pełnoziarniste twarogowe placki z gruszką
wholemeal cheese pancakes with pear
Improwizowane placki gdy stoję nad lodówką w poszukiwaniu inspiracji, zawsze wychodzą najlepsze. Do zrobienia tych przyczynił się tata, który za moimi plecami i otwartą lodówką, rzucił: "Twaróg otworzyłem, placki sobie zrób." Dzięki, bo najprawdopodobniej jeszcze stałabym tak, rozmyślając, albo koniec końców wymieszała musli z serkiem wiejskim.
Wzięłam się w końcu w garść, zorganizowałam trochę, utworzyłam pełny plan do maratonu i wielkiej formy. Wydrukowałam i powiesiłam w widocznym miejscu. 10 tygodni ciężkiej pracy prowadzącej do ponadprzeciętnej satysfakcji. Dla siebie i nikogo innego - każdy biegacz jest też trochę egoistą, na pierwszym miejscu stawiającym swoje treningi. Maraton to dla mnie nie sam wysiłek, to raczej starcie z samym sobą, psychiczne i duchowe. Dzięki niemu można udowodnić wiele, udowodnić wiele swoim słabościom.
A takie np. samo jedno pobieganie w ulewie, daje więcej mocy niż dziesięć wyjść na trening przy innej pogodzie. Wczoraj była ulewa :) Witaj biegu bez bólu, tęskniłam, przyjmuję z otwartymi ramionami.
Podziwiam samozaparcie :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajne placuszki ^^
No to tata przynajmniej podsunął pomysł na pyszne śniadanko :D
OdpowiedzUsuńco za słodycz z tej podkładki, pokaż ją całą!!;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, naprawdę. Masz wielkie zamiłowanie którego szczerze ci zazdroszczę. A śniadanie jak zawsze pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam zdjęcie to od razu pomyślałam, że to słynne serniczki z patelni. Ale w sumie raczej niewiele się różnią :) Pyszne śniadanie :)
OdpowiedzUsuńNo to trzymam kciuki, bo maraton to wielka rzecz!
OdpowiedzUsuńU mnie zawsze tak jest, jak na obrazku :)
OdpowiedzUsuńNie płaczę dlatego,że boli, ale dlatego że nie mogę trenować ^^
Powodzenia w takim razie, 10tygodni ciężkiej pracy ale na pewno się opłaci! :)
OdpowiedzUsuńOby już nie bolało! :*
OdpowiedzUsuńTwarogowe placki, pycha! :)
Świetnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Nie mogę już czytać o satysfakcji z bieganie wszędzie i u wszystkich bo mnie skręca. Chyba naprawdę sama zacznę bo zaczynam zazdrościć (:
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tata podsunął Ci taki pomysł, bo placuszki wyszły Ci wspaniałe. A ja mam kolejny przepis do wypróbowania. Twaróg na stanie jest, serek jest, więc będą smażyć placki. ^_^
OdpowiedzUsuńJEZUS, NAWET NIE WIESZ, JAK SIE CIESZĘ!!! Mnie też pierwszy raz wczoraj nie bolało, chciałam skakać ze szczęścia!!!! (ale stwierdziłam, ze skakanie sobie odpuszczę ze względu na nogę właśnie :D)
OdpowiedzUsuńFajny obrazek, poprawił mi humor, bo myślałam, że powoli zanikają mi cechy biegacza :) Mnie kostka boli zawsze, ale raczej przez pierwsze 1-2 km, więc jeszcze tak źle nie jest ;)
OdpowiedzUsuńCo do placków, to mega dawno nie jadłam twarogowych, dzięki za inspirację ^^
mniam, twarogowe placuszki zdecydowanie pyszne i dodające energii na start ;)
OdpowiedzUsuńwięc trzymam kciuki za plan :)
OdpowiedzUsuńa placki bardzo fajne, gruszka to ciekawa odmiana dla 'tradycyjnego' jabłka w plackach ;)
Trzymam mocno kciuki! A śniadanie jak zwykle ... obłędne!
OdpowiedzUsuńjak ja Ci zazdroszczę takiej formy:) póki co nawet półmaraton odłożyłam, ale myślę, że ten stan już długo nie potrwa, daję sobie jeszcze maksymalnie 2 tygodnie i wracam do normalnych treningów:)
OdpowiedzUsuńza Ciebie trzymam kciuki, jak zawsze :)
Placuszki czaderskie :). Zjadłabym na swoje śniadanie, ale w pracy siedze. Chciałabym być kiedyś gotowa na maraton. Podziwiam cię :).
OdpowiedzUsuńJa się powoli szykuje na bieg 10 km :)
o to prawda przygotowania do maratony, wiele zmieniają, wszystko jest inne...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za plan :) Jak na razie moje 'marzenie' to pobieg w półmaratonie :D
OdpowiedzUsuńA placki twarogowe uwielbiam :)
To chyba najsłodszy poranek, jaki u Ciebie widziałam :) Ta tacka jest cudna.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za maraton!
placuszki pysznie wyglądają, podziwiam samozaparcie:)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za plan, chociaż jestem pewna,że akurat Ty dasz radę z pewnością ;) mój tata niestety nie podsuwa takich pomysłów, codziennie wcina kanapki z szynką.. hehe :)
OdpowiedzUsuńdlaczego mi nigdy nie wychodzą te twarożkowe? eh, może spróbuję Twojego przepisu. to byłoby trzecie podejście, a podobno do trzech razy sztuka. postanowione. spróbuję Twojego przepisu.:)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w dążeniu do celu :) Ja staram się biegać, ale wciąż brak motywacji, żeby moja kondycja była na poziomie maratonu. Może warto faktycznie o jakichś dłuższych zawodach biegowych pomyśleć... ;)
OdpowiedzUsuńpodziwiam, że się zdecydowałaś :) teraz musi się udać!
OdpowiedzUsuń