Strony

.575. bieg uliczny w Knurowie



Pancakes z malinami, amarantusem i syropem kakaowym. Zielona herbata.
Raspberry pancakes with amaranth popping and cacoa syrup. Green tea.


Dziękuję za pamięć. Bardzo mile zaskoczył mnie fakt tak wielu komentarzy życzących powodzenia w wczorajszym biegu, mimo, że przy śniadaniu o tym nie wspomniałam. Wróciłam, zanurzyłam się w miękkich poduchach i obłożyłam nogi mrożonkami. Pierwszy raz tak fajnie mi się biegło na zawodach. Pierwszy też raz niebolące, płynnie działające przez całe zawody nogi, po przekroczeniu mety i przejściu do marszu od razu mnie zablokowały. Rozciąganie nic nie dało, a po późniejszym kilkuminutowym staniu w miejscu było już tylko gorzej. Byłam w stanie ruszyć się dopiero skupiając wszystkie siły. Dzisiaj już prawie żyję i jestem w stanie cieszyć się poprawionym czasem, mimo dalekiego miejsca w klasyfikacji. Pierwsza dziesiątka poniżej 50 minut. Nie ukrywam, było to moim nadrzędnym celem, zaraz po pokonaniu półmaratonu.
Atmosfera imprezy chyba najcieplejsza ze wszystkich przeze mnie odwiedzonych biegów ulicznych. Z całą pewnością wrócę tu za rok. Po kolejną życiówkę ;) Następnym razem jednak pobiegnę już nie w tym samym tygodniu, w którym przechodziłam chorobę i nie z nadwyrężoną łydką. Na samym starcie utnę kilka minut...

33 komentarze:

  1. Cudne placki!
    Gratuluję Ci życiówki :) Coś czuję, że niedługo usłyszę o kolejnej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Placuszki świetne, z syropem kakaowym, cudo :-)
    Gratuluję życiówki. Z pewnością przy następnych biegach będziesz pokonywała ich jeszcze więcej..

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje!!!
    Zasłużone te pysze placki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluje! Wiedzialam, ze swietnie Ci pojdzie :)
    Wyborne sniadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo! Nie wiem, czy kiedykolwiek udałoby mi się tyle przebiec. :)
    Placki się należą.

    sniadaniowy-zawrot-glowy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę,że kolekcja medali się powiększa, brawo! Maliny prosto z krzaczka?

    OdpowiedzUsuń
  7. Syrop kakaowy? O tym nie słyszałam :o

    Gratuluję udanego biegu!

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratulacje! Piękny czas! I śniadanko jak zwykle smakowite :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję! Czasami nie zawsze liczą się medale a samo otoczenie. No i szczęście, że robi się to co kocha ;).

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejny raz motywujesz! Miszczu! ;**
    Co to za syrop kakaowy?

    OdpowiedzUsuń
  11. smażysz placki na oliwie czy suchej patelni?

    OdpowiedzUsuń
  12. gratuluję! świetny czas :)
    a placki wspaniałe, uwielbiam z malinami *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. Gratuluję! Naprawdę Cię podziwiam.
    Pyszne śniadanie, w sam raz po udanym biegu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. gratuluję wyniku! :D i zazdroszczę biegu. w Knurowie w końcu nie pobiegłam, ale planuję Chorzów i 7km w niedzielę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. gratuluję :) imponuje mi Twoje oddanie pasji :)

    + śniadanie wygląda świetnie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. pyszne pnacakes , śniadanie mistrzyni ! gratulacje ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowne śniadanie. Gratuluje wyniku :* Tym swoim bieganiem zmotywowałaś mnie do rozpoczęcia w kwietniu 10-cio tygodniowego planu treningowego. Bieganie nigdy nie było moją mocną i stroną. Mam nadzieję, że się to zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  18. Śniadanko, jak najbardziej godne osiągniętego sukcesu:)
    A tak w ogóle to nigdy nie próbowałam amarantusa:(

    OdpowiedzUsuń
  19. gratuluję zadowalającego wyniku! a śniadanie cudne - połączenie malin z kakao jest idealne. *.* a za amarantusem nie przepadam (przynajmniej tym dmuchanym, smakuje dla mnie jak tektura :D), choć powoli zużywam jego ledwo napoczęte opakowanie jako półprodukt.

    OdpowiedzUsuń
  20. Gratuluję i baaaardzo Ci zazdroszczę takich przeżyć, ja póki co nie mogę ani biegać ani tańczyć,więc bardzo ubolewam :c

    OdpowiedzUsuń
  21. Gratuluję świetnego wyniku! ;* A śniadanie, jak zwykle - przepyszne ;D

    OdpowiedzUsuń
  22. gratuluję :) mo i to śniadanie.. mmm :)

    OdpowiedzUsuń
  23. przyłączam się do gratulacji! a placki pyszne, nigdy nie próbowałam amarantusa:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Gratuluję osiągnięcia celu :) Dla mnie 50 minut też było magiczną barierą. Teraz trzeba wyznaczyć nowe cele.

    OdpowiedzUsuń