Mam nadzieję, że nie obrazisz się za te pytania (ale po tym jak mi napisałaś, że nie masz miesiączki chciałam Cię zapytać, czy nadal chudniesz, czy przytyłaś? Oraz bo widzę w Twoich przepisach nawet masło.. okres Ci nie wrócił ?) Jeśli nie chcesz nie odpowiadaj... mam nadzieję, że nie jesteś zła za te pytania.
Jem więcej ryżu, napisałam porcję zgodną z przepisem, który znalazłam ^^.
Dziękuję Ci za ten komentarz. (Mam nadzieję, że nie sprawiłam Ci nim przykrości i nie jesteś na mnie zła za te pytania, bo jakby nie było to Twoje prywatne sprawy...)
Mam nadzieję, że faktycznie w końcu się przełamię i zacznę jeść więcej tłuszczu (którego się panicznie boję).. Najbardziej boję się tego, że będę ważyć jak kiedyś ponad 60 kg. A tego nie chcę, bo byłam mega nieszczęśliwa.
Cieszę się, że Cię poznałam, bo teraz jakoś bardziej do mnie dociera, że nie jestem sama z problemami wagowymi (niedowagą i brakiem miesiączki).
Dzięki, że jesteś i odpisujesz na moje komentarze oraz a co, że codziennie mnie inspirujesz do próbowania nowych rzeczy i sprawiasz swoimi przepisami i zdjęciami, że zaczynam się przełamywać. Dziękuję bardzo ;-*
We wszystkim co mówisz masz absolutną rację. I dociera to do mnie... ale ta walka z psychiką.. z samym sobą.. to jest najgorsze. Najtrudniejsze do pokonania są bariery, które sami sobie nałożyliśmy. Ale mam nadzieję, że jak ty przełamię się i przekonam i już nigdy więcej nie będę się bała jedzenia. RAZ NA ZAWSZE. Małymi kroczkami w końcu się uda. Tym bardziej, że mam oparcie w takich wspaniałych osobach jak Ty ^^ Osobach, które doświadczyły czegoś podobnego i rozumieją sytuację. Dobrze, że moje pytania nie sprawiły Ci przykrości i bardzo wiele to znaczy dla mnie, że z chęcią udzielasz mi rad i wskazówek. Dziękuję ;-*
I czekam na kolejne pyszności na Twoich obu blogach ^^ ;-*
Uśmiechnięty kubeczek.. :)
OdpowiedzUsuńMniamnuśne! <3 Juz tak dawno nie jadłam pizzy..
Trzymaj się cieplutko :)
Ja też właśnie sobie uświadomiłam,że chyba wieki temu ostatnio jadłam pizze! a taka wegetariańska wygląda zachęcająco;)
OdpowiedzUsuńWygląda całkiem smacznie :)
OdpowiedzUsuńPodobną będę zamawiała dzisiaj na obiadek. <3
OdpowiedzUsuńooo to coś zdecydowanie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCoś innego - pizza na śniadanie. ;D
OdpowiedzUsuńTak jakby poranek po imprezie :DD
Wygląda świetnie, a kubeczek mam podobny, twój robi świetną minę!
jak pysznie wygladaja ! fajny kubek ;)
OdpowiedzUsuńonserwuje :))
mmm, taka pizza to co innego niż to badziewie ze sklepów, nie daj Boże mrożone. Musi być przepyszne <3
OdpowiedzUsuńHaha, super! Zawsze jak zamawiam pizze, zostawiam resztki na śniadanie;)
OdpowiedzUsuńPizza na śniadanie? Całkiem fajnie. Bardzo optymistyczny kubeczek!
OdpowiedzUsuńJakie pyszności:)a jaki kubek fajny:)
OdpowiedzUsuńJeśli nie piszę inaczej to zawsze robię pół na pół szklanki mleka i wody :) A mleko w zależności od nastroju - raz zwykłe, raz sojowe :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie obrazisz się za te pytania (ale po tym jak mi napisałaś, że nie masz miesiączki chciałam Cię zapytać, czy nadal chudniesz, czy przytyłaś? Oraz bo widzę w Twoich przepisach nawet masło.. okres Ci nie wrócił ?)
OdpowiedzUsuńJeśli nie chcesz nie odpowiadaj... mam nadzieję, że nie jesteś zła za te pytania.
Jem więcej ryżu, napisałam porcję zgodną z przepisem, który znalazłam ^^.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ten komentarz. (Mam nadzieję, że nie sprawiłam Ci nim przykrości i nie jesteś na mnie zła za te pytania, bo jakby nie było to Twoje prywatne sprawy...)
Mam nadzieję, że faktycznie w końcu się przełamię i zacznę jeść więcej tłuszczu (którego się panicznie boję).. Najbardziej boję się tego, że będę ważyć jak kiedyś ponad 60 kg. A tego nie chcę, bo byłam mega nieszczęśliwa.
Cieszę się, że Cię poznałam, bo teraz jakoś bardziej do mnie dociera, że nie jestem sama z problemami wagowymi (niedowagą i brakiem miesiączki).
Dzięki, że jesteś i odpisujesz na moje komentarze oraz a co, że codziennie mnie inspirujesz do próbowania nowych rzeczy i sprawiasz swoimi przepisami i zdjęciami, że zaczynam się przełamywać. Dziękuję bardzo ;-*
We wszystkim co mówisz masz absolutną rację. I dociera to do mnie... ale ta walka z psychiką.. z samym sobą.. to jest najgorsze. Najtrudniejsze do pokonania są bariery, które sami sobie nałożyliśmy. Ale mam nadzieję, że jak ty przełamię się i przekonam i już nigdy więcej nie będę się bała jedzenia. RAZ NA ZAWSZE. Małymi kroczkami w końcu się uda. Tym bardziej, że mam oparcie w takich wspaniałych osobach jak Ty ^^ Osobach, które doświadczyły czegoś podobnego i rozumieją sytuację.
OdpowiedzUsuńDobrze, że moje pytania nie sprawiły Ci przykrości i bardzo wiele to znaczy dla mnie, że z chęcią udzielasz mi rad i wskazówek.
Dziękuję ;-*
I czekam na kolejne pyszności na Twoich obu blogach ^^ ;-*