Strony

.964. ortoreksja, czyli dalsza część odpowiedzi na wasze pytania

  • "Witaj Sylwio,widziałam wcześniej prośby innych użytkowników o podanie Twojego dziennego jadłospisu,więc ja się podłączam:) Bardzo interesuje mnie również czy masz jakiś ogólny zarys swojej diety oraz czy ważysz produkty do posiłku,ponieważ na innym twoim blogu widziałam podaną gramaturę do danego posiłku.Proszę o odpowiedź i Pozdrawiam:)"

Przykładowo z soboty:
1. owsianka z mlekiem sojowym, budyniem śmietankowym, makiem, słonecznikiem, bananem i suszoną żurawiną, kawa z mlekiem
2. filet z morszczuka w panierce, ziemniaki, sałata lodowa z ogórkiem i jogurtowym sosem czosnkowym
3. kawałek tortu kokosowego, kawa z mlekiem
4. udko z kurczaka, buraki, kilka klusek śląskich, sos
5. kilka żelków, herbata
Ważę produkty typu płatki owsiane czy makaron. Reszty nie. Nie jem też według jakiegoś określonego schematu ani określonych porach.

  • "Jesz słodycze czy całkowicie wypadają z Twojej diety?"

Zdarza się, jak widać, ale głównie w weekendy.

  • "Cześć. Mam 168 cm i ważę 53 kg, według kalkulatorów BMI to odpowiednia waga, ale je czuję się gruba. Chciałabym schudnąć z 3 kilo, żeby poczuć się lepiej ze swoim ciałem, jednak to byłaby niedowaga. Nie wiem co mam robić... Jem regularnie i zdrowo, ćwiczę 3 x 40minut w tygodniu. Co mi radzisz?"

Przy tym wzroście już 53kg to mało. Ćwicz i jedz nieco więcej. Ciało ujędrni sie dzięki ćwiczeniom i efekt będzie lepszy niż przy straconych kilogramach.

  • "Sylwia, może mi coś poradzisz... Schudłam 40 kg głównie zdrowo się odżywiając (ale również zaliczając efekt jojo i tym podobne sprawy) i zapewne straciłam przy tym dużo masy mięśniowej, bo mam bardzo mało siły. Ważę obecnie 62 kg przy wzrośnie 165 i chciałabym schudnąć jeszcze 10 kg, ale przede wszystkim zdobyć siłę i sprawność. Od czego zacząć? Jak zwiększyć masę mięśniową, zgubić tłuszcz i ujędrnić ciało? Teraz jest strasznie :( Można coś jeszcze zrobić?"

Polecałabym udanie się do dietetyka, bo w tym wypadku to ciężko jest mi coś doradzić. Skoro straciłaś mięśnie, tzn., że nie ćwiczyłaś w trakcie diety? Ja był wprowadziła treningi typu joga, fitness, aerobik, żeby trochę zrehabilitować ciało. Nie kontynuowałabym też na razie diety redukcyjnej, dopóki ciało nie zyska sił, ponieważ może się to okazać niszczące.

  • "Hej , szkoda że tak późno trafiła na Twojego bloga, jest r-e-w-e-l-a-c-y-j-n-y:) Czy zaczynając bieganie najlepiej ustalić sobie że będę biegała np. 2km a potem dodawała po 1km na tydzień, czy polecisz jakiś plan treningowy/stronę internetową gdzie mogę o tym poczytać. (Dla osoby która stara się zdrowo się odżywiać dzięki czemu zrzuciała już 10kg i teraz ma lekką nadwagę (18lat, 73kg/172cm) i chce schudnąć jeszcze 10kg ale teraz wolniej i z pomocą ćwiczeń ?) Z góry dzięki, Aga :)"

Ja zaczynałam z tym planem: bieganie.pl. Polecam :) Pisz w razie dalszych pytań.


