Może masz rację, może i jestem niepoprawną optymistką. Może lubię coś komuś udowadniać, a mówienie mi, że sobie nie poradzę, nakręca mnie poczwórnie. Nie, nie czepiaj się moich nadmiernych ambicji. No i nie przebiegłam ani kilometra na tydzień przed maratonem, w zamian łażąc po woodstockowym piachu, wylegując w śpiworze albo pijąc tanie wino i owocowe piwo. Może i moim najdłuższym przedmaratońskim treningiem był półmaraton na półtorej miesiąca przed czy ślimacze 19km trzy tygodnie poprzedzające start. Dłuższe biegi w planach widniały ciągle, tylko głowa nie umiała sobie z nimi poradzić, przetrawić, wykonać. Może i olałam kwestię przedmaratońskiej diety, rygoru, sieciowych artykułów dotyczących 42km i przestałam kupować nowe numery Runner's World'a. Ileż można czytać o tym, czego nie mogę/nie powinnam/nie dam rady? A może właśnie dam radę, bo nikt nie zdąży mi powiedzieć, że to niemożliwe?
W połowie 22,5km trasy rowerowej dzień po maratonie, w tempie lepszym niż ostatnio z niezmęczonymi nogami, na twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech. Bałam się bólu po fakcie, zamiast tego jest motywacja, jakiej nie zaznałam jeszcze nigdy i siła na zupełnie wszystko. Spotkany w poniedziałek przed wejściem do sauny znajomy ultramaratończyk na moje obawy o "zrażeniu się do maratonu" poprawił mnie na "raczej zarażeniu". Racja, zupełna.
Stwierdziłam, że zabranie nowych New Balanców W890PB3 na maraton nie byłoby dobrym pomysłem. Nie miałam do nich jeszcze aż takiego zaufania i nie rozbiegałam ich dostatecznie. Błękitne, super lekkie obuwie założyłam jednak na Drużynowy Puchar Śląska. 10km po lesie w piachu, szyszkach i po wystających korzeniach drzew było prawdziwym chrztem bojowym (jednocześnie białe sznurówki zmieniły kolor o jeden ton ;)). Wcześniej zdążyłam w nich już oczywiście kilka razy trenować, ale były to trasy raczej asfaltowe. Są to chyba najlżejsze ze wszystkich moich biegowych butów, jednak jednocześnie mniej stabilizują stopę. Czuję, że na dystansach pokroju 21km, moje piszczele zaczęły by w nich wołać o ratunek (ale tu w grę wchodzi pronacja moich stóp i wcześniejsze "doświadczenie" z tego typu urazami). Szczerze mogę polecić te buty osobom rozpoczynających swoją przygodę z bieganiem, z całą pewnością się nie zawiodą. Ja zabieram je na lekkie biegi z przyjaciółką, nie przekraczające 10km, na rower, albo, jak dzisiaj, na szybką przebieżkę po Biedronce ;)
semolina with vanilla custard powder, homemade apple mousse and goya berries
Stwierdziłam, że zabranie nowych New Balanców W890PB3 na maraton nie byłoby dobrym pomysłem. Nie miałam do nich jeszcze aż takiego zaufania i nie rozbiegałam ich dostatecznie. Błękitne, super lekkie obuwie założyłam jednak na Drużynowy Puchar Śląska. 10km po lesie w piachu, szyszkach i po wystających korzeniach drzew było prawdziwym chrztem bojowym (jednocześnie białe sznurówki zmieniły kolor o jeden ton ;)). Wcześniej zdążyłam w nich już oczywiście kilka razy trenować, ale były to trasy raczej asfaltowe. Są to chyba najlżejsze ze wszystkich moich biegowych butów, jednak jednocześnie mniej stabilizują stopę. Czuję, że na dystansach pokroju 21km, moje piszczele zaczęły by w nich wołać o ratunek (ale tu w grę wchodzi pronacja moich stóp i wcześniejsze "doświadczenie" z tego typu urazami). Szczerze mogę polecić te buty osobom rozpoczynających swoją przygodę z bieganiem, z całą pewnością się nie zawiodą. Ja zabieram je na lekkie biegi z przyjaciółką, nie przekraczające 10km, na rower, albo, jak dzisiaj, na szybką przebieżkę po Biedronce ;)
Zgadzam się w stu procentach. Trzeba wierzyć w siebie i własne możliwości! Śliczne te butki ^^
OdpowiedzUsuńNie ma co się przejmować innymi. Najlepiej jest słuchać siebie, swojego organizmu i wtedy można osiągnąć co tylko się chce. Z kolei te New Balance są tak urocze, że chyba szkoda by mi było w nich biegać :D
OdpowiedzUsuńIdealnie to ujęłaś. Tyle w tym temacie.
OdpowiedzUsuńCzytam Cię trochę i podziwiam.. Mogę o coś zapytać?
OdpowiedzUsuńJak zaczynałaś biegać? Zawsze byłaś w tym dobra, czy zaczynałaś właściwie od zera? Jestem strasznie ciekawa, bo też zamierzam zacząć, ale na razie muszę się wyleczyć. :P
http://silniejsza-niz-wczoraj.blogspot.com/
tak, to chyba najgorsze co może być - te słowa- nie dasz rada, nie jesteś na tyle silna, nie uda ci się! a właśnie że dam radę ;) i ty jesteś tego dowodem, dziękuję ci za ten mądry, fajny post ;*
OdpowiedzUsuńnie jadłam jeszcze manny na budyniu, chętnie spróbuję takiej pysznej wersji ;)
świetny post! ludzie czasem potrafią zdołować swoją niewiarą, ale nie wolno się temu poddać, tylko wierzyć w swoje i zbierać siły na walkę. naprawdę podoba mi się to co napisałaś.
OdpowiedzUsuńmanna na budyniu pewnie jest jedną z lepszych tak jak owsianka na budyniu? :)
Świetny, dający do myślenia post. Bądź tak zawzięta i pewna siebie dalej i nie daj się innym! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre przemyślenia, pomocne : )
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci samozaparcia, ale zgadzam się z każdym Twoim słowem :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny wpis ;D Chcieć to móc :D
OdpowiedzUsuńPS. chciałabym się dowiedzieć jak wygląda dzienny jadłospis tak aktywnej osoby jak Ty, może kiedyś coś naskrobiesz o tym? :)
Zdecydowanie media nas ogłupiają a ba dodatek osłabiają. I to w każdej dziedzinie od odżywiania przez sport aż po związki czy pracę. Jakaś masakra po prostu
OdpowiedzUsuńZgadzam się. W ten ponury do pewnego momentu dzień przeczytanie tego jest jedną z niewielu rzeczy, która jakoś poprawia humor, obok pogaduch z przyjaciółką, z których właśnie wróciłam.
OdpowiedzUsuńTo bardzo trafne przemyślenia i dzięki za to. Motywują.
Podpisuję się pod tym obiema rękami. :) Tak swoją drogą, z powodu wyjazdu nie pogratulowałam ci jeszcze maratonu! Jesteś wielka i inspirujesz swoją siłą. :)
OdpowiedzUsuńhttp://35mmodreams.blogspot.com
Dokładnie. Każdy jest inny. Uwielbiam Twoje podejście. Daje takiego porządnego, motywujacego kopa do działania. Do zmian. :)
OdpowiedzUsuńa ja dodam, że mają ładny kolor :D
OdpowiedzUsuńJa też się zgadzam wiara w siebie (i innych ;)) jest bardzo ważna, pyszne śniadanko!
OdpowiedzUsuńdobre podsumowanie:) tak trzymać:) motywujesz i to mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń