Strony

.959. często zadawane pytania i calzone o smaku rafaello

słodkie calzone a'la rafaello (pełnoziarniste kokosowe ciasto drożdżowe nadziane twarogiem i białą czekoladą)
rafaello calzone (wholemeal coconut yeast cake filled quark and white chocolate)



Dzisiaj wirtualnie piekę z Siaśką. Umówiłyśmy się na słodkie calzone. Każda w swojej odsłonie, swoim pomyśle i z interpretacją trzymaną w tajemnicy przed drugą. Wyszło super. Idealne na środę - odwołany jedyny dzisiaj w planie wykład, więc posiedzę w domu i pobiegam w lesie. Wieczorem siłownia.
Pozwólcie, że na wasze meile  i pytania w komentarzach będę odpisywać w ramach postów, ponieważ wiele z nich się powtarza i to w pewnym stopniu ułatwi mi pracę. Pisząc do każdego indywidualnie zajmuje mi to masę czasu, no i też na odpowiedzi musicie czekać o wiele dłużej. Wiadomości nie będę podpisywać, więc pozostaniecie anonimowi :) No to na pierwszy ogień:

  • "chciałam Cię poprosić o pewną rodzaju pomoc, a jakoś nie mam przekonania do aska, poza tym większość pytań jakie Ci tam zadają jest idiotyczna...  jak zaczynałaś przygodę na siłowni? masz może jakieś strony internetowe jakie mogłabyś mi polecić, żebym wiedziała od czego zacząć? wybieram się jutro po karnet i w sumie to w ogóle nie mam rozeznania w temacie jak dzielić treningi i jak powinnam ustawić swoją dietę (odchudzam się, więc obliczyłam z dietetykiem swoje minimum i maksimum i mam zamiar oscylować w okolicy 1500kcal). z tego co zdążyłam się zorientować, dzielisz treningi? że jednego dnia ręce, innego nogi? będę w stanie zaglądać na siłownię 4x w tygodniu i z tego co robiłam kiedyś to zaczynałam od rozgrzewki na orbitreku 15-20 minut, potem ćwiczyłam na tym co było wolne :P i kończyłam 30-40 minutami na bieżni. teraz wydaje mi się to lekko dziecinne i w sumie nie wiem czy dobrze robiłam :P"

Na siłowni zaczynałam ćwiczyć pod okiem tamtejszych trenerów (bo początkowo był to u mnie w pełni wyposażony klub fitness). Tam ułożono mi plan treningowy opierający się głównie na schemacie FBW (Full body workout). To było w październiku, listopadzie i grudniu zeszłego roku. Potem miałam przerwę i w marcu tego roku zgadałam się ze starym kumplem z klasy na ćwiczenia w jego siłowni w garażu. Zaczynałam więc znowu metodą FBW, ćwicząc dość regularnie (poza dłuższą przerwą w czerwcu i lipcu - Przerwa nie oznacza u mnie oczywiście zupełnego zrezygnowania z treningów, ale po prostu zaprzestanie treningów na siłowni na rzecz np. większej ilości biegania). W sierpniu zaczęłam ćwiczyć partiami, więc dzielimy z Mateuszem: poniedziałek - klata i triceps, środa - plecy i biceps, piątek - nogi i barki (w piątki nie ćwiczę nóg gdy w weekend mam mieć dłuższe wybieganie lub zawody). Ja nie jestem zwolenniczką tak długich aerobów bezpośrednio po treningu siłowym - myślę, że 30 minut bieżni to już przesada. Jeśli chodzi o podział ćwiczeń partiami, to myślę, że powinnaś zasięgnąć rady trenerów. Najpewniej jednak polecą ci na początku wzmacnianie całego ciała, a dopiero po jakimś czasie skupianie się na poszczególnych partiach.

