mmm pycha :) mam do Ciebie 2 pytanka 1. Czy mleko sojowe naturalne z Alposoya jest b.słodkie? Czy lepiej kupić Unsweetened? Bo nie przepadam za b.słodkim smakiem (np. napoju sojowego naturalnego z Biedronki)
2. Jakiej oliwy używasz do smażenia? bo nie mogę znaleść takiej zwykłaj rafinowanej o.O Wszędzie są nierafinowane... extra virgin.
Anonimowy: 1. Też nie przepadam za tym z biedronki. Alpro soya jest mniej słodkie, niesłodzonego jeszcze nigdy nie miałam, więc nie mam porównania. 2. Smażę na słonecznikowym, z pestek winogron lub oliwie, którą kupiłam w Chorwacji (bez jakiejkolwiek etykiety, więc nie mam pojęcia jaka ona jest, ale wygląda trochę inaczej niż vergine, więc sądzę, że to ta zwykła.
Wszystkie Twoje zdjęcia wyglądają tak pięknie i apetycznie, że aż chce się spróbować każdego z Twoich dań : ) Mam do Ciebie kilka pytań: 1.Wiem, że jest to blog śniadaniowy, ale nie zechciałabyś napisać swojego jednego, całodniowego, jadłospisu ; ) Chętnie dowiedziałabym się jak i co jesz : ) 2. Jeśli nie jest to tajemnicą i możesz to ujawnić, ile mierzysz i ważysz? Jestem ciekawa, jak wpływa na Ciebie takie pyszne jedzonko! : ) Pozdrawiam
Apetyczne naleśniki. Też kiedyś takie robiłam, są przesmaczne! Może wykorzystam dzisiaj ten pomysł na obiad, mam ochotę na wytrawne naleśniki tym razem :)
Dogadzasz sobie, oj dogadzasz :) Zazdroszczę takiego śniadania. Niestety nie mam takiej motywacji z rana, więc u mnie to zazwyczaj kończy się na owsiance lub jogurcie ;)
Zarąbiste naleśniczki! <3 Przepis już wyczaiłam, że podałaś wyżej. Pewnie się skuszę któregoś dnia, bo te dwoje zdjęcia doprowadzają mnie do ślinotoku. :D
Czasami godzina, czasami, z mojego ogromnego lenistwa nic. Na razie, gdy jeszcze jet ładna pogoda jeżdżę też do szkoły na rowerze (w sumie niecałe 13 km). Nie trzeba dużo ćwiczyć by jeść pyszności i nie tyć. Sądząc że to nie możliwe popadamy w obsesję i odbieramy sobie prawdziwą radość jedzenia ;)
Od samego rana takie pyszności... A skąd Ty wytrzasnęłaś truskawki? :) Czy to już mrożone?
OdpowiedzUsuńMrożone :)
OdpowiedzUsuńtruskawki! muszę też do zamrażalnika sięgnąć x3. ślicznie wyglądają takie naleśniki. a twarożku jakiej firmy używasz? ;>
OdpowiedzUsuńNie kupuję gotowych twarożków tylko rozgniatam biały twaróg z jogurtem :)
OdpowiedzUsuńjak dużo! Ale mam to samo ;) ostatni kiedy rano przyszedł do mnie chłop to zapytał czemu moje śniadania wyglądają jak jego obiady :P
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze świeże truskawki, ale to ostatnia partia, bo ciągną już sztucznością. Od przyszłego tygodnia otwieram zamrażarkę.
Świetne naleśniki! Ale podziwiam, że nie rozwalają Ci się przy przewracaniu. Zawsze jak robię jakiekolwiek modyfikacje, to są całe poszarpane. :P
OdpowiedzUsuńświetne połączenie smaków :):P
OdpowiedzUsuńpychotka!
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda struktura naleśnika :) U mnie tradycyjnie co sobotę był omlecik z konfiturą z czarnej porzeczki :)
OdpowiedzUsuńmmm pycha :)
OdpowiedzUsuńmam do Ciebie 2 pytanka
1. Czy mleko sojowe naturalne z Alposoya jest b.słodkie? Czy lepiej kupić Unsweetened? Bo nie przepadam za b.słodkim smakiem (np. napoju sojowego naturalnego z Biedronki)
2. Jakiej oliwy używasz do smażenia? bo nie mogę znaleść takiej zwykłaj rafinowanej o.O Wszędzie są nierafinowane... extra virgin.
Pozdrawiam :)
Jaaa! Można zaślinić klawiaturę!
