Moja gofrownica też ma 1000V. Szukałam właśnie takiej, bo słyszałam, że to też jeden warunek dobrych gofrów. A ile średnio Ty pieczesz gofry? :) I tak przy okazji, kiedy będzie można się spodziewać przepisu na drożdżowe koperty z soczewicą? :)
W "źródłach ruchu sieciowego" mam 2174 przejść na moją stronę osób wyszukujących hasło "Ewa Chodakowska" + jakiś 1000 szukających "ćwiczeń Ewy" ;) Pokonała wyszukiwane owsianki.
Jak tu: http://poranneinspiracje.blogspot.com/2012/04/393.html tylko z karobem zamiast kakao.
1/2 dojrzałego, rozgniecionego awokado 3 łyżki mąki pełnoziarnistej 1 łyżka karobu 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia jajko 2/3 banana, pokrojone w kosteczkę maślanka (nie wiem dokładnie ile, do odpowiedniej konsystencji)
Awokado, karob i banan - same zdrowe, energetyczne produkty. Zbliżenie na pierwszym zdjęciu bardzo mi się podoba.
Aha, nie wiem, czy słyszałaś o książce "Jedz i biegaj" Scotta Jurka - kupiłam wczoraj i polecam :). To historia ultramaratończyka i weganina polskiego pochodzenia (jego dzieciństwo, zawody plus porady dla biegaczy i wege przepisy).
Zrezygnowałam kiedyś z krowiego, ponieważ dodając go w niesfermentowanej postaci do owsianek czy musli, miałam rewolucje żołądkowe. Aktualnie mi przeszło i mogę łączyć, ale pozostaję przy sojowym w śniadaniowych połączeniach, bo bardziej mi tu smakuje. Kawę zawsze piję z krowim. Pojawia się tu ono też gdy mam dostęp do takiego prosto od krowy.
Nurtuje mnie pewne pytanie, związane ze strasznie niskokaloryczną dietą i tym całym bagnem, a że przez to przechodziłaś, mam nadzieję, że choć odrobinę pomożesz. Przez takie jedzenie metabolizm zwalnia, że hoho, ale to druga rzecz. Długo w tym nie siedzę, bo średnio od początku września i stale zwiększam limit o 100kcal/tydzień. Obecnie jestem przy 1500 i zastanawiam się, czy mogę już przestać liczyć i jeść normalnie, a może dojść do jakiegoś większego limitu? Prawdę mówiąc już w tym momencie wydaje mi się, że jem normalnie, a czasem ciężko mi do tych 1500 dobić, z tym, że nie jem słodyczy, smażonego, etc. Nie mam zielonego pojęcia ile powinnam dziennie jeść? Tak przywykłam do planowania posiłków, że nie potrafię, a może nie pamiętam, jak się je normalnie. Stąd moje pytanie, ile średnio spożywasz kalorii dziennie? Ogólnie jeśli chodzi o 'dobijanie cyferek' po takim późnym obiedzie (ok. 18), w okolicach 20 wcinam jeszcze kolację, żeby wyczerpać limit, a sęk w tym, że zdarza mi się po niej szybko zasnąć, na pewno szybciej niż te nieszczęsne dwie godziny po zjedzeniu ostatniego posiłku. Ciąży mi to trochę...
Ja liczyłam, aż dobiłam do 2000, bo też było u mnie ciężko z tym "już nie wiem co mam jeść by tyle wyszło". Teraz mam odwrotnie: "już nie wiem co mam jeść, żeby nie zjeść za dużo". Jadam 2000-2500. Nie przejmuj się tymi dwiema godzinami, chodzi o to byś ty czuła się dobrze. Albo jedz więcej w ciągu dnia, skoro tak szybko się kładziesz.
