Grahamka z awokado, sokiem z cytryny i pieprzem.
Wholemeal bun with avocado, lemon juice and black pepper.
Chyba mi powraca ukrywany przez lata wredny charakter, używany przeze mnie na co dzień w gimnazjum (choć może lepiej do tego nie wracać). Dzisiaj zdjęcie z dedykacją dla anonimowych, nie wierzących, że zjadam w całości sfotografowane, czasami gigantyczne śniadania. Dzisiaj więc nie pokazane w całości. Teraz się główcie czy zjadłam tylko jedną połówkę czy sześć... Przypominam, że nazwa mojego bloga to "Poranne Inspiracje", a nie "Poranne musisz zjeść tyle ile ja, bo inaczej się nie liczy" ;) Przy okazji, jeśli grahamka będzie upieczona bez produktów odzwierzęcych, całość idealna do jadłospisu weganina. No i jakie pyszne.
FAjnie wygląda to rozgniecione awokado na bułce :)
OdpowiedzUsuńA mnie się podoba cytryna :D
OdpowiedzUsuńAnonimowi zawsze wszystko wiedzą najlepiej przecież. Nie zapominajmy o tym -.-
OdpowiedzUsuńA Ja wciąż nie mogę się skusić na kupno awokado.. :<
Fajnie czasem się powyzłosliwiać ale generalnie walka z anonimami to trochę jak walka z wiatrakami. Moim zdaniem nie ma sensu tracić energii na potyczki z kimś, kto nie ma nawet na tyle odwagi, żeby w internecie podpisać się własnym imieniem.
OdpowiedzUsuń@ pleasureofcookin - skuś się, polecam.
Ajjj daj spokój, ja czasem jak mam potrzebę to potrafię zjeść takie ilości, że pewnie nikt by nie uwierzył i to wcale nie do przejedzenia, tylko do zaspokojenia głodu... A ja awokado nadal nie próbowałam. No, tylko w guacamole.
OdpowiedzUsuńGuacamole! mniam, jak dawno już nie jadłam! ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Czasem dodawalam do tego jeszcze wycisniety czornek, ale to nie jest najlepsze opcja przed szkołą, niezle sie potem zionie XD
OdpowiedzUsuńjesli sie tym przejmujesz, znaczy ze cos jest nie tak:)
OdpowiedzUsuńRaczej znaczy, ze Sylwie to po prostu wkurza, no bo ile mozna?!
UsuńSwietne kolory, nie wazne, czy na jednej czy szesciu polowkach ;)
nie warto się przejmować:)
OdpowiedzUsuńostatnio na zawodach usłyszałam, że od koleżanki, że jakby tyle jadła co ja to z pewnością byłaby gruba...:) to dopiero ciekawe, jak powinnam to zinterpretować:)
od jakiegoś czasu mam smaka na avocado, chyba dzisiaj je dorzucę do listy zakupów:)
wow :D
OdpowiedzUsuńkażdy je, ile potrzebuje, jednego dnia więcej, drugiego dnia mniej i nikomu nic do tego:) szkoda, że Anonimowi mają odwagę komentować wielkość, a na podpisanie się tej odwagi im już nie starcza;)
OdpowiedzUsuńnie próbowałam jeszcze awokado na kanapce, a po Twojej za długo już nie wytrzymam i się skuszę:)
A co ci to da, że ktoś się podpisze imieniem, czy choćby i nawet nazwiskiem? Hahahahhahah, wasza głupota mnie rozbraja, jakby podpisanie się "Kasia Kowalska" robiło z ciebie nieanonimową osobę... A jak sprawdzisz, czy rzeczywiście jestem taką Kasią, czy ktoś się pode mnie nie podszył, albo czy po prostu nie istnieję? Logiczne myślenie leży ;p
UsuńTeż sądzę, że podpisanie się nie załatwia tu niczego. Zwracam przede wszytskim uwagę na komentarze dotyczące wielkości porcji. Dziwne, że na zagranicznych blogach tego typu takie komentarze się nie zdarzają, a tu ciągle.
