Nudno tu. Stęskniłam się za odmiennymi, czasami zaskakującymi, śniadaniami z wyjazdów. Inne miejsca, nie ten sam cętkowany blat, nie to samo drewniane biurko, nie ta sama kuchenna zastawa. Spoza domu, w towarzystwie, z nutą rozrzewnienia, leniwie, słooodko...
Razem z dziewczynami wybrałam się dzisiaj do rybnickiego Geteau. Francuski, ciepły klimat (w Francji nie miałam jeszcze okazji być, ale wydaje mi się, że francuski ;)), mocna kawa z ekspresu i doskonałe bezy. Śniadanie tym sposobem przeciągnęło się do obiadu. Skończyło się wylądowaniem w pizzerii, z której, biorąc pod uwagę nasze ataki śmiechu, pewnie o mało nas nie wyrzucono. Ale to już całkiem inna historia...
Zdrowe odżywianie padło na podłogę i z ledwością się z niej zbiera. Na pocieszenie powiem, że do Rybnika dostałam się rowerem ^^
beza z bitą śmietaną i orzechami, beza z bitą śmietaną i białą czekoladą, kawa
meringue with whipped cream and nuts, meringue with whipped cream and white chocolate, coffee
to fajnie, że dobrze się bawiłaś! taka odskocznia od szarej rzeczywistości jest czasem potrzebna. (;
OdpowiedzUsuńI metabolizm kocha Ciebie i Twoje bieganie!
OdpowiedzUsuńTakie pyszności, że można zaślinić llawiaturę ;p
Co zorbić by mieć taki metabolizm jak Ty??? Jak go spobie poprawić? Zawsze taki miałaś czy na niego pracowałaś? Długo Ci to zajęło? wiem ze juz o nim pisałas ale nie mogę tego znaleźć:( No i przepraszam za te pytania, ale prosze o pomoc...
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim trzeba przestań myśleć o tym, by spalić jak największą ilość kalorii...
UsuńWystarczy na górze bloga wybrać zakładkę "to co wiem o jedzeniu i sporcie", żeby przejść do tego o metaboliźmie.
Usuńnie myśle by spalac :D chce podkręcić metabolizm i nie wiem jak długo trzeba na to pracowac
UsuńĆwiczący mogą zwiększać o + 100kcal do bilansu tygodniowo, niećwiczący +50 tygodniowo. Stopniowo i dochodzi się do należytej wartości bez dodatkowych kilogramów. Potem warto już nie liczyć i zacząć słuchać swojego ciała.
Usuńmniam!! muszę u siebie poszukać takiej kawiarni :D zabierz mnie na taką bezę :D
OdpowiedzUsuńbombastyczne śniadanie :)
OdpowiedzUsuńPozytywna odmiana ;)
OdpowiedzUsuńAle u Cb nawet owsianki są ciekawe, serio! ;D
OdpowiedzUsuńŚniadanie-marzenie. Obiad zresztą też ;)
Zdrowe odżywianie to przede wszystkim zdrowe podejście, którego raczej Ci nie brakuje :).
OdpowiedzUsuńOj tak, powiewa nudą. Też myślę, żeby jakoś urozmaicić sobie szkolne życie, tylko jeszcze brak mi pomysłów.
Och cudownie, atomsfera i sam aspakt smakowy mrrr :P
OdpowiedzUsuńAle swietna odmiana!:) i sliczne zdjecia.
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda. Chyba czas odwiedzić Rybnik. :)
OdpowiedzUsuńPrawda taka, że wszędzie musi być równowaga, i czasem na śniadanie zamiast owsianki trzeba sobie strzelić bezę!
OdpowiedzUsuńOj tak, mi też brakuje tego wyjazdowego szaleństwa, cynamonowego palucha zjedzonego na dworcu w pośpiechu, kawy, ogrzewającej zmarznięte spacerem po krakowskim rynku ręce lepiej niż niejedne rękawiczki, kawałka bułki z serem w warszawskim schronisku...
OdpowiedzUsuńNo cóż, tymczasem pozostaje mi kawa z domowego ekspresu gdzieś o 3:30 w nocy, żeby tę noc przeżyć, jogurt wrzucony w pośpiechu do torby i bieg na autobus.
Oj brakuje wolności, brakuje...
Ale tam u Ciebie ładnie : ) Hm, czasami się zastanawiam czemu nie ma u nas zbyt wielu śniadaniarni, takich malutkich klimatycznych knajpek, gdzie można byłoby umówić się na leniwy sobotni poranek...