  • "Ja również przeszłam przez restrykcyjną dietę w połączeniu z intensywnym bieganiem przez co bardzo zniszczyłam sobie zdrowie i już od dłuższego czasu mimo wielu prób nie mogę się zrehabilitować. Miałabyś może jakieś wskazówki jak wrócić do zdrowia w oparciu o własne doświadczenia?"

Szczerze? Najlepsza rada z mojej strony: jedz co chcesz. Zupełnie, całkowicie, w dosłownym tego wyrażenia znaczeniu. U mnie to powrót do lubianych dawniej kabanosów, ciast, czekolady. Zjedzenie chipsów po trzech latach bez jakichkolwiek do nich pociągów, to chyba dla mnie największy ze skoków (i zaprzepaszczonych postanowień). Wina faceta. Mam mu za to podziękować? ;> Organizm wbrew pozorom dziękuje czasem nawet za śmieciowe jedzenie.

  • "Hej :) Przeczytałam Twojego bloga i było napisane, żeby w razie pytań pisać, więc piszę :) Chciałam zapytać jakie ćwiczenia polecasz na brzuch i uda? Kiedyś chorowałam na anoreksję i trochę mi się teraz przytyło, nie chodzi o spadek wagi, ale o wymodelowanie. Ćwiczę z Ewa, Mel B i jeszcze inne cardio, codziennie ok 1h. Tzn. raz Mel B, raz Ewa. Ale nie wiem, czy to coś da.... I jakąś dietę najlepiej stosować? Z góry dziękuję za odpowiedź! :)"

Po pierwsze - zrób sobie raz w tygodniu dzień nicnierobienia, bo mięśnie potrzebują chwili wytchnienia, jeśli mają ukazać efekty. Ewa ok, jeśli nie miałaś wcześniej styczności z tego typu ćwiczeniami. Mel B jak najbardziej. Polecam też jogę (dobrze wzmacnia ciało) oraz ćwiczenia Natalii Gackiej. Zdrowo się odżywiaj, pamiętając, żeby nie przesadzić z rygorem.


No to co? Jakieś pytania? :)

23 komentarze:

  1. choć ja i siłownia to dwa odległe światy, przeczytałam z zainteresowaniem :) swoją drogą, za każdym razem kiedy pojawiają się takie posty jest mi przykro, że trafia tutaj tak dużo osób z zaburzeniami.
    ale co do śmieciowego jedzenia się nie zgodzę- organizm nam za to nie dziękuje, bo śmieciowe jedzenie organizmowi wcale nie potrzebne. dziękuje za to psychika, za nie popadanie w paranoję i skrajności. bo to jest bardziej dla nas niszczące niż czekolada ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, odrobina czekolady czy czipsy od czasu do czasu pokazują, że nie boimy się jeść i przyzwyczajamy oganizm że czasem dostanie coś innego niż zawsze

      Usuń
    2. a znowu tutaj ja się nie zgodzę ;) bo większość osob zadająca te pytania to osoby z wielką niedowagą, których organizm już wystarczająco jest zniszczony i potrzebuje MASY TŁUSZCZOWEJ na TERAZ. a nie oszukujmy się, że tyć na owsianeczkach, kaszy i warzywkach to możemy sobie za przeproszeniem do usranej śmierci, a czekolada czy trochę niezdrowego jedzenia na pewno ułatwi ten początkowy etap, przez który te osoby powinny przejść jak najszybciej.

      Usuń
    3. Dlatego właśnie to poleciłam Piotrek. Problem jednak zawsze w tym, że te osoby pod żadnym pozorem utyć nie chcą...