  • "Cześć Sylwia, może zacznę od cukiernicy - jesteś dla mnie ogromnym zwycięzcą, świetną, nie lubię tego słowa ale, LASKĄ, mądrą i świadomą życia. Trochę przeszłaś, świetnie się mobilizujesz, nie widzisz przeszkód, doskonale wiesz, na co Cię stać i kiedy. To będzie długi e-mail... rozłożyć możesz sobie na kilka dni, odpowiedzieć za miesiąc, jak wolisz, naprawdę. Mam tylko nadzieję, że cokolwiek mi odpiszesz :) Już pewnie masz dosyć tego wszystkiego, tych pojebanych, tak, dobrze widzisz, POJEBANYCH pytań. Zwierzałem się znajomym, pielęgniarce, ale mówili że jest ok, tłumaczyli. Ja wychodziłem z doła, funkcjonowałem normalnie i któregoś dnia znowu mnie napadało, jak zobaczyłem, że brzuch mi odstaje jakoś dziwnie, że rozszerzyłem się w klacie, że przybyło mi mięśni w łydkach i udach. Nie wiem czy to ważne, ale w przyszłym roku 18 mi stuknie. Do czego biję? Od wakacji zauważyłem u siebie zaburzenie odżywiania. Nie wiem jak je sklasyfikować, ni to anoreksja, ni to objadanie się. Taka cholerna hybryda fobii. Najgorsza kumulacja z możliwych. Do 2 gimnazjum byłem otyły, miałem 176 cm wzrostu i warzyłem 85 kg. Wziąłem się za siebie z pomocą lekarzy, ale te ich diety nigdy do mnie nie trafiały. Wziąłem się za siebie sam - postawiłem jasne warunki, zacząłem czytać etykiety, jeść o stałych porach, nie opuszczać śniadania, nie podjadać. Ruszałem się. Dzisiaj mam 180, albo 181, nie wiem dokładnie. Na ostatnim ważeniu miałem 66kg. Teraz może więcej? Może mniej? Unikam wagi. Liczę godziny, zdarza mi się liczyć kalorie, ograniczam się, a za chwilę jem niezwykle dużo i szybko. Tata w pewnym momencie walnął pięścią i powiedział - lubisz rower, lubisz bieganie, zbierasz na karnet na siłownię, a najważniejsze, jesteś chłopem i takie bzdury ci w głowie? nie chcesz wypić ze mną piwa? nie zjesz kiełbasy z grilla bo jest 20. weź się w garść w końcu...Tak, wtedy wziąłem się w garść. Zacząłem cały sierpień codziennie rano biegać, ok. 20-25 minut, przebiegałem 4-5 km. Świetnie się poczułem, później w ciągu dnia rower, pompki, ćwiczenia na abs, coś z youtube'a, jadłem bez skupiania się na szczegółach. A teraz? Mam ochotę na drożdżówkę w szkole, cholernie, ale nie zjem! Dlaczego? Bo na śniadanie zjadłem owsiankę, na mleku, z bananem i masłem orzechowym. I później , przed samym wyjściem, bardzo dużo orzechów włoskich. No za dużo! Tyle węgli (i co z tego, że złożone i wartościowe), oh, a ile tłuszczów z orzechów i z mleka jeszcze! A przecież do szkoły wziąłem sobie jeszcze kawę, dwie bułki z wędzonym kurczakiem i jakąś zieleniną i jabłko. Już za dużo. I przechodzę obok sklepiku oblizując się. Odmawiam czekolady, batonów, gdy częstują, bo "godzinowo" mi nie pasuje. Trzymam się twardo - co 2,5-3 godziny. Jak nie poruszam się jakiś 30 minut, to już mnie biorą wyrzuty, że mi się odkłada, że zaczynam tracić zdrowy styl życia. Sylwia, jeśli wiesz, jak mi wreszcie to przetłumaczyć, mimo że mnie nie znasz, nie wiem, może Mateusz pierdyknie mi z dyńki na poprawę psychiki, może Ty stukniesz mnie z bara? Motywator? To chyba dobre okreslenie? Będe wdzięczny. W rekompensacie oferuję ciastka wysłane pocztą. Moje, bo lubię gotowac i piec. Na taki dodatek, DOKŁADKĘ (naprawdę pierdolnięty dziś jestem, no sam ze sobą chyba nie wytrzymam), jadłospisik: na śniadanie owsianka na sojowym, z pięciu łyżek i trochę ponad pół tego napoju, bo się skończył bidulek, łyżka miodu i brzoskwinia. do tego inka. na drugie, serek homogenizowany bananowy (żeby zobrazować - 155g!), ten z biedry, z bananem, kiwi, nerkowcami i orzechami brazylijskimi, dwa croissanty do tego. później jabłko i sok wielowarzywny. na obiad dwa duże talerze potrawki z piersi kurczaka w sosie śmietanowo-koperkowym: pierwsza runda: z razowymi świderkami, później z ryżem, zwykłym i surówka z marchwi, bo głodny byłem. później pojeździłem rowerem, chyba 5-6km, i zrobiłem ponad 30 minut jakiś ćwiczeń, najróżniejszych, potrójnymi seriami. no i na kolację zjadłem bułkę, taką z ziarnami dyni, serek wiejski, pomidora i oliwki i moje ulubione orzechy włoskie. teraz posiedzę tak do 23-24 ucząc się i robiąc notatki, może jeszcze poczytam książkę na rowerze stacjonarnym. I co? Czas na wariatkowo chyba? Jeśli dotrwałaś Sylwio, to jestem pod wrażeniem. Mocno ściskam, chyba, że Mateusz patrzy, wtedy tylko pozdrawiam! Dzięki, na zapas."

