To właśnie 10km Bieg Niepodległości bym głównym celem mojej podróży do Warszawy, więc wypada naskrobać o nim kilka słów. Zacznę od tego, że była to dla mnie pierwsza tak duża impreza biegowa. W sumie zaraz po Festiwalu Biegowym w Krynicy, z tym, że tam taka ilość ludzi była rozproszona na różne biegi, a tu były to jedne zawody. Mimo jednak całego tego ogromu, organizatorzy poradzili sobie świetnie i chyba nie mam się tu do czego przyczepić. Pakiety były odbierane wcześniej i zawierały techniczną koszulkę, numer startowy, kartki ze zniżkami do różnych punktów rozrywki i siłowni oraz małe pudełeczko z grą karcianą w tematyce patriotycznej. Poza tym depozyt działał sprawnie, a po biegu nie tworzył się zator i szybko otrzymywało się medal, izotoniki i banany.
Jeśli chodzi o samo bieganie, to trasa bardzo mi odpowiadała, droga bez podbiegów (poza jednym małym pokonaniu mostu) była miłą odmianą, ponieważ przyzwyczajona jestem do biegania po ciągłych wzniesieniach w mojej okolicy. Poza tym pogoda idealna, słoneczko i długa jasna prosta przed nami. Bałam się. Bałam się przede wszystkim tego, że tak jak na prawie każdych zawodach w tym roku (no oprócz maratonu), piszczele zaczną okropnie dokuczać. Wtedy bieg staje się dla mnie katorgą, a cała przyjemność z niego w momencie pryska. Jest tylko ból i kolejna dłuższa przerwa po. Bez sensu, bez radości i co za tym idzie - bez treningów. W październiku przebiegłam tylko 54km, a we wrześniu jeszcze gorzej - 41. No i o tym całym strachu zapomniałam gdy stanęłam na starcie. I ruszyłam z tłumem i biegłam pierwszy raz od pół roku idealnie trzymając tempo i zostawiając energię na szybkie ostatnie 2km. Dobry finisz dla maksymalizacji endorfin i satysfakcji. Bez bólu. 55:51. Nie jest super, bardzo daleko do mojej życiówki, ale jest ok. Ok na tyle, że ostatnie metry biegłam z uśmiechem na ustach i że z tym uśmiechem mogłam wrócić do domu. Patriotycznie.
owsianka z bananem, gruszką, masłem orzechowym, syropem cytrynowym i makiem
Tydzień wypieków w Lidlu! Formy, aromaty do ciast, posypki, czekolada w wiórkach, groszkach, polewy, marcepan, laski wanilii, cynamonu i wiele innych!
Wolny dzień, to piekę murzynka :) Będzie na deser.
Wolny dzień, to piekę murzynka :) Będzie na deser.
ciągle zapominam o maku, dziękuję za przypomnienie :)
OdpowiedzUsuńważne że się dobrze bawiłaś :) bez bólu. W taki dzień ni chodzi przecież o pobijanie rekordów ale o uczestnictwo w czymś wartościowym. Cieszę się, że organizuje się u nas takie biegi - to świętowanie dnia niepodległości w aktywny i zdrowy sposób :D
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że obędzie się (jak rozumiem) bez przerwy w treningach z powodu bolących piszczeli i innych części ciała:) Najważniejsze, że pobiegłaś bez bólu, wśród fajnych ludzi, którzy chcieli w uśmiechnięty i radosny sposób uczcić 11. listopada. Bo chociaż z pewnością górnolotny patriotyzm gdzieś umknął, to nie on jest najistotniejszy w tym dniu, tylko radość z bycia z innymi ludźmi, z naszych barw, z wolnego dnia, z ładnej pogody, z tysiąca nóg biegnących po tej samej ulicy co Ty:) ze wspólnej drogi, o!:))
OdpowiedzUsuńA podzielisz się wypiekiem , hihi ? :)
OdpowiedzUsuńPysznie gęsta ta owsianka.