Gdy spędza się cały dzień po za domem ciężko jest wziąć ze sobą całą 'spiżarnię', a z szybkich przekąsek staram się rezygnować, po prostu nie przepadam. Ogólnie są jakieś kalkulatory, które wyliczają mi 1600-1700. Z drugiej strony do tej pory nie jadłam tradycyjnych domowych obiadów, mięso zwykle w postaci piersi z kurczaka, żadnych makaronów (oprócz ryżowego, ale to już własne upodobanie), choć słodycze można powiedzieć, że były (słodkie płatki na mleko, biszkopty, herbatniki i wszelkie tego typu różności, brak - batonów, cukierków, domowych ciast), więc myślę, czy nie przestać liczyć już teraz? Liczyć jak liczyć, wiem, że zawsze będę miała w głowie cyferki i tabelki, ale po prostu jeść razem ze wszystkimi. Nie chciałabym przytyć, bo to się mija z celem, a po drugie jestem już zmęczona planowaniem. Do szkoły z reguły brałam tosty (jeden przekrojony na dwa trójkąty) + jakieś owoce/serek, unikałam słodkich bułek, słodzonych napojów, nie używałam masła. Nie mam zielonego pojęcia jak to urozmaicić.
Mam nadzieję, że wybrnę. ;) Myślę, że 1/2 kg więcej na wadze mnie nie załamie, bo większość twierdzi, że teraz wyglądam gorzej, ale taka jest smutna prawda. Długo zajął Ci powrót do racjonalnego jedzenia?
Nie waż się, bo wahania są normalne przy rozpoczęciu normalnego odżywiania (jeśli ćwiczysz, mięśnie w końcu dostają odpowiednią ilość pokarmu, jeśli nie, to większa ilość jedzenia zalega w żołądku). Wyrzuć wagę (lub jak ja - baterię z wagi). Używaj miary krawieckiej, mierz się co 2-4 tygodnie i tak kontroluj.
Waga aż tak mnie nie rusza, bo jednoznacznie nie da się jej określić chociażby przez wodę. Najgorsze jest to, że nie ćwiczę, bo nie mam czasu. Zwykle wracam tak zmęczona, że padam z nóg. Skutek: wyniszczone mięśnie, a raczej ich brak.
wspaniałe śniadanie, tak mocno posilające, zdrowe i smaczne. :) idealne na sobotę :)
OdpowiedzUsuńcudowny ciemny kolor:> pozbyłabym się tylko awokado i zajadała z bananem i syropem, pycha!
OdpowiedzUsuńBoski stosik :) A z ciekawości - awokado zmiksowane, czy wkrojone?
OdpowiedzUsuńRozgniecione :)
UsuńPo takim śniadaniu dobry humor gwarantowany :) Świetny kolor placuszków..
OdpowiedzUsuńMoja gofrownica też ma 1000V. Szukałam właśnie takiej, bo słyszałam, że to też jeden warunek dobrych gofrów. A ile średnio Ty pieczesz gofry? :)
OdpowiedzUsuńI tak przy okazji, kiedy będzie można się spodziewać przepisu na drożdżowe koperty z soczewicą? :)
Pojawi się dzisiaj lub jutro :)
UsuńNie wiem ile dokładnie, ale zawsze na największej mocy. Nie mam pojęcia jaki może być jeszcze powód ich rozwalania.
hehe, jak wpiszesz w gogle "Ewa Chodakowska" to w grafice pierwsza wyświetlasz się ty^^
OdpowiedzUsuńW "źródłach ruchu sieciowego" mam 2174 przejść na moją stronę osób wyszukujących hasło "Ewa Chodakowska" + jakiś 1000 szukających "ćwiczeń Ewy" ;) Pokonała wyszukiwane owsianki.
UsuńPyszne połączenia, chętnie pochłonęlabym calutki stosik ;)
OdpowiedzUsuńjakie murzynki ,heheh ! pewnie smaczniutkie ;d
OdpowiedzUsuńZ okazji Twoich imienin przyjmij życzenia WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO...
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że przypomniałaś mi o istnieniu karobu. (; będę musiała niedługo coś z nim wymyślić!