UsuńNie mam też zamiaru nikogo urazić czy wrzucać anonimowych czytelników do jednego worka - np. moi znajomi czy rodzina też są moimi anonimowymi czytelnikami.
podpisanie się to raczej kwestia dobrego wychowania :P nie musi być to prawdziwe imię i nazwisko, zwykła Kasia czy X wystarczy, nawet choćby z tego względu, że potem łatwiej komuś takiemu odpowiedzieć na pytanie, odpisać a nie potem widzę na blogach jak biedny autor się męczy każdego anonima tytułując po dacie i godzinie wpisu >.< (i tak podziwiam że im się chce, a z kolei jak im się nie chce to potem ci anonimowi narzekają, że bloger ma ich w doopie i nie odpisuje)
UsuńAle mi zrobiłaś smaka na guacamole. Kupie dziś awokado. Jak będzie twarde, zawinę w gazetę i zostawię na kilka dni...
OdpowiedzUsuńA ja czasem nie zjadam wszystkiego co jest na zdjęciu - to chyba normalne, że czasem za dużo sobie nałożę.
OdpowiedzUsuńAnonimowe komentarze wręcz uwielbiam.
hehe, anonimowi na pewno zazdroszczą Ci szczupłej sylwetki ;)
OdpowiedzUsuń'Anonimowi zazdroszczą szczupłej sylwetki', a cóż to za nowy stereotyp, czyżby wszyscy, którzy zaglądają na blogi śniadaniowe, nie mając własnego konta, byli spasionymi leniami? Od pewnego czasu zauważyłam tutaj tendencję do małej 'dyskryminacji' anonimów. Anonimowy to, anonim tamto, zawsze z przekąsem i nutą złośliwości. Tamta osoba z pewnością nie miała na myśli niczego złego. Założę się, że gdyby wielkość porcji skomentowała któraś z osób, która prowadzi blog, zostałoby to odebrane inaczej. Nie uwierzę, że nikomu nie przeszło przez głowę 'dosyć sporo', co za hipokryzja. Trochę więcej pokory życzę i szacunku do człowieka. Osobiście lubię tutaj zaglądać, również od lat dzielę się z innymi miłością do biegania. Nikogo tutaj nie usprawiedliwiam ani nie oceniam, ale radziłabym Twojemu sztabowi obronnemu zrobić to samo.:)
OdpowiedzUsuńNijako się z tobą zgadzam, moi internetowi "obrońcy" czasami nie szczędzą złośliwości, a nie to jest na celu mojego zwrócenia uwagi na daną sprawę. Nie mam też zamiaru wrzucać do jednego worka wszystkich anonimowych. Niepodpisany nie znaczy zawistny i wredny, choć przez takie właśnie, często się pojawiajace osoby, stworzył się pewien stereotyp na ten temat.
Usuńteż jestem anonimem i wcale się nie dziwię, że bloggerzy denerwują się kiedy cały czas słyszą komentarze dotyczące ich życia. Dzielą się częścią dnia z nami, czytelnikami, co nie znaczy, że mają chęć czytać złośliwe komentarze. W dodatku co to za jakiś stereotyp "za mało"/ "za dużo" ? Ludzie, dajcie żyć! Jedzenie to jedzenie, nie róbcie z niego nie wiadomo czego, a to że bloggerzy dzielą się z nami swoimi śniadaniami/ jadłospisami to po prostu fajna sprawa, bo jedzenie jest fajne i Sylwia naprawdę inspiruje, tym bardziej, że kiedyś miała poważne problemy, żeby "jeść". Wcale się jej nie dziwię, że dzisiaj w taki sposób opublikowała swoje śniadanie.