Mateusz powiedział, że skoro tak pilnujesz jedzenia, no i też nie głodzisz się (na szczęście), to radziłby wykorzystać tą troskę o wartości odżywcze i rozbudować się trochę. Nie wiem, +300kcal i ćwiczenia siłowe? Dziewczyny wolą mięśnie niż wychudzonych facetów ;) Ja mogę powiedzieć tyle, że rozumiem cię w 100%, że sama przechodziłam dokładnie wszystko, co opisałeś w tej wiadomości (no może poza tekstem "jesteś chłopem" :p). Największa bzdura z tego wszystkiego, to chyba te stałe pory posiłków. Mimo wszystko przecież nie jesteśmy maszynami. Jesteśmy ludźmi, chcącymi czasem zjeść drożdżówkę, pójść na piwo, odpuścić trening, żyć w sferze poza jedzeniowo-sportowej. Wydajesz sie mega pozytywnym człowiekiem, naprawdę. Nie daj sie pokonać obsesjom :)

chleb pełnoziarnisty z bananem i serkiem homogenizowanym
wholemeal bread with banana and cream cheese

26 komentarzy:

  1. Chciałabym powiedzieć autorowi ostatniego listu, który przeczytałam w całości:), żeby sobie ostatnie zdanie przepisał na kartkę albo wydrukował i codziennie kilka razy wbijał w głowę.
    NIE DAJ SIĘ POKONAĆ OBSESJOM.

    Potraktuj ich jak wroga, bo w gruncie rzeczy jedzeniowe niewolnictwo to katorga, to jak więzienie o zaostrzonym rygorze, do którego dobrowolnie człowiek wchodzi gubiąc niechcący klucz do bramy. Potem biega na oślep i krzyczy, ale najczęściej nikt nie słyszy i wtedy trzeba zacząć główkować, którędy się wydostać, przypomnieć sobie drogę powrotną, odtworzyć każdy krok i powoli wracać.