OdpowiedzUsuńGenialny stosiki *.*
OdpowiedzUsuńNo i to się nazywa pełnowartościowe, pyszne śniadanie:)
OdpowiedzUsuńtakie śniadanie to ja poproszę ;-3
OdpowiedzUsuńsuper:) a jak bieganie???
OdpowiedzUsuńPodzieliłabyś się przepisem? ;)
OdpowiedzUsuńJak tu: http://poranneinspiracje.blogspot.com/2012/04/393.html tylko z karobem zamiast kakao.
Usuń1/2 dojrzałego, rozgniecionego awokado
3 łyżki mąki pełnoziarnistej
1 łyżka karobu
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
jajko
2/3 banana, pokrojone w kosteczkę
maślanka (nie wiem dokładnie ile, do odpowiedniej konsystencji)
Wymieszać wszystko i smażyć.
Pankejki na taką pogodę idealne :)
OdpowiedzUsuńMega dobre ♥
OdpowiedzUsuńAwokado, karob i banan - same zdrowe, energetyczne produkty. Zbliżenie na pierwszym zdjęciu bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńAha, nie wiem, czy słyszałaś o książce "Jedz i biegaj" Scotta Jurka - kupiłam wczoraj i polecam :). To historia ultramaratończyka i weganina polskiego pochodzenia (jego dzieciństwo, zawody plus porady dla biegaczy i wege przepisy).
Słyszałam i chcę chcę chcę ją bardzo ;)
UsuńSylwio, wstawisz dzisiaj fotomenu;)?
OdpowiedzUsuńNie mam zdjęć, bo w większości poza domem.
Usuńsuper wygląda;)
OdpowiedzUsuńAle boskie placki! Ten kolor, i dodatki.. pyszne miałaś śniadanie :)
OdpowiedzUsuńPlacuszki z awokado musiały być pyszne :)
OdpowiedzUsuńAle smacznie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńto musiało być idealne rozpoczęcie dnia! wygląda wybornie, aż jem oczami każdy jeden placuszek a na dopełnienie uczty zabieram się za banany!
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa czemu uzywasz sojowego mleka, a nie tego tradycyjnego ? Masz alergie ? a śniadanie wyborne :)
OdpowiedzUsuńZrezygnowałam kiedyś z krowiego, ponieważ dodając go w niesfermentowanej postaci do owsianek czy musli, miałam rewolucje żołądkowe. Aktualnie mi przeszło i mogę łączyć, ale pozostaję przy sojowym w śniadaniowych połączeniach, bo bardziej mi tu smakuje.
UsuńKawę zawsze piję z krowim. Pojawia się tu ono też gdy mam dostęp do takiego prosto od krowy.
wszystkiego najlepszego z okazji imienin :)
OdpowiedzUsuńNaszła mnie chęć na awokado i taką zdrową górkę placuszków :>
OdpowiedzUsuńPycha!
All for me, please;)
OdpowiedzUsuńCzy ta Pani Zosia która często komentuje Twojego bloga to naprawdę Twoja babcia? daleko od siebie mieszkacie?
OdpowiedzUsuńTak, to naprawdę moja babcia :D Mieszkamy w tej samej miejscowości, jakieś 2km od siebie ;)
UsuńNurtuje mnie pewne pytanie, związane ze strasznie niskokaloryczną dietą i tym całym bagnem, a że przez to przechodziłaś, mam nadzieję, że choć odrobinę pomożesz.
OdpowiedzUsuńPrzez takie jedzenie metabolizm zwalnia, że hoho, ale to druga rzecz. Długo w tym nie siedzę, bo średnio od początku września i stale zwiększam limit o 100kcal/tydzień. Obecnie jestem przy 1500 i zastanawiam się, czy mogę już przestać liczyć i jeść normalnie, a może dojść do jakiegoś większego limitu? Prawdę mówiąc już w tym momencie wydaje mi się, że jem normalnie, a czasem ciężko mi do tych 1500 dobić, z tym, że nie jem słodyczy, smażonego, etc. Nie mam zielonego pojęcia ile powinnam dziennie jeść? Tak przywykłam do planowania posiłków, że nie potrafię, a może nie pamiętam, jak się je normalnie. Stąd moje pytanie, ile średnio spożywasz kalorii dziennie?
