placki na jogurcie greckim z bananem i truskawkami / Greek yogurt pancakes with banana and strawberries |
Blogacze (biegowi blogerzy) występują po akcji Top Medals i Ile miejsca zajmuje w moim życiu bieganie z kolejną. Tym razem dotyczy ona naszych pierwszych biegowych wspomnień. Tym samym niniejszy wpis bierze udział w konkursie organizowanym przez portal CupoNation.pl oraz blog PrzebiecMaraton.pl.
Bartek trafnie określił najczęściej używany wstęp do takich historii. Nie będę oryginalna, jak większość biegaczy, mogę śmiało rozpocząć ten wpis słowami "Kiedyś nienawidziłam biegać." Śmiało mogłabym też tym zakończyć cały ten wywód, nie wplatając pomiędzy użalania się nad swoją dawną tragiczną formą czy kompletnego braku zacięcia sportowego na jakiejkolwiek płaszczyźnie. Wychowanie fizyczne to męka, co zmuszało do kombinowania nad ucieczką, unikami i jak najrzadszym pokazywaniem się nauczycielowi. Udawało się, często, potem zostawał końcoworoczny test z zasad różnych dyscyplin sportu, żeby jakoś przekonać wuefistę do przyznania mi trójki (dumnej, niezasłużonej i lądującej na świadectwie).
No ale miało być o pierwszym biegowym wspomnieniu. Pewnie był to kwiecień lub maj, bo to wtedy całe stadka roześmianych i rozkrzyczanych dzieci zostają zabrane na biegi wokół szkolnych boisk. U nas boisko stanowił asfalt wylany na środek pustego szkolnego placu, a obejście i udawaną dwustumetrową pętlę stanowiła trawa. Mimo swojego udawanego charakteru, hasło "3 pętle wokół boiska" zawsze było czymś poważnym, a dla mnie jednocześnie zupełnie abstrakcyjnym. Zwykle w takich momentach do głowy przychodziło mi milion wymówek i powodów, dla których miałabym usiąść na ławce i patrzeć na pocących się kolegów. Tym razem stanęłam razem z wszystkimi na starcie i ruszyłam na gwizdek. Nie zaliczyłam tego biegu. Po 1,5 okrążeniu zeszłam z wyznaczonej czerwonymi słupkami trasy. Z kolką w boku i nierównym oddechem doczłapałam do ławki, oznajmiając, że przebiegnięcie całości jest nierealne, a 300m wystarczy mi do wycieńczenia.
Może ja po prostu nie lubiłam słuchać innych i na polecenie "biegnij" ustawiał mi się program anty. A może po prostu ograniczająca się do jazdy na rowerze aktywność fizyczna, nie pozwalała na więcej. Nieważne, ważne, że biegam, a dawny nauczyciel nie mógł wyjść ze zdziwienia, gdy zobaczył mnie biegnącą na ulicy. Nie dziwię się jego reakcji. Sama bym była sobą zaskoczona.
Też kiedyś na myśl o wysiłku fizycznym aż się wzdrygałam :D
OdpowiedzUsuńPiękna wieżyczka pancakesów ^^
Świetne placuszki, moje dzisiejsze smaki :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie to wspomnienie. Czytając je, ma wrażenie ze to o mnie i to trochę przykre. No, ale kiedyś muszę sie przekonać i mam nadzieje, ze tak jak to postanowiłam, pobiegnę zaraz jak na termometrze pojawi sie przyjemna temperatura :)
Nie biegam tak jak Ty, ale gdy nadchodzi wiosna, lato to zdarzają się okresy kiedy mam ochotę na coś więcej niż ćwiczenia w domu czy na siłowni i wtedy wychodzę w teren, biegać. W podstawówce miałam podobne podejście do sportu jak Ty. Na hasło "w Środę biegamy na czas dookoła szkoły, 3 kółka" przechodziły mnie dreszcze. Danego dnia budziłam się zdenerwowana i chociaż do WF było jeszcze 6 godzin, ja chodziłam z bólem żołądka i drżącymi dłońmi. Teraz śmieję się z tego bo 3 kółko na około szkoły to dla mnie pestka. Wiem, bo jakiś czas temu zrobiłam sobie taką przebieżkę i 3 kółka to nic w porównaniu z tym, ile biegała na treningach, gdy jeszcze KIEDYŚ trenowałam wioślarstwo :)
OdpowiedzUsuńJa od zawsze kocham biegać na dłuższe dystanse. Jak zdrowie mi na to pozwoli to wracam jak najprędzej do tej aktywności :)
OdpowiedzUsuńPrzepyszne, grubaśne placuszki :)
Hmm... to wspomnienie jest o mnie, do momentu o niebieganiu w szkole. Przyznam, że zachęciłaś mnie i chyba na poważnie się tym zainteresuję. :)
OdpowiedzUsuńŚwietne placki :D
I pomyśleć, że teraz jest to Twoją pasją i biegasz takie dystanse :D Ciekawa historia :)
OdpowiedzUsuńA placki mega ♥
Nie ma bata, wpraszam się za tydzień na takie placuszki, hehe :) U mnie wciąż nie ma możliwości na umilenie sobie poranka takimi grubasami. :D Gdyby mi ktoś mi kiedyś powiedział, że teraz będę ćwiczyć z przyjemnością 4 razy w tygodniu, też bym nie uwierzyła... Sport kojarzył mi się z męką i udręką. :D
OdpowiedzUsuńWiesz, że to bardzo realne, więc nie musisz dwa razy prosić ;)
Usuńja ciągle pamiętam jak przyszłam do klubu na pierwszy trening biegowy i jaka byłam zdziwiona, że trzeba AŻ TYLE biegać! :) a od wf-u też się wymigiwałam, ale może dlatego, że nienawidziłam gier zespołowych ;)
OdpowiedzUsuńco do placków - te na jogurcie greckim chyba smakują mi najbardziej.