UsuńSylwio, mimo całego mojego poparcia dla niekomentowania ciągle wielkości porcji sądzę, że powinnaś się pogodzić z tym problemem i nie odnosić się do takich komentarzy w żaden sposób. Jednym ze skutków prowadzenia bloga, na którym podpisujesz się imieniem i nazwiskiem oraz na którym piszesz o tak osobistych sprawach jak przeszłość związana ED, jest prowokowanie i złośliwość innych. Prowadząc "poranne inspiracje" jesteś jakby naga - mają Cię na tacy. Może tu wejść każdy: znajomy, przyjaciel, nieznajomy, wróg. I niestety, ale sama się na to zgodziłaś i powinnaś to zaakceptować. Na koniec powtarzam, nie popieram tego co robią niektóre anonimy, ale uważam, że takie posty jak dziś tylko ich ucieszą - dałaś się sprowokować.
Usuńa ja uważam, że właśnie nie dała się sprowokować. Przecież napisała, że śniadanie NIE JEST POKAZANE W CAŁOŚCI a nie że tylko tyle zjadła po kąśliwych uwagach. Może "uprzejmi" w ten sposób zrozumieją, że komentarze typu "o matkoo jak dużo"/ "co tak mało?!" są po prostu zbędne. Jeśli którykolwiek z Milusińskich anonimów znajdzie dwie różne osoby, które jedzą to samo to pozdrawiam.
UsuńUbóstwiam awokado <3
OdpowiedzUsuńMuuuszę kupić awokado...
OdpowiedzUsuńja też. W biedronce się pojawiło. Dzisiaj widziałam :) chyba zaraz pójdę kupić :)
Usuńznowu mnie kusi to połączenie, muszę kupić awokado! :D zdecydowanie wolę całość śniadania :D a kto myśli, że za dużo, to może dla niego za dużo, i może zmniejszyć porcję dla siebie, nie zwracając uwagi Tobie, niepotrzebnymi komentarzami, bo każdy je tyle ile potrzebuje :)
OdpowiedzUsuńCzy to jest w ogóle ważne ile czego zjadasz? Twój blog jest bardzo inspirujący, a to ile jesz to tylko i wyłącznie Twoja sprawa :)
OdpowiedzUsuńnie zwracaj uwagi na takie kąśliwe komentarze, to nie ma sensu :)
OdpowiedzUsuńja uważam, że jesteś inspiracją dla wielu blogerek i nie tylko, więc nie ma co tracić czasu na zawracanie sobie głowy tym, że komuś coś sie nie podoba :) PS: ja tam wolę śniadania w pełnym wydaniu :D
Szkoda, że nie wszyscy potrafią zrozumieć ideę bloga śniadaniowego...
OdpowiedzUsuń+muszę zaopatrzyć się w awokado:)
Jak dla mnie wcale twoje śniadania są nie ''gigantyczne'' tylko są normalnymi porcjami dla ludzi...
OdpowiedzUsuńNie warto brać do siebie to , co piszą Ci inni.
Po prostu Zżera ich zazdrość i TYLE:)
po bieganiu to czlowiek wszystko zje:) jak rozumiem to awokado zamiast masla?
OdpowiedzUsuńNie wiem czy przepychanki z anonimowymi mają jakiś sens...
OdpowiedzUsuńuwielbiam! jeszcze lepsza jest 'wypasiona' :D wersja, gdzie prócz awokado daję jeszcze majonez, mozzarellę i szczypiorek. chyba widziałam coś podobnego na Twoim blogu ;). mogłabym żywić się tym codziennie :D
OdpowiedzUsuńsmacznie ;d
OdpowiedzUsuńhej Sylwia, mam pytanie. Czy wychodząc z ED miałaś chwile zwątpienia? Myślałaś o tym żeby znów bilanse były jak najniższe? Bo ja właśnie jestem na etapie wychodzenia z choroby i po prostu brak mi sił. CZegokolwiek nie zjem mam wrażenie, że od razu tyję. A jak zjem coś nadprogramowo, to już w ogóle mam ochotę się zagłodzić następnego dnia. Wiem, to chore, bo mam chorą głowę... Wiem, że to bardzo osobiste pytanie, ale będę wdzięczna jeśli odpowiesz.