    Zaburzenia odżywiania to chyba jedno z najsmutniejszych zaburzeń. Uczynienie sobie z przyjemności jedzenia śmiertelnego wroga i trudnego przeciwnika. Autorze listu - trzymam kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie obsesja jest najgorsza, ale raczej przechodzi i ma już to w psychice każda osoba która schudła :) wiem z własnego doświadczenia.

      Usuń
    2. Dzięki Agata, to wiele dla mnie znaczy.

      Czubek od listu (;

      Usuń
    3. Można zjeść kawałek czekolady, nie całą tabliczkę. Skusić się na kawałek ciasta, nie na pół blachy. Pójść na pizzę ze znajomymi, a nie samemu wciągnąć za jednym posiedzeniem. To takie proste i trudne zarazem. Niestety teoria często odbiega od praktyki...

      Usuń
    4. jejku jak ja dobrze rozumem tego z ostatniego listu... przechodzę to samo.. tyle że jem mniej i nie mam takich napadów jedzenia.... ale z tym odkładaniem.. godzinami... jak sobowtór.. autorze listu!! napisz do mnie jeśli chcesz!! będziemy trzymac się razem i jakoś przez to przejśc! mój kontakt znajdziesz na moim blogu
      http://mysl-odsiewnia.blogspot.com/

      Usuń
  2. Skąd ja to znam? Ciagłe podliczanie kalorii, zastanawianie się, czy aby na pewno jest wystarczająco zdrowo, nie jedzienie węglowodanów na kolacje...eh
    Autorze ostatniego listu, mam wielką chęć mocno cię przytulić i powiedzieć, że nie jesteś sam...
    B.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcecie wariatkowa? Z jakieś trzy, dwa lata temu CODZIENNIE ćwiczyłam 3 h na skakance, czasem więcej (to jest możliwe), miałam dokładnie wyliczoną każdą kalorię, dzienny limit, ponad który nie wychodziłam nigdy, a na spotkaniach towarzyskich, jeśli musiałabym zjeść więcej, niż miałam zaplanowane, nie jadłam nic. Teraz jem normalnie, chociaż liczę kalorie i codziennie się ruszam (za ruch uznaję spacer, który nie należy do intensywnych ćwiczeń).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do autora ostatniego listu, zbliżona historia do mojej nawet wymiary sie zgadzają i to co mówił tata także rozwijać się nie muszę choć wiele innych rzeczy mógłbym dodać , też mam zaplanowane wizyty u psychologa bo poprostu juz sobie z tą obsesją nie poradziłem i coś pękło zrozumiałem wiele, co ja wyprawiam ze sobą. Może własnie to było ostateczne przełamanie poszedłem do lekarza , uswiadomiłem sobie , dobry krok, lecz mam obawy ogromne o przytyciu i przesadnym patrzeniu na siebie . ostatnio zwiekszylem kalorie i widze ze to co wypracowałem lekko się okryło , (albo może tylko mi się zdaje), mam wsparcie lecz będąc sam ze sobą ze swoją głową sobie nie radzę , dlatego moje pytanie do ciebie jak wrocilas do normmalnego odzzywiania i co masz na mysli pod tym odzywianiem ? Pozdrawiam, Mroozzu

      Usuń
    2. Chciałbym dodać ze jadłem za mało ostatniego czasu kiedy całe zycie uprawiam sport kazdego rodzaju w pewnym momencie przerodziło sie wlasnie w katowanie i nie dostarczałem przez tę ortoreksje( którą podejrzewam całkowicie u siebie ) wystarczającej ilosci kalorii przy ak duzym zapotrzebowaniu , teraz chce z tego wyjsc zaczalem jesc bardziej kalorycznie i boje sie ze to sie odbije na tym ze przytyje i bedzie jojo to tylko pogorszy mój stan , Mroozzu

      Usuń
    3. Pod normalnym odżywianiem rozumiem nie popadanie w paranoje, bezproblemowe improwizowane wypady ze znajomymi na pizzę czy kabab, chipsy podczas oglądania filmu, piwko. Luz, życie, jesteśmy młodzi, po co samemu stwarzać sobie problemy i psychiczne doły? To chyba jednocześnie najtrudniejsze i paradoksalnie wydające się najprostszym rozwiązaniem. Mi sporo pomógł też związek. Druga osoba, w dodatku bliska jest w stanie bardziej niż ty walczyć z twoimi obsesjami - nawet jeśli wydaje się to być walką z wiatrakami.

