycyjny burek z mięsem lub po prostu cappuccino.

.531.

Chorwacki strudel jabłkowy i w drogę.
Croatian apple strudel.

.530.




Sałatka owocowa (arbuz, melon, jabłko, figi, nektaryna, sok z cytryny) z twarogiem.
Fruits salad (watermelon, melon, apple, figs, nectarin, lemon juice) with quark.


Przenosimy się. Zdążyłam się przyzwyczaić do tutejszej okolicy, lodów, tras biegów, skał nad brzegiem i łodzi w porcie. Ok, do wieczornego internetowego kontaktu ze światem zewnętrznym też się przyzwyczaiłam. Teraz pięć dni na stare miasto. Najprawdopodobniej nie będę miała możliwości dodawania śniadań i na te kilka dni, żegnam się miseczką z zawartością zjedzoną na plaży.
A początek roku szkolnego przestał wydawać mi się daleki i niechciany, czas i tak za szybko leci, by móc powstrzymać tok zdarzeń. A we wrześniu trzy wyjazdy na biegowe imprezy. Dobrze, że nauka nie zdąży się jeszcze wtedy rozkręcić i będzie możliwość wyrwania się w weekendy. Tam, gdzie można poczuć wiatr we włosach.

.529.

Za dużo myślę, a za mało myśli nadaje się do ubrania w słowa. Słuchając niewiemczego, biegam niewiemgdzie i tęsknię za niewiemczym. Chcę być tu, tam i wszędzie.
Zdążymy.

I nie biegałam rano, bo spałam. Kiepski powód, ale... no cóż ;)
Tosty z masłem, serem, cukinią, ketchupem i szynką. Melon.
Toast with butter, cheese, zucchini, ketchup and ham. Melon.

.528.


Placki z masłem orzechowym i winogronami, kawa.
Pancakes with peanut butter and grapes, coffee.

.527.

Owsianka z granolą i brzoskwinią.
Oatmeal with granola and peach.


A dzisiaj rano,

kamienną ścieżką,

wbiegłam sobie na pagórek...

Góra nad Smoczym Okiem, jeziorem, będącym śladem po zapadniętej jaskini. Wczoraj pieszo, dzisiaj biegiem. Wschodzące zza wysp słońce, a w oddali dom, w którym nocuję. Czy muszę jeszcze coś dodawać?
Zniewolony staje się wolnym, na twarzach pojawia się uśmiech,  a ja dochodzę do wniosku, że gdybym uważała na każde pisane tu słowo i zastanawiała się nad tym kto może je przeczytać, straciłabym tożsamość. I kocham wiele rzeczy. I biegnę przed siebie wczesnym rankiem, a od spływających kropli potu, na głowie tworzą mi się maleńkie loki, takie jakie miałam w dzieciństwie. I kalmary na talerzu, i wino, i skok do morza, i spadająca gwiazda. I każda rzecz może być właśnie zaczynającą się przygodą.

.526.

,,Tak wielu ludzi jest nieszczęśliwych, a jednak nie podejmują żadnej próby, by to zmienić, ponieważ przywykli do życia w pewności, konformizmie i konserwatyzmie, co może dawać poczucie spokoju umysłu, ale w rzeczywistości nie ma rzeczy bardziej niszczącej dla niespokojnego ducha niż pewna przyszłość."
"Wszystko za życie" - Jon Krakauer
Od zaprzyjaźnionego, uwięzionego człowieka.

Serek wiejski z figami i migdałami, słodka bułka.
Cottage cheese with figs and almonds, sweet bun.

Figi są tu zupełnie inne, lekko podsuszone, ale nie utraciły jeszcze swojej soczystości i miękkości. Bułka, pączko-podobna, kupiona na ulicznym straganie. Jej nazwę uzupełnię gdy tylko ją sobie przypomnę.
I tak, po spalonych wczoraj niemal 2000kcal i uzupełnieniu braków najlepszym jedzeniem, wracam do gry. Boli mnie tylko prawa noga. Z łóżka wstałam i byłam w stanie zrobić śniadanie, więc wszystko w porządku ;)

.525.

Chleb słonecznikowy z masłem, szynką, serem, pomidorem, rzodkiewkami i cebulką, kawa.
Sunflower bread with butter, ham, cheese, tomato, radishes and onion, coffee.

Korzystając z chwili czasu tuż przed samym wyjazdem, udałam się do sportowego sklepu z zamiarem kupienia nowych biegowych butów. Może i kiepski pomysł, zważając na czekającą by ich wielką próbę ze strony kamienistego brzegu, nierównych ścieżek i ostrych chorwackich wzniesień. Padło na Adidas Duramo 4, w których od pierwszego założenia zakochały się moje stopy. Znacznie lżejsze od starych, dobrych i na dobre rozbieganych Reeboków, sprawiły, że niemal nie czułam obecności buta. Na wszelki wypadek jednak - otarcia i tak dalej, wzięłam ze sobą i tą starą parę.
Rogoznica
Jeśli ryzykować to na całego. Po przebiegnięciu w nowiutkich adidasach zaledwie połowy kilometra, dzisiaj porwałam je ze sobą na moją pierwszą w życiu osiemnastkę (na tych właśnie wzniesieniach i żwirze). Wcześnie rano, żeby zdążyć przed upałem: banan, izotonik i w drogę, a po powrocie szybkie, należyte śniadanie.
Buty sprawdziły się doskonale (mimo drobnego odcisku na małym palcu prawej stopy...), a ja przekonałam się jak bardzo tęskniłam za biegiem wzdłuż plaży. W zeszłym roku w Chorwacji pokonywałam max. 4km, ale niezależnie od kilometrażu, to zgranie z przyrodą i odgłosy fal uderzających o brzeg, zostają w pamięci na dobre.
Wolność - to jest właściwe słowo.

Spotkałam dokładnie dwudziestu biegaczy, co przy ilości biegaczy z mojej miejscowości (3?) naprawdę mnie zaskoczyło. Bardziej zdziwieni byli jednak ludzie siedzący w nadmorskich kafejkach na wyspie, którą okrążałam cztery razy ;)

.524. Chorwacja po raz trzeci

Po śnie w każdej pozycji będącej możliwą na siedzeniu samochodu, po miniętych stadach owiec, koni, krów, polnych drogach, błyskawicznych autostradach i nieziemsko ostrych zakrętach znad kamiennego klifu, dotarłam do mojej Chorwacji. Po kilku (nastu) godzinach podróży, rozbieganiu zastanych mięśni (pierwsza w nocy, słoweński chodnik i trasa od samochodu do kosza na śmieci), po zjedzonym na szybko śniadaniu sfotografowanym na brzegu drogi, witam was ponownie.
Poproszę jeszcze mocną mrożoną kawę.
Tortilla z twarogiem i gruszką
Tortilla with quark and pear.