Tak wszyscy kuszą tym Lidlem, że jutro pójdę i się obkupię :)
OdpowiedzUsuńcóż za piosenkę widzę! ;)
OdpowiedzUsuńTak, ukradziona od Ciebie :D
UsuńGratulacje za bieg, najważniejsze że sprawił radość i "bez bólu"
OdpowiedzUsuńowsianka świetna jak zawsze ;)
pięknie wyszła na zdjęciach z tym makiem :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje owsianki :)
OdpowiedzUsuńTeż zostawiam energię na ostatnie 2 km, zawsze :) świetnie wygląda taki biegnący tłum ludzi w barwach narodowych!
Bardzo fajne doświadczenie :) dobrze się bawiłaś, uśmiech na twarzy jest tego dowodem :)
OdpowiedzUsuńowsianka, no cóż... kolejne twoje smaczne połączenie,a mak i syrop tak kusząco wyglądają :)
A jaką masz życiówkę na 10km :)?
OdpowiedzUsuń49:38
UsuńBardzo lubię ten kawałek i gratuluję biegu, też chciałam tam być! :)
OdpowiedzUsuń150g chleba dla osoby z waga w normie i niskiej aktyw. To duzo?
OdpowiedzUsuńmoże i do życiówki daleko, ale dla mnie to i tak wyczyn, niedościgniony. :)
OdpowiedzUsuńciekawe czy kiedyś uda mi się uzyskać taką cudowną konsystencję owsianki :p
OdpowiedzUsuńgratulacje i pełen podziw jak zawsze!;)
55 minut to super czas, ja na razie nie mieszcze się w 1 godzinie, ale niedługo również zacznę brać czynny udział w biegowej społeczności :)
OdpowiedzUsuńFajnie że się dobrze bawiłaś. Też wczoraj byłam w Lidlu i się zaopatrzyłam o kilka produktów.
OdpowiedzUsuńTwoje owsianki są wspaniałe, takie minimalistyczne, ale o to chyba właśnie chodzi :)
Zapraszam do mnie http://zwariowananastolatkagotuje.blogspot.com/
Połączenie smaków bardzo mnie zaintrygowało,,, Zdradzisz proszę jaki to syrop cytrynowy?
OdpowiedzUsuńZ M&S :)
UsuńSylvvio, mam do Ciebie kilka pytań, mam nadzieję, że znajdziesz chwilę na odpowiedź w komentarzu lub w poście.
OdpowiedzUsuńChciałabym zacząć ćwiczyć, ale nie wiem jak się do tego zabrać. Jakiś czas temu bardzo głupio się odchudzałam i straciłam przy tym sporo tkanki mięśniowej oraz okres. Chciałabym odbudować mięśnie, ale też nie chcę sobie zaszkodzić zbyt intensywnymi ćwiczeniami. Obecnie uczę się pływać i myślę, że byłaby to dla mnie najprzyjemniejsza aktywność. Boję się jednak, że ćwicząc nieumiejętnie (nieodpowiedni czas jedzenia przed i po pływaniu) mogę sprawić, że więcej mięśni stracę niż zyskam. Chciałabym też poprawić swoją przemianę materii, która może nie "leży i kwiczy", ale nie jest też taka, jak u większości nastolatek, przez to bezsensowne odchudzanie w przeszłości i niestety lekką niedoczynność tarczycy (którą leczę). Dodam, że do tej pory moja aktywność fizyczna sprowadzała się do lekcji wf w szkole :-/ Kiedy, jak długo i jak często powinnam ćwiczyć (pływac) na początek, aby się nie zniechęcić i nie doprowadzić do szoku mojego organizmu? Jak powinny realnie wyglądać posiłki przed i po treningu (piszę realnie, bo główne założenia znam. Tylko jak to zrobić, żeby zjeść coś pół godziny po pływaniu, skoro trzeba się po basenie nieco ogarnąć. Nie chcę, aby pływanie wiązało się dla mnie ze stresem. Czy jedząc 1- max. 1.5h po basenie mogę spalić kolejne mięśnie?). Z góry dziękuję za odpowiedź. P.S. Od Twojego maratonu minęło już mnóstwo czasu, a ja ciągle jestem pod wrażeniem.Inspiruj dalej i biegaj, bo jesteś w tym świetna :-)
ale mi narobiłaś smaku tą owsianką : )))
OdpowiedzUsuń