      Usuń
    4. Tak, wiem, wiem :D Właśnie moja wypowiedź była zgodna z Twoją, ale niezgodna z Anki :D

      Usuń
    5. no ale żeby nie popaść ze skrajności w skrajność, bo po anoreksji jest bardzo cienka granica z kompulsywnym objadaniem się. najważniejszy jest umiar... no i chyba lepiej przytyć jedząc więcej zdrowych rzeczy (i tłustych - np. mi pierwsze co do głowy przychodzi to mięcho, choć jestem wegetarianką) zamiast obżerać się chipsami...

      a Twoje calzone dzisiejsze jest fantastyczne! zakochałam się w nim i wracając do tematu - można je z całą pewnością zaserwować dla takich osób :)

      Usuń
    6. Podpisuję się pod Aleksandrą! Mimo, że wszystko jest na ludzi i jasne, raz na jakiś czas w śmieciowym żarciu nie ma nic złego, umiar jest najważniejszy. Osoby z ED to często ludzie nerwowi i skrajni, więc łatwo o nowe zaburzenie.

      Usuń
  2. zgadzam się z fantasmagorją, to przykre, że ludzie chcący lub niechcący wtłoczyli się w kajdany jedzenia, obsesji na tym punkcie, niekończących się pytań, które normalnemu człowiekowi chyba nawet nie przychodzą do głowy, a pozostaje on - ten człowiek:) - wysportowany, zdrowy i co ważniejsze, uśmiechnięty i przepełniony pozytywną swobodą w odżywianiu, co nie oznacza jedzenia wspomnianych chipsów i czekolady w ilościach hurtowych co drugi dzień.

    Ale pomysł na odpowiadanie na takie pytanie w postach jest dobrym pomysłem wg mnie. Jeśli slyvvia jest dla czytelników inspiracją i pomocą, powinna przytaczac anonimowe pytania i swoje odpowiedzi, że tak powiem - na forum publicznym. Jeśli choć jedna osoba po przeczytaniu tej notki zmieni podejście do jedzenia, to już sukces:)

    A pomoc w podejściu do siłowni jest równie ważna, z własnego doświadczenia wiem, że niewiedzą można doprowadzić zupełnie niechcący do kontuzji. A po co to komu?

    WSZYSTKO z głową!

    A calzone Twoje, jak i Siaśkowe jest godne spałaszowania jedno po drugim!:))
    No i piękne leśne widoki, mam za oknem podobne i prawdę mówiąc nigdy nie podejrzewałam, że będzie mnie to aż tak kręciło:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. ale bym zjadła takie calzone :) zwłaszcza z tym nadzieniem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko, muszę spróbować to calzone! <3 Przepis już zapisany :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie jadłam calzone na słodko i czas to zmienić! W weekend muszę wypróbować ten przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  7. zapisuję przepis! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super przepis na calzone do tej pory jadłam tylko "nie słodkie".

    OdpowiedzUsuń
  9. Odnośnie poruszonego tematu - podpiszę się pod słowami fantasmagoji, natomiast od siebie dorzucę, że to calzone będzie zapewne będzie wielkim śniadaniowym hitem w blogosferze :D Wygląda świetnie, a to połączenie smaków jest jednym z najlepszych, przynajmniej według mnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. O matulu ! Chcę takie pyszności :)

    OdpowiedzUsuń
  11. chcialam dodac odpowiedz do jednego z pytan. Uwazam ze 1500 kcal + treningi to zdecydowanie za malo zjedzonych kalorii. Szybka droga do wyniszczenia, napadow glodu i efektu jojo

    OdpowiedzUsuń
  12. Sylwio to ja również prosiłabym o odpowiedz w poscie na wczorajsze moje pytanie dotyczace jadlospisu,kcal. itp.Dziekuje i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Siłownia to (jak na razie) nie moje rejony, ale może dowiem się wpadając tu przy okzazji czegoś ciekawego ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. ja na siłowni na razie też nie przebywam , ale prawdopodobnie mimo młodego wieku.
    Calzone pyszne z chęcią wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  15. ja na siłownie chodzę tylko w szkole, dziś akurat miałam , a tak poza tym prawie wcale.
    calzone o smaku rafaello ? no jasne , że się piszę na takie śniadanie :) od razu zapisuję, to będzie kolejny hit :) kokosowo <3

    OdpowiedzUsuń