Strony

.400. po poście

Serek wiejski z bananem i musli, drożdżowy rogalik z powidłami śliwkowymi, cykoria instant z waniliowym mlekiem sojowym.
Cottage cheese with banana and muesli, yeast croissant with plum jam, chicory instant with vanilla soy milk.


Żeby nie było, że rzucam słowa na wiatr, warto teraz, już po oficjalnym zakończeniu postu, wspomnieć o jego przebiegu (przebiegu, co za paradoks po moim wczorajszym wywodzie na temat bezczynności...). Przede wszystkim udało mi się pozbyć tego, czego chciałam i jeść trochę wolniej, chociaż z tym w dalszym ciągu mam największy problem. Znalazłam jednak swój własny rytm jedzenia i ogółem życia i jest świetnie. Ziemniaczanych chipsów nie jem już od trzech lat, ale teraz do ich towarzystwa dorzucam batony, cukierki, żelki, których nie znoszę, wszelkie kupne słone chrupki, krakersy, nachosy i etc. Out - tak po prostu i bez żalu. Podrzucam tu też słodkie jogurty i nigdy przeze mnie nie próbowane desery w plastikowych kubeczkach, obecne na sklepowych pułkach nierzadko pod nazwami w stylu "diet", "0% tłuszczu" oraz "wciskamy ci kit pod znakiem E1555555555...". A kojarzycie dziwne, aromatyzowane, foliowane wypieki niewiadomego pochodzenia? Chodzi mi o te pięknie wyglądające bułeczki, muffiny, babki z supermarketów, po których otwarciu otrzymujemy wybuch całej gamy dodanych sztucznych aromatów. No właśnie.
Można by tu też podciągnąć fakt, że piekę więcej, co było moim postanowieniem noworocznym i daje mi wiele satysfakcji. A jak wam się udały wasze mniej i bardziej skryte postanowienia?

61 komentarzy:

  1. Mi przez post udało się nie jeść różnych batoników, żelków, chipsów i reszty tych `śmieci`.

    I tak jak ty nie chce już do nich wracać...

    OdpowiedzUsuń
  2. moje skryte postanowienia póki co nie przebiegają na linii pt. 'realizacja', tylko dziwnie jakoś skryły się w pudełku o nazwie 'cele do realizacji'. Troszkę nie tak, jak miało być. ;<

    żelków również nie znoszę, chipsów i chrupek nie lubiłam nigdy, a za kupnymi słodyczami również nie zaglądam. wolę upiec sobie coś sama - i frajda i smak i wszystko co kocham w jednym. :)

    aromatyzowane, kupne wypieki w foliówach - a fuuuj! :O To dopiero jest zło, kiedyś napotkałam na ''babę maślaną'', która w składzie, na pierwszym miejscu miała...margarynę. Cudnie. <3

    a już abstrahując od tematu, znalazłam przed chwilą bardzo ciekawe zdjęcie w sieci --->

    http://26.media.tumblr.com/tumblr_m1nnv8XkuT1rn2p7mo1_500.png :) hehe

    OdpowiedzUsuń
  3. Też nienawidzę żelków, serio.

    Aż sobie zaglądnęłam do koperty przyklejonej do tylnej okładki swego pro kalendarzo-pamiętnika i mam małą refleksję na ten temat od pięciu minut... Odhaczam na pewno kwestie zdrowotne, przynajmniej w 50%, w zeszłym roku w czerwcu miałam stwierdzoną reaktywną hipoglikemię, bałam się że zamieni się to w cukrzycę no i w ogóle miałam pewne kłopoty z jedzeniem, ataki głodu itp., inną kwestią jest postępujące uszkodzenie wątroby, a dzięki poniekąd diecie, przedsięwziętej nieco wcześniej niż na nowy rok, w lutym miałam nawet dobre wyniki morfologii i takich tam, aż się sama zdziwiłam. Oprócz tego, trzymam się też zasady, że jak już coś skrajnie za mną łazi, słodycze, fast foody, czasem niestety łazi, wybieram dużo zdrowsze zamienniki lub ogólnie, przygotowuję to coś samodzielnie, także jeśli nie bardzo sporadycznie, też nie jem kupnych słodyczy, słonych przekąsek i różnych mniej lub bardziej syfiastych, najczęściej reklamowanych produktów. A! Napisałam też sobie 31.12, że zacznę więcej ćwiczyć, biegać etc. na wiosnę, done! Niestety dużo, bardzo dużo pozostaje nadal do zrealizowania...

