wegańskie razowe placki z jabłkiem, orzechami włoskimi, rodzynkami i masłem orzechowym / vegan wholemeal apple pancakes with walnuts, raisins and peanut butter |
Kolejny raz się przekonuję, że to wtedy, gdy najbardziej nie chce mi się wychodzić, najlepiej mi się biega. Nawet po ciemku, nawet w deszczu, a może: przede wszystkim w deszczu, bo to on już wiele razy pomagał mi w chwilach największych trudności, kiedy nogi dawno straciły ze mną kontakt. To też w jego towarzystwie stanęłam na podium w biegu na 15km. Najszybszy (od kontuzji), najbardziej wyjątkowy, najlepszy. Taki był wczorajszy trening. I wróciłam i znowu chciało mi się wyjść.
Przed bieganiem, rzadziej i po, często, ćwiczę jogę. Wycisza i genialnie rozciąga rozgrzane i zmęczone mięśnie, a poza tym nie zajmuje wiele czasu. Antidotum na zakwasy i rozterki w stylu"jak rozciągać się po bieganiu".
Poziomu trudności nie jestem w stanie określić, bo ćwiczę jogę bardziej i mniej regularnie od ok. trzech lat. Mogę jednak zapewnić, że świetnie sprawdza się po każdych cięższych i lżejszych treningach. Kończące bezczynne leżenie na podłodze, oddaje pełnię szczęścia całego spędzonego w ruchu czasu.
właśnie zapisałam się na jogę-tak dla relaksu, zobaczymy:)
OdpowiedzUsuńPlcuszki kuszą, mm;)
dopiero co zjadłam ale mimo wszystko takie placuszki bym zmieściła<3
OdpowiedzUsuńoo chyba czytasz mi w myślach bo właśnie tak myślałam, że fajnie by było jakbyś napisała recenzje ćw jogi;)
uwielbiam te ćwiczenia! I uwielbiam tę kobietę :)
OdpowiedzUsuńwg to poziom niezaawansowany :)
lubię youtubową jogę, jedne z niewielu internetowych treningów, które mi odpowiadają, ale tej pani nie znałam :D
OdpowiedzUsuńnajlepiej biega ci się gdy nie masz na to największej ochoty ;d ? hmm po części cię rozumiem . wczoraj kompletna niechęć a pobiłam swój własny rekord :D
OdpowiedzUsuńOd dawna próbuję zabrać się za ćwiczenie yogi w domu ale jakoś ciągle czasu brak :( A śniadanie pyszne, dawno nie robiłam pancakes :) Wegańskie bo bez jajka, tak?
OdpowiedzUsuńświetne wyszły Ci te placki! :)
OdpowiedzUsuńRównież zauważyłam, że najlepszy trening jest wtedy, kiedy najbardziej mi się nie chce podnieść z łóżka :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu miałam swoje pierwsze podejście do Jogi i muszę powiedzieć, że szło mi całkiem nieźle, ale po jakimś czasie znudziło mi się to i zaprzestałam tym ćwiczeniom. Myślę, że teraz, po pobycie w szpitalu jak najbardziej mogę zacząć od takiego rozciągania bo moja forma z pewnością spadła.
poprooooszęęęę przepis na te placki <3 :DD
OdpowiedzUsuń3/4 szkl. mąki pełn.
Usuń1/2 szkl. mleka sojowego (w razie potrzeby trochę więcej)
1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka oleju
1 łyżka czekoladowego proszku budyniowego
cynamon
1 jabłko
orzechy i rodzynki
Wszystko wymieszać i smażyć na teflonie.
ja lubię jogę, świetnie rozciąga, idealne uzupełnienie treningów biegowych :)
OdpowiedzUsuńPlacuchy wyglądają cudownie :D
OdpowiedzUsuńO tej jogi jeszcze nie znałam :)
OdpowiedzUsuńPyszne placki :)
muszę Ci się pochwalić, że wczoraj byłam na pierwszym pozimowym bieganiu!!! 3 kiloski za mną :D wiem, że przy Tobie to pikuś, ale ja jestem jeszcze w biegowym żłobku ;) a dzisiaj o 6 rano basen - 40 min. pływania... uwielbiam!
OdpowiedzUsuńczyli prośba o kondycję z poprzedniego posta przynosi rezultaty :)
OdpowiedzUsuńTak, delikatna joga po treningu ratuje mięśnie :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować tych ćwiczeń. A placki mega! :)
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować dodatku orzechów do placków, zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńMasz ten talerz, nad ktorym od dłuższego się zastanawiam, jak będzie wyglądał na zdjęciach.. wygląda dobrze, kupię go;d
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jesteś mistrzynią placków! Obłędne :)
OdpowiedzUsuńNigdy jogi nie ćwiczyłam, ale zgadzam się z twierdzeniem, że najlepszy trening jest wtedy, gdy najbardziej nam się nie chce :)
kolejne super placki :D
OdpowiedzUsuńniedługo próbuję jogi, więc jak znalazł :D
Zaintrygowałaś mnie. :) Dzisiaj jak ruszę tyłek i pójdę biegać, to po powrocie pokonam przemożną chęć rzucenia się na łóżko i wypróbuję jogę.
