whole wheat yeast pancakes with chocolate almond butter, banana, yogurt and plums
Tęsknię za tym co już nie wróci, postaciami, chwilami, a czasami i dawną sobą. Często jednak coś musi się skończyć lub zmienić, by coś innego trwało dalej. Bieg i własny rekord pobity z pomocą myśli dalekich od rzeczywistości, walka z pustką i zagłuszanie ciszy muzyką. Świat się nie kończy tylko zmienia, czas na uśmiech i sięgnięcie po nowe.1h/7,67km - wiem, że słabo, ale jednak nadal się uczę. Zapamiętać: z pustym żołądkiem biega się lepiej, najeść można się potem ;)
Oho, widzę, że naprawdę posmakowały Ci te racuszki. Nic dziwnego. ;)
OdpowiedzUsuńI gratuluję pobitego rekordu!
mmmm pyszności:) chcę Twoje racuszki:*
OdpowiedzUsuńszkoda , ze takiego masła nie mogę zrobić, bo blender jest zbyt tępy by zmielić mi orzechy ;<.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci biegania. Ja przez kręgosłup nie mogę wykonywać tego typu sportu, choć uwielbiam taki sposób spędzania wolnego czasu. Zostają tylko jesienne spacery.
Ja też tęsknię za tym co już nie wróci... szkoda,że nie ma wehikułu czasu...;<
OdpowiedzUsuńa pozatym pyszne śniadanko;)
p.s- wiesz,że jesteś tu 'wzorem' dla innych pod względem właśnie zdrowego trybu życia i wgl. czy mogłabyś napisać np. swój wczorajszy jadłospis?
nie no czemu słabo?.. na prawdę gratulacje pobicia rekordu! to zawsze sprawia ogromną przyjemność, kiedy dokonamy czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńrównież od niedawna bardzo polubiłam biegać i wczoraj też pobiłam swój rekord :D 8,8km-48 min
Tobie oczywiście życzę dalszych sukcesów ;>
no i śniadanko jak zwykle przepyszne! :)
pyszne śniadanko :) ja ostatno także pobiłam rekor, chociaż nie umiem jeszcze biegać zbyt długo. Więc na razie mój rekord to 6 km w 35 minut ;).
OdpowiedzUsuńMój rekord to 8km w 40 minut. Gratuluję przekraczania barier :) Ja jednak nie potrafię biegać o pustym żołądku, niedobrze mi się wtedy robi. Teraz o bieganiu niestety muszę zapomnieć, jestem chora a na dworze zimno :(
OdpowiedzUsuńA śniadanie pyszne jak zawsze :)
Też tęsknie za tym co było kiedyś, żałuję, że nie postąpiłam inaczej. Teraz wszystko byłoby dobrze, jak dawniej.. Ale nie można się poddawać tylko iść do przodu! I wierzyć, że będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo dobry czas! Ja to jestem lewa noga w biegach.. ;D
A Śniadanie boskie!
A widzisz, ja nie mogę biegać, bo mam niedokrwistość. Leczę ją już dość długo i jakoś niezbyt mi się poprawia. Poza tym, pisałam Ci wczoraj, nie lubię października, listopada i końcówki grudnia - wspomnienia mnie przytłaczają i mam spazmy jak o tym sobie przypominam. Ale generalnie się za siebie biorę i jestem już twarda :)
OdpowiedzUsuńFajne śniadanie, ja siedzę jeszcze na głodnego ;)
Trzymaj się :*
Dziękuję wam bardzo dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy: Hmmm, niech sobie przypomnę ;)
Rano to co widać w wczorajszym poście. Potem kilka śliwek
obiad: brązowy ryż, sos bbq, sałata i klopsiki z bakłażana
deser: 2 cukierki maczki, jabłko
podwieczorek: 1,5 drożdżowego racucha z serkiem wiejskim, powidłami śliwkowymi i masłem orzechowym
kolacja: grahamka: pół z masłem i szynką drobiową, pół z serkiem wiejskim + przyprawa do twarożków, kawałki żółtej i czerwonej papryki, pół pomidora i kilka rzodkiewek
Kiedy zaczynam tęsknić, za tym co minęło i już nie wróci, to zawsze biorę się w garść i myślę, że tak przecież musiało się stać. Nic nie dzieje się bez przyczyny,wszystko ma swoją uzasadnioną przyczynę:-). Może to brzmi banalnie, ale mnie stawia na nogi i sprawia, że mam siłę, żeby iść dalej.
OdpowiedzUsuńGratuluję rekordu! Dla mnie taki czas to wyczyn, zadyszkę mam już paru minutach. Muszę chyba popracować nas kondycją ;]. Trzymaj się ciepło :*
PS Oczywiście PYSZNE ŚNIADANIE :-)
Doskonale Cię rozumiem. Też tęsknie za tym co nie wróci, za tym co było i za dawną sobą...
OdpowiedzUsuńI want this breakfast:)
OdpowiedzUsuńŚniadanko jak zwykle przepyszne, ale podziwiam przede wszystkim Twoją kondycję! Dla mnie przebiec tyle za jednym razem to coś niesamowitego, a co dopiero w takim tempie. Ja, choć próbowałam, niestety nie potrafię znaleźć przyjemności w bieganiu.
OdpowiedzUsuńja w bieganiu to tak jak Talvi, wiec ja jestem pełan podziwu co do Twojego rekordu! i wiesz też tęsknie za tym jak bałam kiedyś i w ogóle, ale musimy jakoś dać radę :***
OdpowiedzUsuńJa każdego dnia tęsknię za tym co było, wiem, że to nie wróci, a mimo tego żyję nadziejami, że może jednak coś się zmieni, może czas będzie łaskawy i się cofnie. Jednak nie cofa się.
OdpowiedzUsuńCo do racuchów, to bosko wyglądają. Zaintrygował mnie to czekoladowe maslo migdałowe, musi być pyszne ;)
I tak jestem pod wrażeniem samodyscypliny i motywacji.. inaczej się biega latem, a teraz gdy jest zimno.. brr na samą myśl!
OdpowiedzUsuńA w nagrodę pyszne śniadanko widzę.. :)
Pozdrawiam!
Poproszę przepis na racuszki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiększość przepisów można znaleźć na moim drugim blogu, makaronirodzynka.
OdpowiedzUsuńhttp://makaronirodzynka.blogspot.com/2011/10/razowe-racuchy.html