    No, to się naprodukowałam, wybacz uzewznętrznienie. :D A Tobie, Sylwia, gratuluję osiągnięcia pewnego poziomu satysfakcji, życie w zgodzie z samą sobą jest chyba najważniejsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja tych wszystkich shitów też nie jadam od 3 lat i jestem z tego bardo dumna ! Czasem ewentualnie sięgam po jakiegoś batonika musli.
    Gratuluję tych postanowień, które udało Ci się zrealizować z mniejszym bądź większym sukcesem !

    Śniadanie oczywiście przepyszne! Ja się osobiście strasznie stęskniłam za typowo słodkimi śniadaniami ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie jesz te "shity" jak napisałeś, bo jesz dużo kupowanych gotowych produktów

      Usuń
  5. Ja to wszystko o czym piszesz porzuciłam juz dobre kilka lat temu i bardzo się z tego cieszę. Domowe wypieki robię, ale zawsze na produktach eko, w moim wypadku raczej bezglutenowych i bez cukru/dodatków sztucznych i słodzików jedynie naturalie słodze owocami czy coś. Po rpostu tak jest lepiej. Niedawno po poprawie stanu cery zaczęłam tylko raz na parę mcy robić wyjątek i jeść np. kawałek ciasta w coffee heaven ale raczej mnei nei ciągnie bo wiem co to jest i wolę już niż sięgnąć po batona w sklepie po rpostu sama go sobie zrobić w zdrowej wersji w domu a możliwości jest milion i trochę:) Tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  6. hahah a ja mam odmienne zdanie co do żelek - uwielbiam a w szczególności te http://www.google.pl/imgres?um=1&hl=pl&rlz=1C1CHIK_plPL407PL407&biw=1366&bih=623&tbm=isch&tbnid=xK6DtqhXpHBKPM:&imgrefurl=http://chce.to/aspx/product_foto.aspx%3Fid%3D92208&docid=9P-SSz4EB_leSM&imgurl=http://chce.to/content/giulianne/big.317179.8BF49382-0207-4DB3-A34B-098EBEB4B791.jpg&w=220&h=220&ei=zIeCT9TSEcehOobRmYMH&zoom=1&iact=rc&dur=155&sig=109141491743206223096&page=1&tbnh=133&tbnw=133&start=0&ndsp=21&ved=1t:429,r:0,s:0,i:63&tx=70&ty=7 . kupne batoniki w stylu mars , snikers nie bardzo ale musli jak najbardziej ;d a krakersy to moja kolejna miłość ! zdaje sobie jednak sprawę ze nie są to zdrowe rzeczy i jak zjem je z 4 razy do roku to uważam że jakiejś wielkiej tragedii nie ma :)

    a co do śniadania ! to pycha .. jaa niestety na święta zapomniałam kupić serka wiejskiego ;/ ubolewam ale jeszcze tylko dzisiaj a jutro już sobie bd mogła wszamać na 2 śniadanie bądź kolacje ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja odcukrzyłam się już dość dawno, i tak nic nie przebije razowej szarlotki mojej mamy i słodyczy suszonych owoców :3.
    Zapach kupnych drożdżówek kojarzy mi się z oparami z fabryki, fujka.
    Nie miałam jakiś specjalnych postanowień, ale cieszy mnie sport, regularne posiłki i lepsze podejście do siebie. Do poprawki jest jeszcze ekspresowe pochłanianie jedzenia i zawsze kończenie porcji, nawet przy przejedzeniu... No i stres, mój wróg nr. 1.

    OdpowiedzUsuń
  8. ja na razie trwam w postanowienu :D
    ale nie zamierzam na dobre porzucić słodkiego.. od czasu do czasu (bardzo rzadko!) zamierzzam skusić się na odrobinę niezdrowego, chemicznego żarcia... ale bardzo bardzo mało :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Też nie jadam tego typu rzeczy i za nimi nie tęsknię (czasem zdarzy się batonik lub cukierek, ale nic poza tym raczej). Jeszcze tego swojego rytmu nie znalazłam, więc ci zazdroszczę :)
    Lepiej pójdę go poszukać.
    Cóż to jest to drewniane zwisające na pierwszym zdjęciu? Bardzo ładnie się wkomponowuje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. pyszne zdrowe śniadanko! ;D uwielbiam te Twoje rogaliki <3 zrobię na moje urodzinki :D
    ja na słodycze sobie pozwalam, ale chipsów nie cierpię, źle je toleruje mój żołądek, więc nawet mnie do nich nie ciągnie bo ich nie lubię! też stawiam na domowe rzeczy, całkiem inny smak i zapach... bez porównania ;) nawet wędlina ze sklepu jest jak sztuczna guma, a domowa chociaż ma smak i zapach ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Z pewnością dobre decyzje podjęłaś, aczkolwiek ja, gdy mam ochotę na czipsa - jem czipsa. Nie paczkę, nie dwie, tylko kilka. Nie będę ich wyrzucać, bo kiedy najdzie mnie chęć to po prostu muszę zjeść i tyle. ;)
    Fajne śniadanie, już nie-świąteczne :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie to samo, choć może akurat nie chipsów się to tyczy, ale zwykłych słodyczy. Wybieram jednak te "lepsze", np. sezamki czsy chałwę, które oprócz tony cukru mają jeszcze (w tym wypadku) sezam :).
      Moje postanowienie też tak średnio spełniłam, bo na pewno mniej podjadam, ale jednak podjadam. Mam nadzieję, że jednak z czasem będzie lepiej :).
      Widzę, że jednak jednego rogalika zachowałaś :>. Pyszne śniadanie, u mnie dziś dalej świątecznie.

