Przystanek Woodstock to takie miejsce, do którego się wraca, impreza, na którą czeka się cały rok. Tym sposobem gdy znów, tydzień przed koncertami, pojawiłam się na kostrzyńskim polu, z zapartym tchem patrzyłam na stojące już sceny, gdzieniegdzie porozkładane namioty i wędrujących deptakiem ludzi. Potem z dnia na dzień namiotów pojawia się coraz więcej, aż w końcu ciężko się między nimi przemieszczać. Niezależnie jednak, którego dnia na Woodstocku się zjawicie, najbardziej kluczowa jest ta pierwsza noc, rozładowująca cały stres i często nieprzespana.
W zeszłym roku z Kostrzyna wróciłam z czterema dredami. Moje włosy zdążyły kilka razy ewoluować od tego czasu, przez co jadąc na tegoroczną edycję, na głowie miałam ich już dwadzieścia sześć. Przy okazji poznałam kilka pozytywnych, zdredowanych osób z mojej okolicy, bo sama jeszcze nie zdążyłam nauczyć się poprawiania moich kłaków. Po uczestnictwie w woodstockowych dredowych warsztatach, było (i aktualnie jest) ich czterdzieści, a i tak z przodu głowy zostało mi jeszcze całkiem sporo nieskołtunionych włosów (tu moja głowa na fanpage dziewczyn, które nad moimi włosami pracowały - Dredziarnia).
W zeszłym roku też na Przystanek pojechałam z moim starym znajomym z podstawówki i gimnazjum, z którym wcześniej kilka miesięcy trenowałam na siłowni. Wróciliśmy jako para i jako para pojechaliśmy i tym razem :) Woodstock? Miłość, przyjaźń, muzyka!
Jeśli o wegańskie jedzenie chodzi, Woodstock oferuje świetne i sycące danie od Pokojowej Wioski Kryszny (To dopiero od wtorku przed koncertami, więc przez pierwsze 3 dni żywiłam się tym, co ze sobą wzięliśmy i tym co udało się dostać w Tesco, odległym 2km od pola namiotowego. Swoją drogą polecam fasolę w pomidorach - w składzie tylko fasola, pomidory i przyprawy. Nigdy nie lubiłam mięsa i kiełbasy w fasolce po bretońsku, więc dla mnie to danie idealne. Do tego bułki i można się szybko i porządnie najeść w terenie.). W Krysznie dostaniemy gulasz sojowy, ryż curry i halavę (zdjęcie wyżej przy składance zdjęć, które na bieżąco wrzucałam na instagrama).
W przygotowanej na Woodstocku strefie gastronomicznej, również można znaleźć coś wegańskiego. Hitem była kasza gryczana z pieczarkowym sosem podawana w liściu kapusty. Kupiłam kilka razy :) Swoją drogą gdy pierwszy raz wylądowaliśmy na tamtejszym żarle, wygłodniali po całym dniu imprezowania, przy stoisku zaczepiła mnie weganka, niosąca tackę z pieczonymi ziemniakami. Pogadałyśmy chwilę i czuła się zawiedziona, że nie zauważyła tego dania przed zamówieniem kartofli,. Koniec końców wyszło na to, że ja dałam jej połowę mojej potrawy, ona mi połowę swojej i rozstałyśmy się życząc dalszej udanej zabawy :D (zdjęcie kaszy i ziemniaków również wyżej).
Poza tym wszystkim podczas tygodniowego pobytu na Przystanku wsunęłam cały słoik masła orzechowego, pół chlebka bananowego, dwa całe arbuzy (tak, w pojedynkę :D), tonę bułek, migdały, pomidory i ogórki.
Jedyne z czego nie mam zdjęć, to koncerty, ponieważ z oczywistych przyczyn nie brałam na nie aparatu ani telefonu. Tym bardziej oczywiste, że zwykle stałam niemal pod samą sceną, albo rzucałam się do pogo. Nie sądzę by wyszły z tego cało, jednakże przeżyłam kilka naprawdę niesamowitych występów. Z nich wszystkich zdecydowanie wygrał do mnie koncert Comy, których słucham sporo na co dzień. Straciłam głos, wykrzykując wszystkie teksty utworów, ale było warto. Poza tym poszliśmy na występ Kabaretu Skeczów Męczących oraz wywiad z Bogusławem Lindą :)
Jednego dnia obudziliśmy się rano i przed naszym namiotem stał sklepowy wózek. Naprawdę nie wiem jak się tam znalazł ^^ A, że akurat mieliśmy się udać na zakupy, odwieźliśmy zgubę do sklepu (jak się później okazało, Tesco za zwrócenie zagubionych na polu wózków, oferowało 2 darmowe piwa. Co ciekawe poinformowali nas o tym policjanci, których mijaliśmy po drodze, gdy robiliśmy sobie przejażdżki we wnętrzu wózka ;)).
Jerzy Owsiak nazwał Przystanek Woodstock światem utopijnym, miejscem, poza którym przez te kilka dni nie istnieje reszta świata. Myślę, że to właśnie jest głównym powodem zjeżdżania tu takich tłumów. Czyż nie każdy potrzebuje czasem zaznania swojej utopii oraz otoczenia się szczerze szczęśliwym społeczeństwem?
. Podsumowanie zeszłorocznego Przystanku <---
. Moje Woodstockowe śniadania <---
Super podsumowanie :). Ja bardzo chciałam udać się w tym roku na woodstock, ale niestety mi się nie udało. Zaliczyłam za to festiwal słowian i wikingów, więc trochę mi to poprawiło humor.
OdpowiedzUsuńTeż kocham Woodstock<3 Już nie mogę doczekać się przyszłego roku :)
OdpowiedzUsuńMega! Dla takich wspomnień warto zyć, oby więcej takich wyjazdów ;)
OdpowiedzUsuńByłam i szczerze polecam :) Choć zjarałam się na amen nawet używając kremu z filtrem xd
OdpowiedzUsuńAch, aż mi się łezka w oku kręci, że w tym roku nie udało mi się tam dotrzeć..
OdpowiedzUsuńByłam po raz pierwszy, na ostatni dzień, specjalnie dla Comy. Koncert przepiękny, mój trzeci tego zespołu i chyba najlepszy. Roguc legenda :) A pod sceną Cię nie widziałam, niestety. Byłaś może na spotkaniu z Roguckim w ASP?
OdpowiedzUsuńI może dzięki Tobie w przyszłym roku się tam wybiore :) buziaki ! :*
OdpowiedzUsuńJa czekam na 2015. :) w końcu będę miała z kim pojechać. Choć szkoda mi koncertu Comy. ;X
OdpowiedzUsuń