Oatmeal with soy milk, apples, flowers and ginger.
Dołączam do akcji kwiatożerców.
Bo zarzucono mi brak weny i nowych pomysłów. 421 to dużo i tak, pozwalam ci myśleć, że nie jestem normalna. Dziękuję Anonimowym, którzy chyba w największym stopniu przyczynili się do tego, że Poranne Inspiracje nadal istnieją. Lubię robić innym na złość, ale trudno o abstrakcyjność gdy jest się odpowiedzialnym nie tylko za swoje jedzenie. Nie każdy eksperyment jest przecież udany, ten można zaliczyć do jak najbardziej pozytywnych :)
Wczorajszy maraton. W niezwykły sposób motywuję wszystkie ukryte gdzieś głęboko siły i w towarzystwie innych sportowców staję na wysokości zadania. Tam motywujące fale napływały do mnie z każdej strony i... pokonałam siebie. Pokonałam dokładnie o 5 minut i 23 sekundy, tym samym uzyskując 475 miejsce na 518 uczestników. Wraz z palącymi promieniami słońca spadającymi na głowy o godzinie dwunastej zero zero, lekkimi podmuchami wiatru, polsko-czeskimi chodnikami Cieszyna pod stopami i dziesięcioma kilometrami za sobą. Mój pierwszy zorganizowany bieg, poznanie cudownej towarzyszącej temu atmosfery i małej, tajemnicy każdego z zawodników: jednym tchem, jednym duchem, dla życia (z)biegiem.
Biegacz to nie ten, który szybko biega. To ten, który nie ustaje w walce.
Gratuluję Sylwio 'pokonania siebie':-).
OdpowiedzUsuńKwiatki w owsiance! Ja polecam ze swojej strony nasturcje;). Mniammm:)
Ja Cię naprawdę podziwiam, nie dałabym rady w takim upale. Gratulacje walki z samą sobą :)
OdpowiedzUsuńCo do kwiatów w jedzeniu...jednak pozostanę przy ich obecności w wazonie.
Hihihi! Lubię jak pokazujesz swoją przekorę w stosunku do czytelników :D
OdpowiedzUsuńKwiaty w owsiance? Istnie wiosnenno-letnia inspiracja!
Wiele kwiatów jest uwaźanych za jadalne :) Osobiście jadłam kiedyś torcik z niezapominajkami, ach <3
OdpowiedzUsuńWybacz, może nie grzeszę rozumem, ale zjadłaś te kwiaty czy to tylko z przekory do zdjęcia, na pohybel anonimom? :)
Zjadłam :)
Usuńi na zdrówko ! :D
Usuńdodatek kwiatów naprawdę świetna sprawa.
OdpowiedzUsuńcakowicie odmieniły owsiankę. dodały jej.. szlachetności? wykwintności?
podziwiam w sprawie maratonu ;] niezwykłe osiągnięcie. ja, jako leniwy kanapowiec pospolity..nie, nie dla mnie xd
Jak zawsze zaskakująca i odważna! i dzielna! Podziwiam i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo, wreszcie coś innego, pomiędzy ciągle tymi samymi śniadaniami to miła odmiana... xp
OdpowiedzUsuńA tak na serio, to bardzo fajny pomysł z tymi kwiatami, choć moim zdaniem czego jak czego, ale kreatywności na pewno Ci nie brakuje :P
Powodzenia w dalszym bieganiu. Chciałabym poczuć tę energię bijącą od Ciebie ^^ co powiesz na jakiś wspólny bieg w przyszłości? :>
Te kwiatki... uśmiechnęłam się na ich widok :) wspaniale pozytywnie :D
OdpowiedzUsuńno i pokonać siebie to wcale nie taka prosta sprawa, więc moje gratulacje :)
Ostatnie zdanie niesamowicie motywujące! ;***
OdpowiedzUsuńA kwiaty w owsiance wygladaja wspaniale, jednak bym ich nie zjadla, stokrotki sa jadalne?
a mi ostatnio coś brakuje weny na śniadanka!;(, a nie lubię nudnych...
OdpowiedzUsuńmuszę poszukiwaćxp
Gratuluje wyniku!
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie ostatni mleczyk w sezonie! ;]
gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńNo to gratuluję ! Grunt to nie poddać się po drodze i ukończyć bieg.