      Usuń
  12. A jadasz kupne ciasta/ciastka z cukiernii? Czy też całkowicie out? Albo czy zjadłabys muffine z kawiarnii? ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kiedy np. robimy wypad ze znajomymi lub ktoś ma kupne ciasta na urodzinach.

      Usuń
  13. Twoje postanowienia są bardzo podobne do tych moich. Jeżeli chodzi o słone chrupki, krakersy, chipsy, żelki a przede wszystkim te batoniki typu Snickers czy Twix to tych rzeczy w ustach a nawet w dłoniach nie miałam od bardzo długiego czasu, już prawie przeszło rok. Stwierdzam, że faszerowanie się tymi sztucznymi słodkościami to jedno wielkie zero bo nie ma w nich niczego odżywczego. O wiele lepiej jest, upiec własne ciasto czy rogaliki i cieszyć się ich smakiem a przy tym nie martwić się o to, ile chemii właśnie pochłaniamy. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. wow od 3 lat , nie źle ! cóż moje postanowienia kiepsko...

    OdpowiedzUsuń
  15. pysznie;). ja juz jusiałam-owsianka z bananem,kakao,cynamonem i masłem orzechowym;D

    jeju, mam w lodówce - pierwszy raz w życiu nie zjezone przez święta!, a je kocham wręczxp- serki wiejskie z miodem- dwa straciły ważność w sobotę, a trzy kończą jutro. masakraxp. nie wiem co z nimi zrobić a nikt na nie nie ma ochotyxp...

    OdpowiedzUsuń
  16. A Wy jak dzisiaj?. Nadal "jedzenie świateczne" w większych ilościach, czy już normalka;)?
    Ja pół na pół, bo i w sobotę miałam "świątecznie";)

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie większość ciast zniknęła w sobotę, więc dzisiaj resztki. Jak np. ostatni rogalik widoczny na zdjęciu :) Ale ogółem dzisiaj już lżej.

      Usuń
  17. smaczne śniadanko i pyszne zdjęcia ;) a najbardziej podoba mi się post, dobrze jest odświeżyć sobie postanowienia. Nie wiem co ta Wielkanoc ma w sobie, ale mnie równieżż zebrało się na nowe motywacje. Chyba warto, dla samej siebie, powiedzieć o nich głośno :) A Tobie gratuluję dotychczasowych sukcesów, godne podziwu, serio :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Po odrzuceniu tego typu rzeczy człowiek od razu czuje się lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  19. śniadanko super :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Gratuluję tylu osiągnięć :) Też nie zamierzam wracać do batonów, chipsów i reszty fast-food'ów. Ciasta piec jest fajnie, ale żeby miał je ktoś jeszcze jeść :D Mam postanowienie, że jak będę już mieć trochę wolnego, zacznę więcej pichcić, ale oczywiście nie za często :D
    Natomiast z jogurtów owocowych zrezygnuję, jak pojawi się już trochę tych sezonowych, choć staram sie wybierać te z największą ilością procent owoców.
    Pyszne śniadanko :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jako wegetarianka nie jem od wieeelu lat żelków, znacznej części dostępnych na rynku słodyczy, więc niby to nie mój problem, ale... Wszelkie słone przekąski mnie nie kręcą- czasem jadam, kiedy na prawdę nie ma nic innego na imprezach, choć kiedyś jak dorwałam się do miski/paczki chipsów nie umiałam przestać do momentu zjedzenia wszystkiego... Słodkie jogurty i desery też mnie nie ciągną. Sztuczne wypieki mogły by da mnie nie istnieć, bo mam za dużo dobrych przepisów do wypróbowania ;). Ale wszelakie batony czy cukierki jadam (i na tym też poległam w moim postnym postanowieniu). Hamuje swoje zapędy, ale czasem mi się zdarza. Za to największym "trucicielem" w moim przypadku jest nie konkretne jedzenie, a brak umiaru. Wolniejsze jedzenie w moim przypadku wyszło samo od kiedy staram się robić mniejsze porcje i starać się karmić szeroko pojętą jakością, a nie ilością (i w jedzeniu, i poniekąd w życiu).
    Gratuluję osiągnięcia zamierzonych celów. Uśmiechnij się! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękne zdjęcia, aż miło popatrzeć ;))
    Chciałabym umieć żyć tak zdrowo jak Ty. Nie jadam dużo słodyczy, ale nie umiałabym ich całkowicie odstawić. Staram się jeść jak najzdrowsze rzeczy, ale często coś kupuję, zamiast zrobić domowe. Muszę brać z Ciebie większy przykład ;))

