Ciężki dzień, bo nigdzie nie chce mi się ruszyć, a tu siłownia na mnie czeka i drukarnia i babcia. Spinamy poślady, jak już wyjdę z domu, to już będzie wygrana :D A wczoraj Mateusz przyniósł mi chyba z kilogram, własnoręcznie zebranych żółtych malin. Nie mogło więc być innego niż malinowe śniadania <3
razowy omlet z malinami i czekoladą
Może mnie też by przyniósł, co? Podpowiedz mu tam. ;P Wreszcie miałabym okazję ich spróbować! ;)
OdpowiedzUsuńPiękny posiłek, aż bym jadł :)
OdpowiedzUsuńPosiłek obłędny, ale i kubeczek cudowny :P
OdpowiedzUsuńNIGDY NIE JADŁAM,ba! nie widziałam nawet żółtych malin!
OdpowiedzUsuńmaliny i czekolada w dodatku na omlecie, czego chcieć więcej :D
OdpowiedzUsuńO tak! Chętnie bym zjadła taki omlet :)
OdpowiedzUsuńjak zwykle pysznie :)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku jadłam żółte maliny i bardzo mi smakowały. W tym roku niestety nie miałam do nich dostępu.
OdpowiedzUsuńJa z żółtymi malinami się już spotkałam, ale nigdy nie udało mi się ich spróbować. Jest jakaś różnica w smaku, czy tylko w kolorze?
OdpowiedzUsuńA po za tym chyba nabrałam smaku na omlet ;p
Uwielbiam żółte maliny :D
OdpowiedzUsuń