Lubię jagodzianki. To głównie przez nie czekam cały rok na jagody i są nieodłącznym elementem lata. Lubię czarne od jagód paznokcie, ręce oblepione ciastem, mąkę na ubraniu... Później buzię z lukru, niebieskie zęby i uśmiech na twarzy, najlepiej nie tylko mojej ale wszystkich, których nimi poczęstowałam.
Do jagodzianek przymierzałam się już od dłuższego czasu, no i wreszcie są, moje pierwsze. Zrobiłam je z ulubionego, niesamowicie puszystego, lekko maślanego i delikatnego ciasta z przepisu mojej babci, a sposób ich składania pożyczyłam z kwestii smaku. Wymagały ode mnie trochę poświęcenia, bo po borówki (niestety jagód nie dostałam) jechałam wcześnie rano na wiejski targ, no i zaczęłam je robić dopiero wieczorem, po powrocie z kina, w ulewie, żeby były na spóźniony podwieczorek i śniadanko. Dobrze, że na śniadanie sobie odłożyłam, było 30. To gdzie one wszystkie są? ;) Mogę szczerze powiedzieć, że się opłacało i były to najlepsze jagodzianki jakie kiedykolwiek jadłam. Kupne, którymi objadałam się w zeszłym roku, nawet się do nich nie umywają.
JAGODZIANKI /30 malutkich bułeczek/
ciasto:
500 g mąki pszennej
100 g margaryny/masła (najlepiej pół na pół)
100 g cukru
2 jajka
50 g świeżych drożdży
200 ml mleka (użyłam sojowego)
szczypta soli
nadzienie:
150-200 g jagód (lub borówek amerykańskich)
1/4 szklanki cukru pudru
kardamon (opcjonalnie)
lukier:
1/2 szklanki cukru pudru
woda (wrzątek)
Około 200 ml mleka lekko podgrzać, dodać łyżkę cukru, łyżkę mąki i wkruszyć drożdże. Wymieszać i odstawić na 10 minut.
Mąkę przesiać, podgrzać, zrobić dołek i wlać drożdże. Wymieszać niedokładnie i zostawić na chwilę. Dodać cukier, jajka, rozpuszczony tłuszcz i sól. Wyrabiać ciasto rękami, w razie potrzeby dodając mąkę. Ciasto powinno być jędrne i nie lepić się do rąk.
Miskę przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na około 30 minut. Po tym czasie ponownie wyrobić, posypać lekko mąką i odstawić na kolejne 30 minut.
Na lekko posypanym mąką blacie rozwałkować ciasto na placek o grubości ok. 1 cm. Pokroić na kwadraty lub prostokąty o bokach 6 - 7 cm. Każdy kwadrat delikatnie rozpłaszczyć palcami, nakładać po 1 płaskiej łyżce jagód, oprószyć szczyptą cukru pudru i kardamonu. Składając wszystkie rogi ciasta do środka, bardzo dokładnie zlepiać boki tworząc kształt koperty. Odwrócić na drugą stronę i układać łączeniem do spodu, w odległości około 2 - 3 cm od siebie, na natłuszczonej blasze.
Piekarnik nagrzać do 200°C i piec około 10 minut.
Ostygnięte jagodzianki posmarować lukrem, przygotowanym z wymieszanego cukru i wrzątku dodanego do odpowiedniej konsystencji.
C-U-D-O..!
OdpowiedzUsuńA ja nie mam jagód :(
Ciekawe czy można zrobić jagodzianki w wersji porzeczkowej. Haha ;)
P.S
Mam pytanie: jak sprawiłaś, że na twoim blogu śniadaniowym posty są przetłumaczone z polskiego na angielski? ;D
Łaaa, uwielbiam!
OdpowiedzUsuńU mnie z jagodami już nie ma problemu, ale drogie cholerstwo... A borówki są równie smaczne, więc nie ma co marudzić, tylko kupować i się zajadać ^^
Sama?
OdpowiedzUsuńJa byłam święcie przekonana, że gdzieś jest taka opcja!
Pyszności!
