Biegowy plan aktualnego tygodnia musiał zostać przeze mnie zmodyfikowany ze względu na bolącą od poniedziałku stopę. Śródstopie ostro dawało o sobie znać nawet przy chodzeniu, nie mówiąc już o próbach skakania czy biegu. Nie mam pojęcia co mogło być przyczyną. Nie czułam na niedzielnych zawodach bym w jakikolwiek sposób skręciła tą nogę czy naciągnęła mięsień. Jedno wybiegnięcie na śnieg w tym stanie zaowocowało siedmioma kilometrami pokonanymi najwolniej i najdelikatniej jak się dało. W trakcie czułam, że wolniej to da się już chyba tylko czołgać. Zdecydowanie nie polecam takich przeżyć.
Mimo wszystko, czas spędzony w pędzie, gdy tylko jutro uda mi się zrobić pełne wybieganie (a wszystkie znaki na niebie i ziemi na to właśnie wskazują), będzie tylko nieznacznie różnił się od założonego. Dzisiaj już po treningu, ostrożnie, ale było i obyło się bez bólu.
Stwierdziłam, że skoro wstawiałam już samotne przed-biegowe przekąski jako śniadanie (w stylu banana z masłem orzechowym, jogurtu czy chleba z miodem), to tym razem może to być część druga, czyli zasłużona nagroda za wysiłek. Chronimy mięśnie białkiem, doładowujemy czekoladowym cappuccino i wychodzimy by złapać autobus. Może jutro słówko o klimatycznej herbaciarni na rogu ulicy?
omlet z fasolką szparagową i ketchupem, czekoladowe cappuccino
omelet with green beans and ketchup, chocolate cappucino
Fasolka z czekoladową kawką - uwielbiam Cię:-)))
OdpowiedzUsuńOmlet z fasolką... Jeszcze nie jadłam ;)
OdpowiedzUsuńTa fasolka to przekleństwo z mojego dzieciństwa, nienawidziłam jej z całego serca, a mama i babcia zawsze powtarzały: To samo zdrowie, jedz!
OdpowiedzUsuńCo prawda od tamtych czasów nawet nie miałam jej w ustach, ale chyba bym nie dała rady się przełamać :D
uwielbiam fasolkę szparagową, podoba mi się dodanie jej do śniadaniowego omleta :)
OdpowiedzUsuńherbaciarnia? tak! :)
uwielbiam herbaty i herbaciernie, więc czekam na jutrzejszego posta ^^
OdpowiedzUsuńwieki nie jadłam szparagówki... pyszności!
też miałam kiedyś taki dziwny ból, kłujący lub jakby mi mięsień rozrywano w śródstopiu, ale to przez skakankę ;P
omlet z fasolką...nigdy nie jadłam, zazwyczaj jem na słodko, musze zapamiętać i kiedyś zrobić ;)
OdpowiedzUsuńomlet z fasolką nie jadłam jeszcze nic takiego i pierwszy raz widzę coś takiego :)
OdpowiedzUsuńJa też dzisiaj postawiłam na poranny trening! ;)
OdpowiedzUsuńA o herbaciarni chętnie poczytam ;)
Usuńi ja i ja :D
Usuńcałkiem inaczej mi teraz, bo byłam strasznie senna!
ja dzisiaj też trening o poranku ;)
Usuńkrótki, bo krótki, ale od razu wróciła mi chęć do życia ^^
Też poćwiczyłam rano. Dzisiaj Skalpel ^^
UsuńI koniecznie napisz o herbaciarni!
omlet z fasolką? brzmi smakowicie :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie o herbaciarni ;)
OdpowiedzUsuńFasolki NIENAWIDZIŁAM w dzieciństwie, plułam nią dalej niż widziałam, ale teraz mogłabym ją jeść kilogramami. Na dodanie jej do śniadania chyba bym nie wpadła. Z czekoladowym cappuccino z całą pewnością smakowała jeszcze lepiej :)
OdpowiedzUsuńPS..Ja w czasie ferii i weekendy również stawiam na trening rano. W ciągu trwania szkoły niestety nie ma takiej możliwości.
uważaj na siebie :) piszę to, chociaż wiem, że masz w sobie biegową pokorę, juz nie raz o tym pisałaś:)
OdpowiedzUsuńi uwielbiam herbaciarnie <3
Omlet wygląda świetnie, jak to się stało, że jeszcze nie jadłam w wersji wytrawnej? I bardzo podoba mi się to czarno białe zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńomlet smacnzy , zdrowy i kolorowy -super na pożywne sobotnie śniadanie ;d
OdpowiedzUsuńAle świetny omlet! Uwielbiam zieloną fasolkę <3
OdpowiedzUsuńUważaj na stopę, mnie też boli dość często, podczas biegu dokucza co raz..
Aleeeż mam ochotę na fasolkę szparagową <3
OdpowiedzUsuńAle kolorowe pyszności na talerzu ;)
OdpowiedzUsuńO herbaciarnii też chętnie poczytam ;)
Nie martwia Cie powtarzajace sie ustatnio u Ciebie kontuzje? Moze konsultowalas to juz z jakims trenerem lub lekarzem? Bo szkoda by bylo, gdybys nagle musiala zrezygnowac z biegania na rzecz dlugiej rekonwalescencji po urazie... JJ
OdpowiedzUsuńPyyyyszne sniadanie :>
kocham czekoladowe cappuccino<3 też masz z milki?;)
OdpowiedzUsuńomlet z fasolką? To mnie zaskoczyłaś;)
Podasz jadłospis, proszę:)?
OdpowiedzUsuńjak mierzysz dystans, który przebiegłaś ? :)
OdpowiedzUsuńZa pomocą zegarka Garmin Forerunner 405. Wcześniej za pomocą endomondo.
Usuńmniam :D
OdpowiedzUsuńpychotka :))
OdpowiedzUsuńzdrowia, sniadanie pyszne i nie moge sie doczekać tego wpisu o herbaciarni ; )
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu obserwuję Twojego bloga, jest właściwie jedną z pierwszych stron, które otwieram kiedy rano włączam komputer:) Przy okazji chciałam Ci właśnie pogratulować świetnej roboty;) i zadać pytanie, jeśli mogę: czy to, że jednego dnia będziemy jesc powiedzmy 1500 a drugiego np 2500 ma jakiś zly wplyw na nasz organizm, w tym wagę? I co proponujesz robić jesli juz jakies 2godz po kolacji, a niedlugo przed pojsciem spac dopada straszny glod??
Ja tak jadam (raz 1800 raz 3000) i na razie negatywnych skutków nie widzę ;)
UsuńGdy przed pójściem spać jestem głodna, zwykle coś przekąszę.
Sylwia...Nie rozumiem...Zawsze podobał mi się twój styl pisania, twoje notki...czemu nie jesteś w klasie humanistycznej ?! :)
OdpowiedzUsuńO nie, to zdecydowanie nie dla mnie ;)
UsuńI every time spent my half an hour to read this website's articles daily along with a mug of coffee.
OdpowiedzUsuńmy web site: cheap nfl jerseys
Na drugim zdjęciu wszyscy wyglądają już na nieźle zmęczonych ;).
OdpowiedzUsuńUwielbiam solidne posiłki potreningowe, chociaż u mnie zwykle w tej roli występuje kolacja (ćwiczę na ogół popołudniami).
O herbaciarni chętnie poczytam, bo od aromatycznych, parujących naparów jestem uzależniona <3.