Ogólnie jeśli chodzi o 'dobijanie cyferek' po takim późnym obiedzie (ok. 18), w okolicach 20 wcinam jeszcze kolację, żeby wyczerpać limit, a sęk w tym, że zdarza mi się po niej szybko zasnąć, na pewno szybciej niż te nieszczęsne dwie godziny po zjedzeniu ostatniego posiłku. Ciąży mi to trochę...
Ja liczyłam, aż dobiłam do 2000, bo też było u mnie ciężko z tym "już nie wiem co mam jeść by tyle wyszło". Teraz mam odwrotnie: "już nie wiem co mam jeść, żeby nie zjeść za dużo". Jadam 2000-2500. Nie przejmuj się tymi dwiema godzinami, chodzi o to byś ty czuła się dobrze. Albo jedz więcej w ciągu dnia, skoro tak szybko się kładziesz.
UsuńGdy spędza się cały dzień po za domem ciężko jest wziąć ze sobą całą 'spiżarnię', a z szybkich przekąsek staram się rezygnować, po prostu nie przepadam. Ogólnie są jakieś kalkulatory, które wyliczają mi 1600-1700. Z drugiej strony do tej pory nie jadłam tradycyjnych domowych obiadów, mięso zwykle w postaci piersi z kurczaka, żadnych makaronów (oprócz ryżowego, ale to już własne upodobanie), choć słodycze można powiedzieć, że były (słodkie płatki na mleko, biszkopty, herbatniki i wszelkie tego typu różności, brak - batonów, cukierków, domowych ciast), więc myślę, czy nie przestać liczyć już teraz? Liczyć jak liczyć, wiem, że zawsze będę miała w głowie cyferki i tabelki, ale po prostu jeść razem ze wszystkimi. Nie chciałabym przytyć, bo to się mija z celem, a po drugie jestem już zmęczona planowaniem. Do szkoły z reguły brałam tosty (jeden przekrojony na dwa trójkąty) + jakieś owoce/serek, unikałam słodkich bułek, słodzonych napojów, nie używałam masła. Nie mam zielonego pojęcia jak to urozmaicić.
UsuńOczywiście, przeciwwskazań co do jedzenia z wszystkimi nie ma. Trzymam kciuki :)
UsuńMam nadzieję, że wybrnę. ;) Myślę, że 1/2 kg więcej na wadze mnie nie załamie, bo większość twierdzi, że teraz wyglądam gorzej, ale taka jest smutna prawda.
OdpowiedzUsuńDługo zajął Ci powrót do racjonalnego jedzenia?
Nie waż się, bo wahania są normalne przy rozpoczęciu normalnego odżywiania (jeśli ćwiczysz, mięśnie w końcu dostają odpowiednią ilość pokarmu, jeśli nie, to większa ilość jedzenia zalega w żołądku). Wyrzuć wagę (lub jak ja - baterię z wagi). Używaj miary krawieckiej, mierz się co 2-4 tygodnie i tak kontroluj.
UsuńWaga aż tak mnie nie rusza, bo jednoznacznie nie da się jej określić chociażby przez wodę. Najgorsze jest to, że nie ćwiczę, bo nie mam czasu. Zwykle wracam tak zmęczona, że padam z nóg. Skutek: wyniszczone mięśnie, a raczej ich brak.
Usuńbyło smaczne? tak wyglada!!!
OdpowiedzUsuńzjadłabym takie <3
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają, mam ochotę dziś na placki ;)
OdpowiedzUsuńale smacznie wygląda! jak wrócę z treningu coś takiego sobie machnę!:)
OdpowiedzUsuńPo pierwszym zdjęciu myślałam, że to jakieś mega wyrośnięte kakaowe ciacho :) Ale placuszki musiały być przepyszne, muszę spróbować takie z awokado.
OdpowiedzUsuń