Brak czasu, a może chęci na nowe smaki doprowadził do długotrwałej jak na mnie przerwy w dodawaniu postów. Dzisiaj, od dawna przymierzając się do zakupu soi, postanowiłam w końcu wypróbować gulasz islanzadi. Gorąco polecam. Danie doskonałe na wiosenno(?)-zimowy, a jednak styczniowy, chłód. Rozgrzewające, pyszne, zdrowe i sycące.
Gulasz sojowy /2 porcje/
3/4 szkl. suchych nasion soi
1/4 cebuli
3 małe marchewki
1 papryka
1 puszka pomidorów
1 łyżka ostrej musztardy
1 łyżka oleju
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1-2 ząbki czosnku
2 liście laurowe
3 ziarenka ziela angielskiego
suszony majeranek
ostra papryka w proszku
sól i pieprz
Soję namoczyć przez noc. Odcedzić, nalać "nowej" wody i gotować w osolonej przez 1,5h. Znów odsączyć, zalać 1/2 szklanki wody i pomidorami. Dodać olej, pokrojoną w piórka cebulę, plasterki marchewki, paprykę pokrojoną w grubą kostkę, przeciśnięty czosnek, zioła i przyprawy. Gotować pod przykryciem kolejne pół godziny. Pod koniec dodać musztardę. przyprawić do smaku i wlać mąkę wymieszaną z niewielką ilością wody, dobrze mieszając. Podawać z surówką lub pieczywem.
ładnie wygląda:)
OdpowiedzUsuńAle apetyczne! A jakie śliczne zdjęcia! ;)
OdpowiedzUsuńkurcze nigdy nie jadłam soi... to danie wygląda tak apetycznie, że muszę koniecznie w końcu spróbować ;)
OdpowiedzUsuńPS. piękna bulionówka
Nasiona soi to najlepsza chyba jej postać! Dużo lepsza niż kupne kotlety. Uwielbiam ^^
OdpowiedzUsuńMusi być przepyszny. Ja musiałabym nie dodawać papryki, bo moje chłopaki nie przepadają.
OdpowiedzUsuńBardzo smakowite zdjęcia, pycha musi być ten gulasz!:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię gulasz sojowy. Pierwszy raz próbowałam w górach, i od tamtego czasu chodzi za mną ten smak. ;)
OdpowiedzUsuńubostwiam wegetarianskie gulasze (;
OdpowiedzUsuńMusi być pyszny ,tak smakowicie wygląda .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pierwsze zdjęcie rewelacja! Gulasz zresztą też:)
OdpowiedzUsuńakurat soja nam się namacza, więc może zaproponuję mamie :-)
OdpowiedzUsuńJak w green wayu dzisiaj u Ciebie! *.*
OdpowiedzUsuńMuszę zrobić. Póki co mam obsesje cieciorkową :D
Jejku, jak ja dawno nie jadłam soi, aż wstyd się przyznać.
OdpowiedzUsuńA taki gulasz chętnie bym zjadła. :)
musze spróbowac, bo juz od kaiegoś czasu 'przymierzam' się do kupna soi :)
OdpowiedzUsuńPoproszę. Moje smaki.
OdpowiedzUsuńI ja nie mam czasu, ale trzeba spiąć pośladki i się nie lenić. ;p
Jestem zagorzałym mięsożercą ale podoba mi się taki gulasz :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa takie deszczowe wieczory, taki gulasz - idealny! :) Jesteś moją konkurentką ! Też biorę udział w konkursie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAż się głodna zrobiłam - pomimo tego, że jadłam kolację XD
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia ♥
Zapraszam do siebie: fotografka-photographer.blogspot.com
:) mmm też kiedyś muszę zainwestować w taki zakup:)
OdpowiedzUsuńwygląda ślicznie, soja to nie do końca moje klimaty, chyba dlatego, że nigdy nie jadłam jej w żadnej ciekawej postaci ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczna propozycja! Rozgrzewająca, sycąca, mniam :)
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, że Ci smakowało! na ten jesienno-nie-wiadomo-co-zimowy czas są idealne :)
OdpowiedzUsuńsuper:) chyba najlepsze po wybieganiu nie?
OdpowiedzUsuńpozwoliłam sobie skorzystać z tego przepisu, dziś u mnie na blogu.
OdpowiedzUsuńgulasz jest pyszny :)