Na chwilę wróciły ciepłe dni, wyjrzało słońce i mogę znowu pedałować do szkoły. Boczne drogi, łąki, widoczne w oddali miasto, do którego zmierzam i taki jakby jeszcze letni wiatr na twarzy. To wszystko nastraja mnie bardzo pozytywnie i aż chce mi się chodzić do szkoły. Dzisiaj rozbawiło mnie coś jeszcze: Mieliśmy na niemiecku lekcję o jedzeniu i pani pytała niektóre osoby czy umieją gotować. Siedziałam i modliłam się żeby nie zwróciła się do mnie, bo nie wiem jak jest po niemiecku "dać mi przepis, a ugotuję wszystko"(no może nie wszystko, ale nie będę się rozdrabniać ;)).
Po ostatnim nawale ciast i innych słodkości na blogu, proszono mnie o jakieś wegetariańskie i obiadowe dania, a także przepisy z wykorzystaniem świeżej dyni. Jako, że uwielbiam ziemniaczane omlety, a także ciągle przeze mnie poznawaną pomarańczową słodycz, postanowiłam na podstawie poprzedniego przepisu zrobić coś podobnego. Frittata wyszła doskonale, jest idealna na szybki obiad po powrocie do domu, zdrowa, pyszna i dodająca sił. Obiecuję, ze to nie koniec dyniowych wariacji z mojej strony. Mam zamiar was jeszcze trochę nią pomęczyć. Już niedługo dyniowa granola, kolejne placuszki z nią w roli głównej, muffiny...
FRITTATA ZIEMNIACZANA Z DYNIĄ /1 porcja/
3 jajka
2 małe ziemniaczki
200g świeżej dyni (waga po obraniu i pozbawieniu nasion)
1 łyżka startego parmezanu
1 łyżka posiekanej świeżej pietruszki
pieprz i sól
1 łyżeczka oliwy z oliwek
Ziemniaki i dynię pokroić w drobną kostkę. Na patelni rozgrzać oliwę, wrzucić warzywa i gotować aż zmiękną. Jajka ubić z parmezanem i zalać masą warzywa. Smażyć do ścięcia spodu po czym przewrócić na drugą stronę. Po kilku minutach wszystko jest gotowe.
Polałam ostrym sosem bbq, ale solo jest równie dobre.
uwielbiam frittaty.
OdpowiedzUsuńNajbardziej te na słodko z jabłkami lub gruszkami.
Pyszności <3
Wygląda bardzo smacznie. :)
OdpowiedzUsuńWygląda apetycznie ;) chyba się skuszę, mimo że nie lubię dyni... ;)
OdpowiedzUsuńhttp://longhairgirlblog.blogspot.com/
Szybki, smaczny obiad - i to mi się podoba. ;) Co do niemieckiego, niewielu ogarnia ten język, ja usilnie się staram. ;p
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentuje!
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda! Smakowicie:))
OdpowiedzUsuńO, bardzo fajne danie! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na dyniową granolę.
PS NIENAWIDZĘ niemieckiego ;>
Warte wypróbowania , zwłaszcza, że ostatnio mam 'fazę' na dynię. Robiłam ostatnio leczo z dynią, makaron z dynią i gruszką (http://amy-kulinarnie.blogspot.com/2011/09/cukiniowo-dyniowy-makaron-z-gruszka.html) a teraz zajadam się dyniowymi owsiankami :-).
OdpowiedzUsuńUbóstwiam Twoje kulinarne pomysły !
co za ciekawa propozycja :)
OdpowiedzUsuńBoska! Chociaż mi nigdy smażenie frittaty nie wychodzi. Nie wiem czemu, ale przy przewracaniu mi sie wszystko rozwala i wychodzi jajecznica. Może powinnam dłużej smażyć. W każdym razie pomysł genialny. :)
OdpowiedzUsuńDynia świetnie się prezentuje chyba w każdym daniu :) Wygląda bosko
OdpowiedzUsuńwygląda niezwykle apetycznie:) muszę w końcu wypróbować dynię w tym sezonie:)
OdpowiedzUsuńFritatta z dynią bardzo mi się podoba :-) I zazdroszczę możliwości jazdy rowerem do szkoły - ja do liceum miałam dwie minuty drogi, dosłownie przez ulicę...dłużej by mi zeszło na wyprowadzaniu pojazdu. A znów na uczelnię mam daleko i ścieżek rowerowych brak...
OdpowiedzUsuńFrittata to typowo włoskie danie na śniadanie :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci wyszła!
Ale świetna wyszła! z dynią nigdy nie próbowałam, ale wygląda bardzo zachęcająco:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie smaki
OdpowiedzUsuńdynia, nie pamiętam już jej smaku...
OdpowiedzUsuńpamiętam, jak na niemieckim mieliśmy się nauczyć masy słówek związanych z jedzeniem, było mnóstwo jedynek, ale ja jako pupilka dostałam bodajże 5- lub 4+...choć dziś już nie pamiętam po niemiecku nazwy np. karczocha :)
OdpowiedzUsuńhej! uwielbiam Twoje blogi, śledzę je już chyba rok ;) mam dzisiaj jednak pytanie offtopowe - co się dzieje z cocotrendy?? Nie ma jej już dość długo, czytelniczki zaczynają się martwić ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńZ cocotrenty wszystko ok, siedzę z nią codziennie w szkolnej ławce. Po prostu ostatnio ma taki nawał pracy, że ledwo trzyma się na nogach. Przekażę, że czytelniczki się martwią, może w końcu znajdzie choć chwilę na zajrzenie na bloga i drobne usprawiedliwienie swojej osoby ;)
dziękuję bardzo! cieszę się, że z nią wszystko okej ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Oj tak tak! Takie dyniowe smaki to ja bardzo chętnie zjem! :)
OdpowiedzUsuńNo co tu dużo pisać- zjadłabym, oj zjadła!
OdpowiedzUsuńprzyznam sie, ze takiego polaczenia nigdy nie robilam. Zaciekawilas mnie:) musze kiedys sprawdzic. Hm..jak to dobrze zajrzec do nowego dla mnie miejsca i ujrzec nowe spojrzenia na kuchnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)