OdpowiedzUsuńCo do odpowiedzialności nie tylko za swoje jedzenie - znam to dokładanie. Od rana wydzielam jedną połowę blatu do przygotowania czegoś słodkiego i kawy i śniadania dla mamy, a drugą połowę pozostawiam na stworzenie czegoś dla siebie. I tak z niemal każdym posiłkiem. Tak czy inaczej Ty i tak pięknie dajesz radę. Śniadaniowec, makaron i rodzynka, biegi, treningi, nauka, lekcje. To też co poniektórzy powinni brać pod uwagę. Czasami mam wrażenie, że niektórym komentującym wydaje się, że jedynym zajęciem osób, które prowadzą takie blogi jest JEDZENIE i rozmyślania nad nim, tymczasem są one jedynie dodatkiem, który ginie gdzieś wraz z mijaniem kolejnych godzin w ciągu całego ( nie raz wypełnionego po minutę obowiązkami ) dnia...
ładnie wygląda Twoja owsianka:) i gratuluję:P
OdpowiedzUsuńno to gratuluję serdecznie! super wynik ;)
OdpowiedzUsuńte kwiaty jadłaś, łał :D bałabym się hehe ;) wygląda cudownie, wiosennie!
Kwiatki ładne, buzia aż się uśmiecha na ten widok, ale raczej bym wyjęła przed jedzeniem :P
OdpowiedzUsuńSuper wynik jak na pierwszy raz ; ) na prawdę podziwiam samozaparcia i ambicji ;)
OdpowiedzUsuńśniadaniem mnie zaskoczyłaś, pierwszy raz widzę kwiaty tak użyte, no może fiołki ;p
Kochanie, z całego serca gratuluję Ci ukończenia maratonu i to w takim upale,wiesz że zawsze Cię podziwiam jak dajesz rady tylu pasjom naraz...co do śniadanka to czemu nie?...kwiatki z rana na dzień dobry... [babcia]
OdpowiedzUsuńMądre słowa. Gratulację. Jesteś wzorem dla nas wszystkich tak sobie myślę. ;)
OdpowiedzUsuńKwiatki do zjedzenia... Słyszałam o tym, ale nie wiem, to ma jakiś smak w ogóle? ;P
Haha ;D No, nietypowe śniadanko, nietypowe. Chyba nie jestem na tyle odważna, aby zjeść kwiatki.. chociaż z drugiej strony zawsze żuję łodygi na łące. :D
OdpowiedzUsuńGratuluję :) a kwiatki urocze :)
OdpowiedzUsuńgratuluje biegu:)
OdpowiedzUsuńjak smakują mleczyki? Słyszałam, że są gorzkie, to prawda?
OdpowiedzUsuńAnia.
Płatki lekko słodkie, zielona część jest gorzka.
Usuńkomu jak komu, ale pomysłów to Tobie nie brakuje. ja bym się nie odważyła na kwiatki w owsiance..zdjęcia cudne, jak zawsze zresztą :)
OdpowiedzUsuńnawet sobie nie wyobrażam, że mogłabym dobić do takiej ilości wpisów! :)
OdpowiedzUsuńgratuluję ukończonego biegu! kiedyś i ja chciałabym wziąć w jakimś udział.
a co do kwiatków, lubię nektar z floksów :P
Jakoś nie wyobrażam sobie jeść kwiatki... Ale cóż, wszystkiego trzeba spróbować :)
OdpowiedzUsuńGratuluję!
Congrats on the marathon!
OdpowiedzUsuńw ten sam weekend i ja miałam swoje pierwsze zawody :) atmosfera jest niemal uzależniająca - przed, po, w trakcie... chyba czas zapisać się na kolejne :)
OdpowiedzUsuńPlanowałam od dość dawna swój pierwszy zorganizowany bieg na październik, wczoraj postanowiłam z niego zrezygnować, bo nie chciałam przybiec gdzieś na końcu, ale tak z nudów przeglądałam Twojego bloga i po przeczytaniu tego posta doszło do mnie, że od czegoś przecież trzeba zacząć :) Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńPlanuje w końcu zacząć biegać
OdpowiedzUsuńDo tej pory udawało mi się tylko maszerować