"Nie przejmuj się, nie ma tu nic gorszego niż my sami."
Tove Jansson, Dolina Muminków w listopadzie.
Cześć, pamiętacie mnie jeszcze? To ja, ta Sylwia, która zmieniała się na waszych oczach tysiąc pięćset siedemdziesiąt razy aż znalazła się tutaj, po dwóch miesiącach nieobecności, w miejscu tysiąc pięćset siedemdziesiątym pierwszym.
Czwartego marca minął tu mój piąty rok. Piąty! Wiecie ile człowiek jest w stanie zrobić w tym czasie? Na przykład poddać się w próbach ratowania starej przyjaźni, przytyć 15kg w próbach ratowania z zaburzeń odżywiania, rozpocząć i po roku rzucić studia, rozpocząć nowe w innym mieście, przeprowadzić się, rozpocząć i zakończyć trzyletni związek. Poznać wielu niesamowitych ludzi w przeróżnych krańcach kraju i bawić się do upadłego mimo spędzania 3/4 swojego życia w pracy/na uczelni. Przerzucać duże ciężary, poczuć się (psychicznie) silną kobietą pierwszy raz w życiu. Nauczyć się zdrowego egoizmu, zostawić coś za sobą by nauczyć się szczęścia.
Tak, ten blog zdecydowanie nie był w moim życiu tylko miejscem, gdzie zamieszczałam fotki swojego talerza czy prowadziłam kampanie losowych firm. Blogowanie otwiera człowieka na inny świat, ładuje cię razem z twoimi butami do czyjegoś domu, laptopa, komputera, telefonu, a ten człowiek cię tam chce, zaprasza, a nawet żąda więcej. Założyłam tego bloga mając 17 lat, potrzebowałam tej przerwy, nie otwierania blogowych kart przez dłuższy czas, ale jednak w dużym stopniu zdążyłam zatęsknić za puszczaniem swoich słów w eter. Zdążyłam też zatęsknić za gotowaniem dla was, mimo, że pracuję teraz w gastronomii, a w kuchni przynależącej do pokoju, który wynajmuję, nie potrafię poczuć się jak u siebie.
Najprawdopodobniej już nigdy nie będzie tu codziennych śniadań, bo wierzcie lub nie, ale wasza "plackowa królowa" je ostatnio ciągle owsianki albo jajecznicę (i jada śniadania o 12, ale cicho sza!) Ale.. Szukam nowego mieszkania w Katowicach, będę miała piekarnik, balkon i zdjęcia na Poranne z materii wszelakiej ;) Będę też z przyjaciółką na katowickim Przystanku Śniadanie w niedzielę, więc zapraszam jeśli ktoś chciałby wpaść na wspólną kawę. Dodawałam już kiedyś zdjęcia stamtąd, pamiętacie? Będą foty i tym razem. Moja kochana zakurzona lustrzanko, strzeż się!
*Dopijam kawę, zamykam laptopa, lecę na siłownię.*
Czwartego marca minął tu mój piąty rok. Piąty! Wiecie ile człowiek jest w stanie zrobić w tym czasie? Na przykład poddać się w próbach ratowania starej przyjaźni, przytyć 15kg w próbach ratowania z zaburzeń odżywiania, rozpocząć i po roku rzucić studia, rozpocząć nowe w innym mieście, przeprowadzić się, rozpocząć i zakończyć trzyletni związek. Poznać wielu niesamowitych ludzi w przeróżnych krańcach kraju i bawić się do upadłego mimo spędzania 3/4 swojego życia w pracy/na uczelni. Przerzucać duże ciężary, poczuć się (psychicznie) silną kobietą pierwszy raz w życiu. Nauczyć się zdrowego egoizmu, zostawić coś za sobą by nauczyć się szczęścia.
Tak, ten blog zdecydowanie nie był w moim życiu tylko miejscem, gdzie zamieszczałam fotki swojego talerza czy prowadziłam kampanie losowych firm. Blogowanie otwiera człowieka na inny świat, ładuje cię razem z twoimi butami do czyjegoś domu, laptopa, komputera, telefonu, a ten człowiek cię tam chce, zaprasza, a nawet żąda więcej. Założyłam tego bloga mając 17 lat, potrzebowałam tej przerwy, nie otwierania blogowych kart przez dłuższy czas, ale jednak w dużym stopniu zdążyłam zatęsknić za puszczaniem swoich słów w eter. Zdążyłam też zatęsknić za gotowaniem dla was, mimo, że pracuję teraz w gastronomii, a w kuchni przynależącej do pokoju, który wynajmuję, nie potrafię poczuć się jak u siebie.
Najprawdopodobniej już nigdy nie będzie tu codziennych śniadań, bo wierzcie lub nie, ale wasza "plackowa królowa" je ostatnio ciągle owsianki albo jajecznicę (i jada śniadania o 12, ale cicho sza!) Ale.. Szukam nowego mieszkania w Katowicach, będę miała piekarnik, balkon i zdjęcia na Poranne z materii wszelakiej ;) Będę też z przyjaciółką na katowickim Przystanku Śniadanie w niedzielę, więc zapraszam jeśli ktoś chciałby wpaść na wspólną kawę. Dodawałam już kiedyś zdjęcia stamtąd, pamiętacie? Będą foty i tym razem. Moja kochana zakurzona lustrzanko, strzeż się!
*Dopijam kawę, zamykam laptopa, lecę na siłownię.*
Miło Cię będzie znów zobaczyć. Nawet sporadycznie! ;>
OdpowiedzUsuńMiło że wracasz:) grunt to odkrywać się na nowo, dążyć do własnych celów, pragnień i się nie poddawać :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia i trzymam kciuki za dalsze kroki! :)
I czemu nie pisałaś wcześniej, że w gastro pracujesz? Odwiedziłabym jak byłam na miejscu ;)
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to.. 5 lat? Wow, super sprawa! :)
W gastronomi..jak to ladnie brzmi ;) czemu się nie pochwaliłaś, że w KFC pracujesz? żadna praca nie hańbi :D
OdpowiedzUsuńW kfc nam wmawiają, że kfc to nie fast food tylko restauracja, w związku z tym napisałam, że w gastronomii :D
UsuńBądź co bądź, KFC i tak leszcze niż Mc...
UsuńZakonczyc związek ?:( Jezu nie:( trzymaj sie ! :)
OdpowiedzUsuńEhh, sentymentalny wpis. 5 lat - ładnie. Gratuluję jubileuszu :D
OdpowiedzUsuńkfc - na pewno przejściowo. Nie martw się, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńZwiązek - well... ściskam!
kfc ... szybko i smaczie, zapraszam http://fantastic-brand.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga, cieszę się, że wróciłaś :*
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda to ciasto na drugim zdjęciu :D
OdpowiedzUsuń