OdpowiedzUsuńAha, jeszcze jedno. Czy ćwiczyłaś? Czy zaczęłaś uprawiać sport dopiero kiedy osiągnęłaś odpowiednią wagę? (nie wiem jaką, chodzi mi o np wagę graniczną albo zaleconą przez lekarza)
I jeszcze. Czy ED się jeszcze u Ciebie odzywa? Ja bardzo się boję, że będę walczyć "z tym głosem" do końca życia...
Nigdy anoreksja nie została u mnie zdiagnozowana przez lekarza. Nigdy też nikt nie wyznaczył mi wagi do której miałabym przytyć, ponieważ moje najniższe bmi to 18, a nie 14...
UsuńMoje przybranie na wadze nie było też "planowane", ale było efektem ubocznym normalnego odżywiania i ćwiczeń.
"Głos" milczy, choć miał swoje dni, miesiące, lata, w których niemal krzyczał oraz pojawiał się i znikał. Wiem, że nie wróci, więc uwierz i zrób to samo.
dziękuję za odpowiedź.
UsuńDawno się wyleczyłaś? Długo chorowałaś?
widzę, że i Ciebie katują o porcje , masakra ! ;P
OdpowiedzUsuńhaa, a to psikus zrobiłaś Anonimom! i bardzo dobrze :D
OdpowiedzUsuńa śniadanie musiało być bardzo smaczne!
I pomyśleć, że kiedyś nie lubiłam awokado. Teraz prawie codziennie gości w mojej lodówce. :)
OdpowiedzUsuńnie przejmuj się;) ja bym z chęcią porwała nawet pół takiej bułeczki, bo aż woła żeby ją zjeśc;)
OdpowiedzUsuńach, ta ludzka ciekawośc i wieczne dopytywanie się, ile kto zjadł i dlaczego tak mało / dużo. jakby wszystko się dało zgeneralizowac i ustalic jednolite uniwersalne zalecenia ile jeśc i jak jeśc. głupota przeokrutna.
OdpowiedzUsuńbułeczka wygląda prześlicznie :)
śniadanie idealne! i nie wierzę, żebyś potrafiła się oprzeć drugiej połowie takiej smacznej bułeczki! (;
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się tym! Jedz tyle ile potrzebujesz i nie patrz na to, co piszą anonimowi. Niektórzy ludzie są wręcz uporczywie nachalni, a to przecież nie ich sprawa. Głowa do góry :)
OdpowiedzUsuńpyszne faktycznie, komentarzami już się nauczyłam nie przejmować, Tobie tez radzę:)
OdpowiedzUsuńlubie Twojego bloga i Twoja kuchnie, pomysly, ale akurat tego typu komentarze wywolalas chyba sama przyznajac sie do przeszlosci ed, tacy sa ludzie i mozna to bylo przewidziec.
OdpowiedzUsuńzreszta trudno sie im dziwic, to sie zawsze ciagnie za kims dluuugo tym bardziej gdy o tym sam mowi. to tak jak z "trzezwym" alkoholikiem na ktorego krzywo sie popatrza jak kupi spirytus do odkarzania.
Ale ta grahamka gigantyczna! Pół ekranu zajmuje! (żartowałam)
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałam jeść awokado na chlebie, bardzo go lubię, ale do tej pory wcinałam solo lub z krewetkami w sosie czosnkowym :)
Świetne zdjęcia. A anonimowych wyjątkowo w komentarzach przybyło :)
OdpowiedzUsuńSuper fota:D
OdpowiedzUsuńChyba Cię trochę podziwiam, że jesteś silna na tyle, by stawiać czoła tym komentarzom. Dla mnie jesteś inspiracją i nie wyobrażam sobie tygodnia bez obserwowania Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńpoproszę o takie coś jutro na śniadanie.
OdpowiedzUsuńbędę Cię obserwować :)