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie zapach w Twojej kuchni :)
Hm, w moim rejonie wyróżniamy borówki i borówki amerykańskie (duże). A jagody to ogół leśnych owoców.
Kolejny dylemat w stylu: na pole, czy na dwór ;)
Jak podgrzewałaś mąkę? ;P
OdpowiedzUsuńSue:
OdpowiedzUsuńJest taka opcja, ale tłumaczy ona od całego bloga, a nie tylko fragment noty i tworzy się zakładkę lub gadżet z boku. Nie jest też zbyt dokładna, bo po prostu wrzuca całość do tłumacza google.
Sposób podgrzewania mąki: do metalowej miski (widoczna na zdjęciach) przesiałam mąkę, ustawiłam na małym palniku i podgrzałam na małym ogniu :)
Mogę jedną? ;)
OdpowiedzUsuńBierz od razu 5 ;) Są malutkie.
OdpowiedzUsuńsą cudne. cudne!
OdpowiedzUsuńoch, ależ pyszności...
Jakie ładne:) pewnie są bajecznie pyszne!
OdpowiedzUsuńooooo, jagodzianki, jakie śliczne.
OdpowiedzUsuńi z lukrem!
ja też porywam, bo je kocham!
Czy można czymś zastąpić masło ?
OdpowiedzUsuńNigdy nie podgrzewałam mąki. ;D
OdpowiedzUsuńOj zrobię takie jutro, coś czuję. ;)
W tych jagodziankach można wykorzystać samą margarynę, ale inne eksperymenty są tu niewskazane, bo smak jest niebiański ;)
OdpowiedzUsuńpysznosci:) ale bym zjadla taka buleczke i to pewnie nie jedna:)
OdpowiedzUsuńBiała mąka czasami jest konieczna. Fakt, że przetworzona, ale bez niej nie istnieją biszkopty, makaron nie ma tak wyjątkowego smaku a pizza nie wychodzi jak z pizzerii, choćby nie wiem jak długo wmawialibyśmy sobie że jest inaczej. Myślę, że najważniejsze to nie dać się zwariować. Ty z tego co widzę na codzień jesz zdrowo, więc jagodzianka raczej ;) Cię nie zabije.
OdpowiedzUsuńJagody - tak jak i borówki - poprostu uwielbiam. Jutrzejszy dzień zapowiada się deszczowo i chyba już wiem, czym się pocieszę.. Ale na samym maśle zrobię, bo margaryny nie trawię. pozdrawiam :)
pycha !
OdpowiedzUsuńjagodzianki uwielbiam
Oj, ja tez bardzo lubie jagodzianki! Az sie sobie dziwie, ze jeszcze nie probowalam ich zrobic. Za moich lat szczeniecych zajadalismy sie pysznymi jagodziankami z pobliskiej piekarni, ale ide o zaklad, ze te domowe, takie jak twoje, sa jeszcze lepsze!
OdpowiedzUsuńukochane.. takk.. najcudniejsze słodkie bułeczki.
OdpowiedzUsuńFenomenalne! Jagodzianek jeszcze sama nie robiłam, ale myślę, że kiedyś podejmę wyzwanie ! :D
OdpowiedzUsuńboskie, maciupkie bułaśki. Takie urocze.
OdpowiedzUsuńJa też lubię jagodzianki. tak fajnie farbują język.
Pozdrawiam
Monika
I znowu mam ochotę na jagodzianki ^.^
OdpowiedzUsuńnie ma co.. jutro idę po jagódki!
i zrobiłam dzisiaj te jagodzianki.
OdpowiedzUsuńwłaśnie zjadłam jeszcze ciepłą i jestem w niebie! :)
oj mój michu by się ucieszył! co roku jeździmy na wakacje w jedno miejsce, gdzie w pewnym sklepie można dostać takie klasyczne jagodzianki, ale takie domowe to są pewnie o niebo lepsze!
OdpowiedzUsuńO rety, istny raj dla fanów jagodzianek! :)
OdpowiedzUsuńCzy jagody można zastąpić poziomkami?
OdpowiedzUsuńOczywiście, będą świetne. Polecam też z malinami :)
Usuń