Pierwsze normalne lekcje, pierwsze zadania domowe i już na powrót zaczynam odczuwać silne wpływy mojego perfekcjonizmu. Siedzi cicho całe wakacje, a potem chwila spędzona w szkole, zeszyt z ukochanymi cyferkami* i pojawia się jak na zawołanie. Po cichu, w tajemnicy rządzi mną cały rok, nawet w kuchni, a potem znów milknie. Wierzcie lub nie, ale zaczynam idealnie równo układać owoce na cieście, siedzieć nad zadaniami matematycznymi aż wreszcie wyjdzie dobrze i wyrywać kartki z zeszytów, gdy zbytnio nabazgrolę. W czerwcu już smażę nierówne placki, trzymam notatki na porozrzucanych po biurku kartkach i myślę o niebieskich migdałach.
Cesarski omlet, coś nieidealnego wizualnie, ale smakowo wręcz przeciwnie. Zapomniany, przypomniany, z wilgotną nutą jabłek i słodkimi rodzynkami. Przepis podaję w oryginalnej wersji, ja jednak zmniejszyłam ilość cukru o połowę, użyłam mąki pełnoziarnistej oraz mleka ryżowego. Jak pisze Ania vel Vespertine: Niezwykła jest jego pożywność - porcja śniadaniowa, którą Wam prezentuję to za dużo jak na jedną osobę, nawet gdy osoba ta prowadzi intensywną pracę umysłową. - Fakt ten pomijam, ponieważ zjadłam całość, do ostatniego okruszka ;) Można przyjąć, że chodząc do szkoły i biegając 3 razy w tygodniu prowadzę pracę fizyczną. Czuję się usprawiedliwiona.
* Mój licealny profil to mat-inf i z pewnością, jeśli nie uda mi się w przyszłości otworzyć własnej kawiarnio-piekarni (ze śniadaniami of course ;]), to będę siedziała nad cyferkami lub komputerem.
OMLET KAISERSCHMARREN
1 jajko
1,5 łyżka cukru
1/4 szklanki mąki
1/4 szklanki mleka
1 małe kwaśne jabłko
2 łyżki rodzynek
1 łyżeczka masła
cukier puder/powidła do podania
Rodzynki sparzyć, jabłko obrać i pokroić w drobną kostkę. Białko oddzielić od żółtka. Żółtko zmiksować z mąką i mlekiem, białko ubić z cukrem w oddzielnym naczyniu.
Wymieszać delikatnie, ale dokładnie obie masy, dorzucić jabłko i rodzynki. Rozgrzać niedużą patelnię i wrzucić na nią 1/2 łyżeczki masła. Na roztopiony tłuszcz wlać masę. Gdy spód się zetnie przewrócić omlet (zsunąć na talerz, po czym wrzucić na patelnię drugą stroną), dając pod spód resztę masła.
Gdy omlet będzie złocisty, pokroić go drewnianą szpatułką na drobniejsze części, ułożyć na talerzu i posypać cukrem pudrem.
źródło przepisu: strawberriesfrompoland
Podoba mi się ten przepis. Zapisałam, jest już na liście do zrobienia. :D
OdpowiedzUsuńA perfekcjonizm i mnie daje się we znaki, chociaż już tyle razy próbowałam się go wyzbyć. Mam podobnie - zadania robią dopóki nie zacznie wychodzić (co czasem zajmuje naprawdę dużo czasu), kartki niejednokrotnie z zeszytu wyrywam, a sprawdziany nie napisane na najwyższą ocenę powoduję wyrzuty sumienia i złość. Walczę z tym, ale trzeba przyznać, że perfekcjonizm to dość uparty towarzysz życia. ;]
Uwielbiam Keiserschmarrn. I zawsze zajdam wszystko, do ostatniego okruszka (nie wazne , jak duza jest porcja :) Nie przepadam tylko za rodzynkami ale jak jest dobrze zrobiony to zjem z wielka przyjemnscia (ostatnio jadlam przepyszny w jednej z bawarskich knajpek). Tutaj podaje sie go z dodatkiem musu jablkowego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
jak dla mnie jest on idealny wizualnie :) gdybym nie była po śniadaniu pobiegłabym go usmażyć. na pewno tak zrobię w wolnej chwili
OdpowiedzUsuńTo musi być pyszne. Chyba któregoś dnia zaskoczę rodzinę takim śniadankiem:)
OdpowiedzUsuńFajny przepis na ten omlecik,zapisuję!
OdpowiedzUsuńPamiętam moje powroty do szkoły,kiedy jeszcze niedawno chodziłam do liceum i też wtedy niespodziewanie odzywało się we mnie zamiłowanie do idealnie uporządkowanego życia;)ech,ja traktuję to jako plus;D
Bardzo fajne śniadanie ;) Kiedy Ty masz na to czas? :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńja z matmy jestem zupełna noga, choć w liceum tez byłam w mat-infie i jestem perfekcjonistką
OdpowiedzUsuńZapisuję i zrobię sobie w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńOj pamiętam te czasy, pisałam w szkole na brudno a potem ładnie przepisywałam do zeszytów, długo to trwało, ale dzięki temu utrwalałam swoje notatki :)
Kiedyś jak byłam na diecie dukana, polubiłam omlety. Ten wygląda wspaniale :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi sie podoba ten "balaganiarski" omlet - moze dlatetgo, ze te porzadne nie zawsze mi wychodza? ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze jednak otworzysz te kawiarnie ze sniadaniami, bo chetnie bym ja odwiedzila.
to za dużo? no proszę, a ja jem z 1/3 szklanki mąki i 2 jajek, a wciąż jestem nienasycona ;)
OdpowiedzUsuńkocham tego omleta.
mat-inf... jakiś koszmar :) ale ja też tak mam, na początku roku wyrywam kartki, żeby wszystko było ładnie, a potem... jakoś to mija :) świetne zdjęcia, pozdrawiam, biol-chem :)
OdpowiedzUsuńmilion lat już nie robiłam...
OdpowiedzUsuńpamiętam jak mama go zobaczyła, to zapytała czemu jem porozwalane placki i że takie to są na pewno półsurowe :P
Aaaaaaaa mniam! ;-)
OdpowiedzUsuńPiękny, po prostu! zy można by taki omlecik zrobić, zastępując jabłko gruszką?
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, kawiarenka ze śniadaniami? To może załóżmy wspólny biznes, haha ;)
oj, chciałabym taki na śniadanko! Podoba mi się opcja z rozwalaniem na kawałki, nawet gdy nie wyjdzie perfekcyjnie kształtny, takie rozdzielenie zamaskuje niedociągnięcia :)
OdpowiedzUsuńWpadam do Ciebie na śniadanie :-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię omlety na słodko! Jakimś dziwnym trafem przestałam je robić, ale na pewno wrócę do tego przepisu!
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam dlaczego nigdy jeszcze nie jadłam omletu na słodko, koniecznie muszę spróbować :) Pozdrawiam koleżankę ze Śląska
OdpowiedzUsuńMniam a mi się podoba :) to jest niezłe rozwiązanie, bo często omlet mi się psuje przy przekręcaniu na drugą stronę :P
OdpowiedzUsuńwygląda zachęcająco... bardzo mi się podoba ;p
OdpowiedzUsuńto jest takie cudowne..
OdpowiedzUsuńdziś zrobiłam na śniadanie i... jutro chyba też zrobię :) jest przepyszny!
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńOmlet z jednego jajka to za duzo? Chyba tylko anorektyczka moze tak napisac :) Ja jem z 2
OdpowiedzUsuńIga