OdpowiedzUsuńChyba kupię sobie jakieś mrożone owoce. ;33
Naleśniczki wyglądają bosko!
Anonimowy:
OdpowiedzUsuń1. Też nie przepadam za tym z biedronki. Alpro soya jest mniej słodkie, niesłodzonego jeszcze nigdy nie miałam, więc nie mam porównania.
2. Smażę na słonecznikowym, z pestek winogron lub oliwie, którą kupiłam w Chorwacji (bez jakiejkolwiek etykiety, więc nie mam pojęcia jaka ona jest, ale wygląda trochę inaczej niż vergine, więc sądzę, że to ta zwykła.
Okey, dziękuje za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńŻycze miłego weekendu :)
Mniaaam!!!! Nie ma jak sobotnie śniadanie :-)
OdpowiedzUsuńwidzę że u ciebie dzisiaj też słodko i owocowo na śniadanko:) miłego dnia!
OdpowiedzUsuńWszystkie Twoje zdjęcia wyglądają tak pięknie i apetycznie, że aż chce się spróbować każdego z Twoich dań : )
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie kilka pytań:
1.Wiem, że jest to blog śniadaniowy, ale nie zechciałabyś napisać swojego jednego, całodniowego, jadłospisu ; ) Chętnie dowiedziałabym się jak i co jesz : )
2. Jeśli nie jest to tajemnicą i możesz to ujawnić, ile mierzysz i ważysz? Jestem ciekawa, jak wpływa na Ciebie takie pyszne jedzonko! : )
Pozdrawiam
mmmm woow!
OdpowiedzUsuńApetyczne naleśniki. Też kiedyś takie robiłam, są przesmaczne! Może wykorzystam dzisiaj ten pomysł na obiad, mam ochotę na wytrawne naleśniki tym razem :)
OdpowiedzUsuńNaleśniki na śniadanie to totalna rozpusta ;D
OdpowiedzUsuńAnonimowy:
OdpowiedzUsuń1) Sądzę, że mojego weekendowego jadłospisu nie chciałabyś zobaczyć ;) Upomnij się w poniedziałek to wrzucę.
2) 53kg/165-166cm
Chudziutka jesteś! : ) Jak Ty to robisz?! Ja mimo wielkiej ilości ćwiczeń tyle nie ważę : (
OdpowiedzUsuńKiedyś schudłam do niedowagi, teraz na nowo pokochałam jedzenie, ćwiczę, przytyłam 3kg, i jem co chcę ;)
OdpowiedzUsuńBiorę każde naleśniki w ciemno ;>
OdpowiedzUsuńZrobię sobie na kolację :))
ziarniste ? mogę przepis, bo kocham naleśniczki a twoje wyglądają cudnie :> :D też właśnie za dużo schudłam i mam przytyć :D - chudzinka z ciebie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://whiteplate.blogspot.com/2011/05/nalesniki-gwyneth-paltrow.html
OdpowiedzUsuńDogadzasz sobie, oj dogadzasz :) Zazdroszczę takiego śniadania. Niestety nie mam takiej motywacji z rana, więc u mnie to zazwyczaj kończy się na owsiance lub jogurcie ;)
OdpowiedzUsuńZarąbiste naleśniczki! <3
OdpowiedzUsuńPrzepis już wyczaiłam, że podałaś wyżej. Pewnie się skuszę któregoś dnia, bo te dwoje zdjęcia doprowadzają mnie do ślinotoku. :D
U mnie też dzisiaj naleśniki ! :) Twoje są baardzo apetyczne i ile nadzienia < 3
OdpowiedzUsuńFantastyczne *.* Odmrozilas widze truskaweczki.. uwielbiam tez takie rozlazle, w delikatnym soku puszczonym ze srodka <3 Pycha! :)
OdpowiedzUsuńnaleśniczki.. obłędne ! ;)
OdpowiedzUsuńmniam, mniam :))
OdpowiedzUsuńa ile razy dziennie[ po ile minut, co ćwiczysz? ] , i w tygodniu;)?
OdpowiedzUsuńsory,ża takie głupie pytanie, ale jedząc takie pyszności i wgl...;D
Czasami godzina, czasami, z mojego ogromnego lenistwa nic. Na razie, gdy jeszcze jet ładna pogoda jeżdżę też do szkoły na rowerze (w sumie niecałe 13 km). Nie trzeba dużo ćwiczyć by jeść pyszności i nie tyć. Sądząc że to nie możliwe popadamy w obsesję i odbieramy sobie prawdziwą radość jedzenia ;)
OdpowiedzUsuń