    OdpowiedzUsuń
  23. łatwo wyrzec się niezdrowych dań czy 'gotowców' gdy a. ma się wspierającą rodzinę w której to, co zdrowe, domowe było praktykowane przez pokolenia b. jest się zamożnym c. ma się wolny czas

    reszta niestety nie jest Sylwiami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgadzam się z tobą. Każdy kto ma kasę na niezdrowe przekąski, z całą pewnością nie miałby problemu ze znalezieniem jej na warzywa i owoce. Ponad wolnym czasem stoi wolna wola. Trochę chęci i każdy może tak jeść, a przede wszystkim czuć się lepiej. Nie trzeba być Sylwią ;)

      Usuń
    2. Właściwie najlepiej być sobą, bo bez obrazy no ale czemu akurat Tobą? Zdrowo je, no ale to nie znaczy, że każdy chcialby byc nią o.O (do anonima)

      Usuń
    3. no ale tak właśnie się przez pryzmat tego bloga traktuje Sylwię. wiele osób dzięki porannym inspiracjom, wkręca się na siłę w taki styl życia (zaczynają gotować, biegać, etc.) mimo że żałośnie to z boku wygląda bo ani predyspozycji do tego nie mają (więcej zajęć niż Sylwia w liceum, inne obowiązki a nie tylko przyjemności pt. bieganie, siłownia; mniejszy budżet) ani tak silnej woli o której Sylwia pisze. jest jeszcze młoda i nie poznała życia, o ile w ogóle pozna od tej 'gorzkiej' strony - bo widać że ma ułatwiony start w dorosłość, pewne zdrowe nawyki i samodyscyplina też z pewnością jej pomogą. to zupełnie inaczej niż z kimś, kto startuje od zera i na siłę chce być jak ona.

      Usuń
    4. Predyspozycje do zdrowego stylu życia? Za przeproszeniem, ja pierdolę, jest coś takiego jak samorealizacja i samodoskonalenie, chcieć to móc.

      Usuń
  24. Zaskoczyłaś mnie nieświątecznym śniadaniem. Ja już tęsknię za zwykłym jedzeniem, bo mam dość świątecznego obżarstwa. :)
    Ja chipsów i sklepowych przekąsek nie jem od dawna. Na początku było mi ciężko się przestawić, ale teraz wcale mi tego nie brakuje.
    Wolę zrobić coś sama, jest smaczniejsze i daje satysfakcję :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Pytanie glupie, wiem, ale jestem strasznie ciekawa jak pod wzgledem jedzeniowym wygladal Twoj wczorajszy dzien :) ja tam pochlonelam troche slodkiego ale staralam sie wybierac to "zdrowsze" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. czemu usunełaś odpowiedź? Nie zdążyłam przeczytac :(

      Usuń
    3. prawdopodobnie odpowiedź brzmiała: Litości!