      Usuń
    4. to super że ci się udało, ja też bardzo chce z tym wygrać.Zauważyłem ze w tym wszystkim duzo pomaga to kiedy nie jestem z tym sam , kiedy komus sie wygadam i otrzymam wsparcie i slysze cos co jest NORMALNE a nie obsesyjne . zaczalem sie przelamywac i wcale sie zle nie czuje , ale boje sie troche nadal tego ze strace to co wypracowalem fizycznego , czy u ciebie to nastąpiło ? Mrozzuu

      Usuń
    5. Przytyłam, ale trzeba sie pogodzić z tym, że to nie jest najważniejszy aspekt życia.

      Usuń
    6. Zauwazylem, ze ktos tu sie odzywal. Kolego, hm, normalne odzywianie? Czyli takie, w ktorym jem juz wiekszosc produktow, nie wymyslam, w niedziele jem dwa schabowe, bo mama zrobila takie pyszne, a ja odczuwam ochote. Nie zaluje sobie. Gdy zarywam noc nad ksiazkami, zjem kanapke o 21, gdy czuje, ze bola mnie lydki, stawy albo ramiona, to nie cwicze, zeby rano nie kwilic, bo mam dlugo zajecia. Gotuje ze znajomymi megakaloryczne rzeczy - wiedza, ze dobrze gotuje, wiec pichcimy lasagne, pizze, faworki i smazymy paczki, smiejemy sie wszyscy ze robimy mase, a pozniej siedzimy z browarami z dupskiem w fotelu. To jest normalne. I mimo wszystkich ksiazek, mimo tabeli i diet, niezdrowe, to tak na prawde wtedy odczuwam szczescie. Bo zapominam o barierach. Z obsesja juz jestem zwiazany jak z tlenem, na razie nie wiem czy z nia zerwe, ale gdy chce mi sie jesc, to jem. Przytylem, widze to po brzuchu, po twarzy, po ramionach. Ale idzie zima, taka kolej rzeczy. Wklesniecie na kregoslupie i ciemna plama w tamtym miejscu zniknely, palce u stop juz mi nie sinieja, nie mam wysypki na brzuchu, ani suchej skory na skroniach i szyi. Tluszcz w organizmie jest potrzebny. Pozdrawiam znad miski orzechow wloskich, pewnie za duza porcja, ale sa zdrowe. :) Jesli masz jakies pytania, albo chcialbys sie wygadac napisz na maila - crepessuzette@op.pl - w koncu jestem na spolecznym profilu i lubie pomagac innym. Razem jest latwiej.

      I zapamietajmy - ja i ty - trzeba sie z tym pogodzic, to nie jest najwazniejszy aspekt zycia.

      Chlopak z listu. Pozdro.

      Usuń
  4. Ze zdrowym odżywianiem też można przesadzić. Ja również uważam, że mam już pewną obsesję. Gdy nie wiem, co będę jadła (na przykład na wyjazdach), czuję się zagrożona. Wszędzie wożę jedzenie... zawekowane obiadki, chociaż kilka, ob może nie być nic w sklepach... Znam ten ból, ale na szczęście u mnie ortoreksja jeszcze nie zagościła, czasami tylko wchodzi przez próg i szybko ją spławiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wszystkie listy i chyba zaczynam rozumieć pełną skrzynkę tego typu wiadomości ;)
    Kanapeczki pyszny standard :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozumiem publiczne odpowiadanie na powtarzające się pytania, ale ten list jest strasznie osobisty, zapytałaś autora czy możesz go tutaj po prostu zaprezentować? jeśli tak - ok, ale piszę bo może o tym nie pomyślałaś, a nie są to moim zdaniem słowa skierowane do tak licznej (a jednocześnie tak skrajnie konkretnej - bo kto z tych co cię odwiedzają nie ma/miał zaburzeń) publiczności...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spytałam. Uogólniasz trochę - jest bardzo dużo ludzi odwiedzających Poranne ze sfery biegaczy czy innych blogów nie mających żadnego związku z zaburzeniami.

