Dzisiaj, tak jak w zeszłym tygodniu, wstałam o 5:40, wypiłam szybką kawę, zjadłam połowę usmażonego wieczorem białkowego omleta giganta (dla ciekawych - z bananem, cynamonem, suszonymi morelami i płatkami migdałów), pakując pozostałą część do torby, wraz z resztą prowiantu i aminokwasami. Wrzucam dwa zestawy sportowych ciuchów, adidasy i ruszam do Katowic, zwarta i gotowa na nowe wyzwania. W międzyczasie, podczas długiej podróży, zdążę jeszcze zdrzemnąć się trochę przy szumie samochodów na autostradzie lub przy równym stukocie starego pociągu. Lubię takie dni, bardziej niż jakiekolwiek inne i wiem, że to właśnie jest to, czym chciałabym się zajmować o wiele częściej. Uczyć się, uczyć innych i zarażać miłością do sportu tych tak leniwych jak ja kiedyś (lub tak samo nieświadomych tego, jak bardzo w można zakochać się w poczuciu dobrze wymęczonego treningiem ciała). To w takie dni też najłatwiej jest mi utrzymać wcześniej zaplanowany jadłospis, bo najzwyczajniej w świecie nie mam czasu o jedzeniu myśleć (w wolnej chwili po prostu sięgam do torby po wcześniej zapakowany i zważony posiłek i tyle). O wiele trudniej jest mi, gdy np. cały dzień pracuję przed komputerem w domu, kuchnia woła co chwilę, nie tyle z samej chęci jedzenia co z nudy i chęci na chwilowe wyrwanie się sprzed tekstów czy meili. Ale podobno wszystko jest do ogarnięcia, prawda?
A kurs? Hm, pytacie mnie o kurs. Jest to kurs na trenera personalnego organizowany przez Akademię Mistrzostwa Sportowego we Wrocławiu. Ja uczestniczę w zajęciach w Katowicach w klubie Getfitfitness, w samym centrum, pod okiem świetnej Marty Makles. W sumie mam za sobą dopiero 3 dni, więc nie wiem czy jestem w stanie dobrze ocenić te zajęcia. Dla mnie satysfakcjonująca jest już sama możliwość przebywania z ludźmi tak samo zakręconych na punkcie sportu jak ja (tak więc jak to było w przypadku startów w zorganizowanych biegach, tak jest i tu). Poza tym dużo słuchamy, a jeszcze więcej zadajemy pytań, rozwiewamy gdzieś tam od dawna kotłujące się wątpliwości, czy to na temat ćwiczeń czy diety. Dobry trener personalny to na pewno osoba, która nie poprzestaje w doskonaleniu również swojej osoby i swojej wiedzy. Nie poprzestaje też na jednym szkoleniu. Traktuję ten kurs jako wstęp do czegoś fajnego i czegoś nowego w życiu i wierzę, że tak właśnie będzie.
A jest możliwość, żebyś podzieliła się później z nami wiedzą zdobytą na tym kursie? :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cie za Twoją siłę i wytrwałość w dążeniu do zamierzonych celów :D
Dziękuje za ten Post. :) Byłam właśnie ciekawa , co to dokładnie za kurs robisz:))
OdpowiedzUsuńNie przygotowujesz się do sesji?
OdpowiedzUsuńPowodzenia na szkoleniu :) Mam takie pytanie nei na temat- o której chodzisz spać i ile przeciętnie śpisz? SKoro tak szybko wstajesz :D
OdpowiedzUsuńelegancko. bardzo się cieszę, że poszłaś w tym kierunku :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za powodzenie nowych wyzwań!
Siłownia to miejsce, które pokochałam. Spędzam tam mnóstwo czasu od pół roku i cieszę się, że tak wcześnie zaczęłam (16 lat).
OdpowiedzUsuńMam pytanie, ile zapłaciłaś za kurs na trenera personalnego? ;)
Super :)
OdpowiedzUsuńhttp://fitella.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie
Dieta fit ♥
Powodzenie ;)
OdpowiedzUsuńHej! Na wstępie zaznaczę, że z przyjemnością obserwuje Twój blog i wszystkie inspiracje. Sama jestem trenerem personalnym i dlatego tym bardziej trzymam za Ciebie kciuki! Jeżeli robisz to co kochasz to bądź wytrwała i cierpliwa! Czekam na dalsze relacje :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńteż od jutra zaczynam przygodę z siłownią i trenerem personalnym - biorąc się za siebie :) Super że masz takie aspiracje. Zazdroszczę
OdpowiedzUsuńSylwia