w Polsce? Są ;) Tylko trzeba dobrze poszukać :)
Usuńojj, jak ja kocham bezy : )
OdpowiedzUsuńAaa kocham bezy:D
OdpowiedzUsuńa ja za bezami nie przepadam, ale myślę, że w momencie podstawienia mi takiej przed nos, zmieniłabym zdanie^^
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, a na nich same pyszności! :)
OdpowiedzUsuńwww.wieszaknawybiegu.blogspot.com
O matko. Takie śniadanie mogłabym jeść codziennie chociaż znając mój metabolizm, po kilku takich odskokach od w miarę zdrowego odżywiania, wróciłabym do wagi sprzed 3 lat.. :D
OdpowiedzUsuńZamarzyło mi się iść gdzieś na śniadanie! :)
OdpowiedzUsuńKurcze mi właśnie też się zamarzyło śniadanie takie gdziś, plenerowe :)
UsuńAle jutro ja mam plenerowy obiad hehe:)
Smacznie i to baaaaaaaaaardzo pozdrawiam:)
Olala! to idziemy jak tylko się spotkamy :D
Usuń♥
Usuńcroissant <3
UsuńTeż się wpraszam :p
UsuńZahacz o Trójmiasto <3
UsuńP.S. Mamy fajną plażę do biegania i deptak jakby co :D
Poznań też zaprasza :D
UsuńOjj tak! W Posen jest mega ♥
Usuń(a na dworcu pyszne rogale marcińskie!)
Jak ja uwielbiam takie pyszności:)
OdpowiedzUsuńJa chyba czegoś takiego jak metabolizm nie posiadam. A jeżeli tak, to musi być bardzo upośledzony. Jak zjem więcej niż 1200 kalorii to od razu leci kilogram w górę. ;/ Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. :)
Ten kilogram to pewnie to jedzenie w żołądku ;) Nie waż się codziennie i jedz - z taką ilością jedzenia teraz nie wiem ile będziesz musiała jeść żeby nie przytyć, gdy się zestarzejesz.
Usuńdokładnie. Ludzie ocknijcie się. Teraz jecie po 1000/1200 kcal i myslicie, że jest w porządku, nie głodzicie się, pewnie nawet czasami macie wrażenie, że zjadłyście za dużo. Zastanówcie się. Im jesteśmy starsi tym nasz metabolizm jest wolniejszy. Wyobrażacie sobie że w wieku 50 lat będziecie musiały jeść po 300 kcal żeby nie przytyć? To chore!
UsuńCo niektóre są tutaj chore... jak bardzo niepewna siebie kobieta trzeba być, żeby liczyć obsesyjnie kalorie. Kalorie, waga, kalorie, waga, ojej!!! Waga wzrosła o kilogram! Czy widać? Co ja z tym pocznę? Muszę koniecznie spalić! Zjadłam słodką babeczkę, matko!!!!! Ironizuję, bo to jest naprawdę CHORE, istna gehenna..
UsuńJejku,pozytywnie wygląda to śniadanko :)
OdpowiedzUsuńWszystko wygląda pięknie, czasami są dni gdy ma się takie właśnie słabości ;)
OdpowiedzUsuńno jak się ma taki metabolizm to można :(
OdpowiedzUsuńSylvia, absolutnie poważnie- zapraszam Cię do mnie, do Lille. sniadanie wliczone w pobyt. Serio.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak chętnie bym się teraz spakowała i jechała już, od razu ;)
Usuńbedę tu przez co najmniej kolejne 3 lata. czuj się zaproszona ;* (ale zrobisz mi racuszki hihi)
UsuńMarzę o takim słodkim poranku:)
OdpowiedzUsuńDo mnie tez zapraszam! Nudny blat, nudne te same talerze, ten sam ulubiony, nudny kubek, ale nie Twoje, wiec nowe :D no i towarzystwo! <3
OdpowiedzUsuńzazdroszczę metabolizmu w takim razie :) ja takie słodkości mogę jadać tylko na śniadanie, bo potem byłoby ciężko z tym metabolizmem właśnie :P
OdpowiedzUsuńjakiee pyszności na zdjęciach, aż niedowiary że to w PL :)
Genialny blog, oglądam od bardzo dawna i podziwiam Cię za tyle przebytych już km :)
Zazdroszczę tych śniadaniowych słodkości, czasem trzeba zaszaleć ;D ja na meabolizm nie narzekam ;) jak nie sport to nauka wyciąga wszyyystko ;)
OdpowiedzUsuńtakie dni uwielbiam! pysznie, słodko, bezstresowo i w świetnym towarzystwie :)
OdpowiedzUsuńSobota u Ciebie bardzo słodziutka jak widać, no i dobrze, trzeba życie sobie umilać na różne sposoby...
OdpowiedzUsuńCiastka <3
OdpowiedzUsuńmmm ,ale bezy ,nigdy czegos takiego nie jadlam ,kusisz .;p
OdpowiedzUsuńJakie cudowneee :)
OdpowiedzUsuńwczoraj zjadłam z przyjaciółką całą blachę muffinek, więc znam ten ból. zaraz... jaki ból? były pyszne, więc wyrzuty sumienia nie mają prawa bytu :D
OdpowiedzUsuńo rety, ale pyszności! :) bezy <3
OdpowiedzUsuńMiło zobaczyc rodzinne miasto... :) Odkad jestem na studiach nie wiem co sie tam dzieje, widze ze jakas fajna knajpka powstała!
OdpowiedzUsuńbuziaki