Strony

.644. Bieg wokół Zalewu Rybnickiego

śniadanie przed zawodami: chleb ziarnisty z twarożkiem i miodem, kawa cykoriowa z mlekiem
pre-race breakfast: grain bread with quark and honey, chicory coffee with milk


Wstałam, zjadłam śniadanie, spakowałam wszystko i sprawdziłam kilka razy czy niczego nie zapomniałam. Już w Rybniku, rozpakowałam swoje manatki i rozłożyłam swojego laptopa, do którego zaraz miał być podłączony rzutnik. Usiadłam za stołem biura zawodów, zapisując pojawiających się stopniowo biegaczy. Ludzie, dziwni jesteście - komu by się chciało wychodzić na dwór w taki mróz, a co dopiero biegać? Chwila, ja też mam biec... Wskakuję w biegowe ciuchy. Chłód pojawiający się w holu, z otwartych na kilka sekund drzwi, nie zapowiada niczego miłego. Wręcz odstrasza, przemawia do mnie jak każda większa biegowa przeszkoda: po co ci to? Pospałabym przecież trochę dłużej, nie musiała zrywać się w niedzielę o 6 i poświęcać całego weekendu na sprawy organizacyjne. Zjawiać przed wszystkimi, wkładać numerów startowych do przezroczystych koszulek, podsumowywać wyników, sprzątać. Z całą pewnością więcej kilometrów zrobiłam biegając tam i spowrotem po schodach niż w samym 12-km biegu wokół zalewu. Pomińmy, warto było, no i dopiero teraz widzę ile organizacja zawodów wymaga pracy, poświęcenia i czasu. Zawody były organizowane przez mój klub biegowy, więc całość widziałam głównie "od kuchni".
Odnosząc się do właściwego biegu, trasa naprawdę fajna, nazwałabym ją crossem zważywszy na las - liście, kamienie, lód, konary drzew. Wszystko to ukryte było pod warstwą śniegu i wymagało pełnej uwagi. Przede wszystkim, jestem zadowolona, a mróz przestał dokuczać już po kilku kilometrach. Nawet pomógł, znieczulił, zważywszy na moje łydki, bolące w trakcie z niewiadomych przyczyn. Lód w sprayu nie był potrzebny, bo zadziałały naturalne sposoby. Okolica ta znana jest mi od dziecka, tym bardziej przyjemnie było przebiec się po ścieżkach, po których kiedyś spacerowałam z rodzicami zbierając liście czy obserwując żaglówki.
A najlepszy w ciągu całego dnia był dla mnie pierwszy łyk ciepłej herbaty po biegu. Prawie jak napój bogów ^^

29 komentarzy:

  1. oo.. to weekend widzę udany :)
    Super że udało ci się wszystko zorganizować bez przeszkód, a śniadanko proste, ale pyszne ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. ale ja się pytam co z tym pływaniem w zalewie :D?

    OdpowiedzUsuń
  3. gratuluję i zazdroszczę jednocześnie biegu. Ja, rozłożona choróbskiem nie mogę doczekać się wyjścia na mróz i przebiegnięcia chociaż kilku kilometrów. Tymczasem pocieszam się skalpelem z E. Chodakowską.
    A śniadanie miałaś pyszne - idealne przed wybieganiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. To się właśnie nazywa biegowe zacięcie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba właśnie dla tego łyku herbaty czy choćby wody się biega... W trakcie biegu może być różnie, i euforia, i przyjemna wolność od myśli, ale też negocjacje z samym sobą o każdy kolejny krok. Za to po zawsze jest ta satysfakcja, i to jest fajne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Napisałam do Ciebie na mejla, proszę odpisz mi teraz, bardzo mi zależy

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę biegu. U mnie dzisiaj cały dzień zamieć, nie można ruszyć się z domu, ponieważ pół metra śniegu blokuje drogę i z biegania nici. :<
    Pożywne i pyszne śniadanko.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje ulubione zestawienie na kanapkach <3
    O, kiedyś też biegłam wokół 'mojego' zalewu i droga była dokładnie taka jak opisałaś :) Gratuluję biegu, i organizacji :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hej hej, ból łydek to zapalenie okostnej - tak się objawia, i zgadza się, że lód w sprayu pomaga...ale bardziej kąpiele solankowe:) śliczny post:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetna sprawa! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Zazdroszczę, że masz taki zapał do biegania. ja po 100m już narzekam ;c Nigdy nie probówałam kawy cykoriowej, umiesz opisać jej spać :D?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest bardzo podobna do zwykłej, w tym że to tylko w 30% normalna kawa.

      Usuń
  12. :O kondycja i zaparcia nieziemskie ! podziwiam :D

    zapraszam również do siebie (dopiero zaczynam, ale mam nadzieję szybko wejść w dryg ;))
    http://fitholik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "zaparcia nieziemskie" haha, smiesznie to brzmi :D ale fajt, bardzo ambitny dzien! Ja sie zastanawiam, kiedy Ty-maturzystko masz czas na nauke :p buziaki ;**

      Usuń
  13. niezapomniane przeżycie, jestem pewna :)

    OdpowiedzUsuń
  14. taki zestaw zazwyczaj gości u mnie na kolacje:) uwielbiam twarożek z miodem i kawe cykoriową!;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś niesamowita! naprawdę podziwiam skąd w takiej młodej kobietce tyle pozytywnej energii... śniadanie jak zwykle smacznie wygląda...

    OdpowiedzUsuń
  16. Tylko dopingować i podziwiać, ja marzę o powrocie na siłownię, już niedługo ;) uwielbiam takie śniadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. nie ma to jak pyszne kanapki dodające energii ;d

    OdpowiedzUsuń
  18. Śniadanko idealne :) tylko kawusia normalna, nie zbożowa.

    OdpowiedzUsuń
  19. organizacja czegokolwiek zawsze wymaga wielkiego zaangażowania i włożenia serca w całą sprawę. cieszę sie, że Ci sie podobało! i naprawdę szczerze podziwiam! : ))

    OdpowiedzUsuń
  20. Wygląda na to, że miałaś udany weekend :) Opis biegu brzmi tak sugestywnie, że aż chce się wskoczyć w buty i również pobiec.
    I śniadanie pyszne, strasznie tęsknię za takimi kanapkami.

    OdpowiedzUsuń
  21. I to się nazywa determinacja. W taki mróz ciężko jest żeby wypchnąć mnie z domu do szkoły, a co dopiero jakbym miała biegać po takim zimnie. Gratuluje samozaparcia :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zazdroszczę determinacji, super przygoda! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Najlepsze " Ludzie, dziwni jesteście - komu by się chciało wychodzić na dwór w taki mróz, a co dopiero biegać? Chwila, ja też mam biec... " Sama uwielbiam biegać w zimę . :3

    OdpowiedzUsuń