      Usuń
    2. Spytała i dostała zielone światło. Sylwia, jesteś wielka! Jeśli kiedykolwiek będę w Rybniku, to wbijam się do Ciebie na trening :)

      Siemka, czubek od listu.

      Usuń
    3. Ano, zapomniałem! Ciastka trzeba wysłać! Ile? Jakie? Na jaki adres? :D

      Usuń
    4. też przeczytałam! ;)
      trzymam kciuki za zdrowe myślenie, podobno są ważniejsze rzeczy niż obsesje.

      Usuń
  7. Proste ale pyszne śniadanie :)
    A te pytania o jadłospis są męczące podziwiam Cię że tak dzielnie i cierpliwie je znosisz ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ech, niestety, jeszcze kilka miesięcy temu byłam w identycznej sytuacji jak Autor ostatniego listu... to naprawdę ciężkie i często bagatelizowane przez społeczeństwo zaburzenie. Trzymam kciuki za wyjście z obsesji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Społeczeństwo nie ma obowiązku się pochylać nad każdym schorzeniem czy zaburzeniem. Nie ma co się trząść nad każdym i myśleć,że jest się pępkiem świata z zaburzeniem nad którym należy skakać. Właśnie zdrowo reaguje. Trzeba wsiąść się w garść,zainspirować,znaleźć siły,a nie być złym nad tym,że społeczeństwo coś bagatelizuje. ;)

      Usuń
  9. Niestety widzę, że wiele z nas przechodziło przez ten etap . ja chyba nadal w nim tkwię ... Jedyne co jest da mnie teraz ważne to pilnowanie jedzenia i jak najwięcej sportu. Najgorsze są te wyrzuty sumienia, których nie mogę znieść kiedy coś pójdzie nie według planu, kiedy pokusa okaże się silniejsza. Np. dziś - 3 kostki gorzkiej czekolady, taka głupota, nie całe 100 kcal ( przy moim zapotrzebowaniu 2200) , a cały wieczór smutku i aż płakać się chce. Nie umiem z tym walczyć, zawsze przegrywam .

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyny!,Chłopaki!
    Zamiast pisać do Sylwii-zacznijcie żyć zamiast zawalać jej skrzynkę. Naprawdę. Wiecie dziewczyna ma życie swoje,a Wy jej tak zawalacie skrzynkę? Nieładnie.

    Życie-prawdziwe życie takie,w którym brakuje czasu na jedzenie i sport. Takie wśród ludzi z ludźmi-szkoła,praca,ludzie,zajęcia dodatkowe,hobby inne niż sport i żarcie - coś co Was odciągnie od tej obsesji. Takie w którym jeść będziecie wśród ludzi,bo wasze zajęcia wśród nich trwają od 8 do 20.Takie w którym ważniejsze będą inne zajęcia i pasje niż jedzenie. ŻYJCIE! I nie mówcie,że się nie da - bo się da. Tu chodzi o Was, o Wasz upór,determinacje i cele w życiu. Zróbcie je niech zawisną nad łóżkiem. Sylwia nie pomoże. Mama też. Ani koleżanka.Po prostu to musi brać się z WAS samych. Powodzenia wszystkim życzę.


    P.S. Sylwia genialna nutka dodaje ją do playlisty mojej <3

    OdpowiedzUsuń