Nowy śniadaniowy punkt dowodzenia, czyli przetrwałam przeprowadzkę i wracam do was już z nową katowicką energią. Pierwszy raz przeprowadzałam się w swoim dorosłym życiu, byłam więc naprawdę zaskoczona ilością posiadanych rzeczy i tą większością, której wcale nie używam... Dałam radę spakować się dzień wcześniej, więc jest to jakiś sukces. Dzisiaj za to, po dwóch dniach już tu spędzonych, ale większość czasu spędzając w pracy, w końcu udało mi się rozpakować do końca, wyspać (to już chyba ostatnio u mnie jakaś tradycja, że udaje mi się wyspać raz w tygodniu ;)) i kupić zasłonki i kosz na owoce :D Teraz, zdaniem wszystkich moich znajomych, czas na imprezę :p
Rano przypaliłam omleta, bo pierwszy raz używałam tutejszego pieca, ale też tradycji stało się zadość, bo i w domu i tu, idąc do pokoju z kawą, rozlałam ją po drodze... Teraz jestem już tylko podekscytowana.
omlet razowy z bananem, chia i żurawiną
40g mąki pszennej razowej
15g odżywki białkowej waniliowej (można pominąć na rzecz cukru/słodzika i ekstraktu z wanilii)
2 jaja
chlust mleka
szczypta proszku do pieczenia
1 banan, pokrojony w plastryłyżeczka nasion chia
Wszystkie składniki wymieszać i usmażyć na teflonie, z obu stron (ale lepiej nie przypalać, jak ja ^^).
Podać z suszoną żurawiną i kawą w kubku z gwiezdnych wojen.
omlet zawsze pycha:)często podpalę delikatnie omleta z bananem, ale wtedy szczerze mówiąc lubię ten smak :)
OdpowiedzUsuńNo, no, zmian u Ciebie co nie miara, tylko fragment pokoju widać, ale jest klimat :D
OdpowiedzUsuńKatowice fajne miasto dla studentów :> A gdzie sobie pracujesz?
OdpowiedzUsuńMoże to dziwne... ale nigdy nie pomyślałam, żeby pociąć omlet i ułożyć w taki sposób... a myślałam, że patrzę na jedzenie już na prawdę blogersko...
OdpowiedzUsuńgratulacje! Teraz chyba będziesz bardziej wyspana, skoro nie stracisz czasu na dojazdy?
OdpowiedzUsuńPowodzenia ;)
Smacznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do konkursu na moim blogu!
twoje omlety są takie piękne :)
OdpowiedzUsuńJa podczas pierwszej przeprowadzki byłam zaskoczona tym, że można się spakować w jeden dzień spokojnie tak właściwie - tylko trzeba się do tego zmobilizować ;p
OdpowiedzUsuńCudne! I nie znoszę przeprowadzki, ale za to uwielbiam myśleć o urządzaniu nowego miejsca :)
OdpowiedzUsuń