ale imponująco grube. doszłaś do perfekcji jeśli chodzi o placki, ale nie ja pierwsza to zauważyłam ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie do kuchni, usmaż mi takie placuchy!
OdpowiedzUsuńhej, mam pytanko. Chciałabym zacząć ćwiczyć z Ewą Chodakowską. Jakie ćwiczenia polecasz dla początkujących? Wiem, że się na tym znasz :)
OdpowiedzUsuńNajłatwiejszy jest skalpel, więc spróbuj zacząć od niego :)
Usuńdziękuję!
Usuńte placki są świetne, z truskaweczkami <3 mniam !
OdpowiedzUsuńfajnie tak wspominać ;D
o proszę, nie pomyślałabym, że nienawidziłaś biegania :D
OdpowiedzUsuńdopiero się w to wkręcam, pomimo że biegów na długi dystans nie lubiłam baaardzo długo, kiedyś nawet udało mi się zemdleć podczas zaliczenia ;)
ale wuefu nie lubię nadal...
często rzecz, która nie sprawiała nam absolutnie żadnej frajdy, staje się w przyszłość sensem i pasją. jakiś taki człowiek jest... paradoksalnie przekorny, nawet wobec siebie;)
OdpowiedzUsuńCzytając takie wypowiedzi można się zmotywować by postawić i swoje pierwsze kroki biegowe :)
OdpowiedzUsuńLubię wysiłek fizyczny, ale w dalszym ciągu nie lekcje wf-u. Szczególnie siatkę i gry zespołowe.
OdpowiedzUsuńcudownie te pluchy wyglądają, tak wiosennie !:)
OdpowiedzUsuńObłędne placki <3
OdpowiedzUsuńPamiętam jak w podstawówce, też miałam zupełne zniechęcenie do biegania.A polubiłam "trochę" biegać, gdy udało mi się przebiec sprawdzian na 1km z najlepszym czasem.Patrząc z prespektywy czasu, był to dla mnie niesamowity wycisk, teraz pewnie marszem zdołałabym uzyskać taki czas haha :D ale jest chociaż co wspominać i można być właśnie w takich momentach z siebie dumną/dumnym!
OdpowiedzUsuńJa zawsze podchodziłam do biegania, jak do czegoś, z czym trzeba się urodzić i zawsze, kiedy dopiegalam na szarym końcu we wszystkich szkolnych biegowych imprezach, powtarzałam sobie jak mantrę, że to nie dla mnie i jak można lubić biegać. A teraz życia sobie bez tego nie wyobrażam i... niech tak zostanie ;)
OdpowiedzUsuńsłyszałaś kiedyś o diecie raw vegan 80/10/10? Twoja opinia ?
OdpowiedzUsuńnie jestem przekonana
Usuńjaki szok, właśnie dodałam swój wpis o bieganiu, bo mnie prosili dziś na asku, wchodzę do Ciebie, a tu ten sam temat :D ^^
OdpowiedzUsuńplacki <3
super śniadanko i fajny kubeczek ;d
OdpowiedzUsuńA ja mimo wysokiego wzrostu nie cierpiałam skoków wzwyż, gier zespołowych, rzutów, przysiadów ale jak powiedzieli biegaj, to biegałam. Całe lekcje, 2 lekcje. Jak Forrest Gump:) Oprócz pływania to jedyny sport z którym sobie radzę:)
OdpowiedzUsuńa jak zaczac biegac?Mi na sama mysl sie nie chce...:P
OdpowiedzUsuńTo już temat na kolejny wpis.
Usuńsuper śniadanie:) niezła historia:)może opiszę kiedyś moją :)
OdpowiedzUsuńjak robisz takie placuszki ?? proszę o przepis albo link. dzięki wielkie z góry ;)
OdpowiedzUsuńPrzepis w "Najczęściej używane" http://poranneinspiracje.blogspot.com/p/sniadania.html
Usuńkolejna cudowna wieżyczka :D
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że kiedyś też będę mogła napisać taką wspomnieniową notkę - i już dzisiaj wiem, że zacznie się od 'Kiedys nienawidzilam biegac'. Oj tak, jeszcze rok temu nie pomyslalabym, ze bede w stanie w ogole biegac.