Obudziłam się zmęczona, bo połowę nocy brałam udział w jakimś górskim biegu, a drugą połowę jechałam na wycieczkę z, o dziwo, większością moich dawnych przyjaciół. Dziwne, że człowiek przestanie z kimś gadać z dnia na dzień, a w podświadomości ta osoba przemawia co chwilę, jakby nigdy nic się nie stało. Tylko te rozbudzenia potem tak bardzo nostalgiczne. Tak, moje sny zaskakują mnie codziennie, ale bieg w nich zawsze jest bardzo przyjemny. To co? Można powiedzieć, że endorfiny na dziś już naładowane ^^
Pytacie co u mnie i chyba w końcu się zdobywam na pełniejszą odpowiedź. Z kolanem jest już dużo lepiej, w końcu, po prawie czterech tygodniach, jestem w stanie chodzić normalnie. Tylko gwałtowne ruchy czy złe ułożenie nogi podczas stania daje się jeszcze we znaki i "zaskakuje" nagłym bólem. Na to senne górskie bieganie będę musiała jeszcze poczekać ;) Ale wiecie co? Nie sądziłam, że kiedykolwiek aż tak będę się cieszyła z tego, że przejechałam 10 minut na rowerku stacjonarnym. Na najniższych obrotach ;)
Poza tym trochę pozbierałam się psychicznie po tych pierwszych tygodniach rozpaczy i bólu nawet podczas leżenia całymi dniami. Pomógł mój kochany M., któremu czasami nawet ja dziwię się, że znosi to całe moje marudzenie, pomogła też mama, drożdżówki, czekolada i kilka kaw z babcią. Nie miałam siły w tym wszystkim martwić się jeszcze o dietę i chyba dobrze mi to zrobiło. Nabrałam dystansu, nawet na blogu, jak można było zauważyć, pojawiałam się rzadziej. Utonęłam w starych rockowych kawałkach, stercie książek i serialach, które dawno już czekały na obejrzenie. Tylko to siedzenie wiele godzin samemu stało się dużo bardziej męczące odkąd nie ma w domu kota i odkąd nie mogę w tym czasie skoczyć na siłownię. Ale nabrałam sił i teraz będzie tylko pozytywniej :)
chleb razowy z twarożkiem, solą, pieprzem, rzodkiewkami, szczypiorkiem i sałatą
wholemeal bread with quark, salt, pepper, radishes, chives and lettuce
Trzymam kciuki, wracaj do zdrowia :*
OdpowiedzUsuńwiosna na talerzu! <3
U Ciebie na śniadanie moja ulubiona kolacja! Takie wiosenno-twarożkowe kanapki :) Szybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńwiem jak to jest z kontuzją :( trzymaj się ciepło :*
OdpowiedzUsuńWiem jak to jest okropnie, kiedy nie można ćwiczyć. Ostatnio zdecydowałam się na tatuaż- niby ok, sama się skazałam w ten sposób na tydzień przerwy, ale do tego doszedł stres spowodowany egzaminami, spadek odporności, bezsenność i przejadanie...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za twój szybki powrót do pełni sprawności i obyś jak najszybciej mogła znowu skatować nogi na siłowni!
100 lat już nie jadłam takich wiosennych kanapek!
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba się zdystansować, żeby nabrać sił :)
Wygląda apetycznie ;)
OdpowiedzUsuńkontuzja to koszmar każdego sportowca!
OdpowiedzUsuń