OdpowiedzUsuńA placki świetne. Te intensywne kolory!
takie placuszki to bym z chęcią zjadła :) wyglądają niesamowicie!
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie robiłam wegańskich placków :D
OdpowiedzUsuńZawsze bałam się ,że mi nie wyjdą :D
To moje ulubione filmiki biegowe z jogi! :)
OdpowiedzUsuńO, kiedyś uprawiałm jogę z tą panią, ale chyba zaniedbuję ostatnio moje biegowe rozciąganie... I przed i po ;/
OdpowiedzUsuńMi też zawsze lepiej treningi wychodzą, kiedy zmobilizuję się po "nie chce mi się" :D
wyglądają bosko , te masło orzechowe <3 pychotka !
OdpowiedzUsuńchętnie wzięłabym sie za jogę ;p
placki wyglądają pysznie!
OdpowiedzUsuńrany, tak super widzieć kogoś, kto tak uwielbia sport!
Placuszki świetne :) a na Cracovi doping masz jak w banku ;D
OdpowiedzUsuńteż zawsze mam najlepsze wyniki,gdy zupełnie nie mam na to ochoty haha :D
OdpowiedzUsuńGdzie kupiłaś tę łyżeczkę z serduszkiem na końcu którą jadłaś owsiankę z kiwi? Gdzie wgl kupujesz miseczki ze wzorkami? Z góry dzięki za odp ;)
OdpowiedzUsuńObeszłam wszystkie sklepy z domowymi artykułami w Poznań Plaza i nie mam pojęcia w którym z nich kupiłam te łyżeczki. Może Siaśka będzie wiedziała. A miseczki kupuję tam, gdzie się na nie natknę. Nie mam w okolicy zbyt wielu tego typu sklepów, więc zwykle korzystam z okazji na wyjazdach.
UsuńTo będzie pewnie jedno z głupszych pytań, jakie ci kiedykolwiek zadałam na tym blogu jako anonimowy, aczkolwiek jakiś wewnętrzny głos każe mi się ciebie poradzić i mam nadzieję, że mi odpiszesz. Powód błahy, ale jako że przywiązuję wagę do zdrowego odżywiania, to mnie to ostatnio nurtuje. Mam w życiu ciężki okres pod względem pracy i nauki. Spędzam w szkole 9 godzin, przychodzę do domu i jeśli nie muszę wyjść na jakieś spotkanie, to czytam, piszę,pracuję, uczę się, nie mam wolnych weekendów, bo spotkaniaspotkaniaspotkania. Nie dosypiam, często nie mam czasu zjeść kolacji, obiady rodzinne, w szkole kanapka ale śniadania... z dnia na dzień coraz większe. A że już wcześniej były ogromne, to...jednak mam wrażenie, że nie wytężam mózgu aż tak bardzo, by miał takie potrzeby żywieniowe. No więc przechodzę do pytań kluczowych. Czy myślisz, że ten zwiększony apetyt rano to potrzeba wygłodzonego przez noc organizmu? Nie jestem głodna wieczorem, nawet nie mam czasu o tym myśleć, aczkolwiek wiem, że to nie jest dobre dla ciała. I drugie pytanie. Ten gorący okres mam nadzieję opanować w ciągu 2 tygodni. Myślisz, że przez miesiąc na takim żarciu dam radę wyżyć? W sumie wszystko co potrzebne dostarczam do tej diety, ale jakoś tak ją ucinam pod koniec dnia na rzecz herbatek, wody i obcowania z papierami. Nie celebruję posiłków, wszystko szarpie, jedzenie traci na wyjątkowości. :(
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnych problemów z jedzeniem w przeszłości, a dużo masz tu takich komentarzy, tylko po prostu nie chcę zrobić sobie krzywdy wybujałą ambicją. :D Jak nie to rzucę wszytko w cholerę i będę spać więcej niż 6 godzin.
Myślę, że powinnaś postarać się przegryźć wieczorem cokolwiek, bo rujnujesz sobie metabolizm. Nie wszystko da się nadrobić wypasionym śniadaniem, choćby nie wiem jakie ono było. Może chociaż jakiś kefir wypity w trakcie?
Usuńale udało Ci się późno napisać długi komentarz na blogu, wiec moze i by sie udalo cos zjesc, ja czesto np. sie ucze i jem jednoczesnie, wlasciwie zazwyczaj i jedno z drugim nie koliduje, no chyba, ze na przyklad wyleje jakas zupe na ksiazke..
UsuńA owszem, pisałam komentarz późnym wieczorem, od wczoraj mój organizm wyraża chyba jakiś znaczący sprzeciw, bo jestem słaba i zmęczona, tak więc jednoznacznie uznaję: Pal licho papierzyska, gdy zdrowie w opałach. Nie staram się unikać kolacji, bo tak się jakoś poczułam po przeczytaniu waszych słów, tylko ostatnio tak się wkręciłam w inne zajęcia, że myślałam tylko o nich między 12 a 2 w nocy. :) Mam nadzieję, że napisałam to dość zrozumiale, niestety znowu nie mam za dużo czasu. Bynajmniej poprawiam się!dziś porządne 4 posiłki, dużo owoców i wody+ jeszcze więcej snu+ pierwszy w tym tygodniu trening. :) Dziękuję pięknie za odpowiedź.
Usuń