      Usuń
  26. Mi udaje się trzymać swoich postanowień od półtora roku, nie jem słodyczy, ciast, fast-foodów i tego typu świństw. Unikam rzeczy przetworzonych, gotowych, mącznych i dosładzanych. Niektórzy mogą uznać moją dietę za ubogą i dość restrykcyjną, bo odmawiam sobie wielu rzeczy, ale dobrze mi z tym i nie czuję braku czekolady czy naleśników.
    Gratuluję silnej woli, samozaparcia i wytrwania w postanowieniach. Na pewno jesteś z siebie bardzo dumna :)

    OdpowiedzUsuń
  27. czyli juz sie nie skusisz nigdy na żadne ciastko ze sklepu czy czekoladę albo sklepowa granolę? moim zdaniem to troche przesada i popadanie z obłędu w obłed. Nigdy nie zjesz batoa, paluszka? przecież czekolady sobie w domu nie przygotujesz ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic takiego nie napisałam :) Jem kupne granole, czekolady (kocham białą ^^) i czekoladki. Ciastka z cukierni też, jak napisałam wyżej: kiedy np. robimy wypad ze znajomymi lub ktoś ma kupne ciasta na urodzinach. Do domu nie kupuję, bo pieczenie sprawia mi ogromną radość :)

      Usuń
    2. idzie zrobić wlasna czekolade! nawet bezmleczna! z napoju roslinnego i karooobu albo kakao i tluszczu zdrowego np oleju kokosowego:D wszystko się da drogi Anonimku! plus jak jestes Sylwią potrafisz wszystko zrobic!:D

      Usuń
    3. Tylko droga Judy nie każdego stać na ekoprodukty...:/

      Usuń
    4. właśnie to stanowi największy problem. dziewczęta 'pro-eko' z tymi zajebiście apetycznymi i zdrowymi blogami to te, które zwyczajnie na to STAĆ. tajemnica obnażona.

      Usuń
  28. hej :)
    nurtuje mnie coś- czy układasz sobie tak mniej wiecej głowie co zjesz nastepnego dnia, tzn czy raczej planujesz co weżmiesz do szkoły/na śniadanie/obiad/kolacje czy wszysko "na spontana" z dostepnych w domu skladników? obiady robisz sobie zwykle sama czy jadasz przygotowane przez mamę? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię obiady sama, poza świętami i czasami weekendami. Zazwyczaj w dni planuję co zjem na śniadanie, żeby nie marnować rano czasu. Co do obiadu to planuję, tylko kiedy akurat mam zamiar dodać przepis na makaronirodzynkę, a tak to spontan.

      Usuń
    2. i mama zgadza się żebyś jadła cos innego niz reszta? kupuje ci składniki jakie chcesz, jakos odmierzone na jedna osobę? bo np miesa wieprzowego czy fileta z kurczaka raczej sie nie da kupic 100 g :DD wyrabiasz sie zze zrobieniem i wymysleniem obiadu po lekcjach?
      pytam, bo sama zamierzam teraz tak robic tyle ze moja mama chyba jest dosc trudna do przekonania. ale może mi sie uda :D tylko własnie najgorzej z czasem i np. tym mięsem. zazwyczaj kupuje cały kg, zamraża i potem nie mam co z tym zrobic jak reszta nie chce tego co ja ;/

      Usuń
    3. Nie trzeba kupować po 100g mięsa (co zresztą dla mnie trochę za mało ;)), można przecież mrozić po mniej a nie po 1kg ;) albo przygotowywać z tych samych produktów tego samego dnia co rodzina. Zgrać się można bardzo łatwo, wyrobić ze wszystkim też, trzeba się tylko zorganizować.

      Usuń
    4. będe próbowała :DD
      i 100 g miesa to zwykle też dla mnie za mało ale to taki przykład ;)
      a twoje przepisy sa dla mnie wielka inspiracja^^ szkoda tylko że w większości są jednak bez mięsa a moja mama na to sie nie zgadza, chybaże raz na tydzien...

      Usuń
  29. Wow! A myślałam, że tylko ja jestem dziwna (jak to moje koleżanki i kuzynki mówią) bo nie lubię żelków! :) Chipsów zresztą też. Za to krakersy to moja miłość, chociaż nie pamiętam kiedy ostatnio je jadłam, chyba rok temu :P Paluszki jem, kiedy są w domu. Sama nie kupuję.
    Co do jogurtów... Staram wybierać się te z przyzwoitym składem, bo niestety nie stać mnie, aby miksować naturalny z owocami, jeszcze. Wolę jeść owoce na surowo jako przekąskę. Jednakże od wakacji próbuję wyrzucić całkowicie jogurty owocowe i deserki z jadłospisu. Prawie mi się udało. Znalazłam kilka pozycji, które są w miarę i tylko te rzeczy teraz kupuję, a to już coś ;)
    Batonów nie jadam, ciastek kupnych też nie. Groszków i innych wynalazków również. Czekoladę kocham i jem, lubię także Princepolo i to jedyna taka przyjemność, którą sobie serwuję. No, może jeszcze jeden batonik zbożowy z Biedronki. :P A kupne muffinki i drożdżówki z supermarketów to dla mnie żart. Nawet te z kartonów do zrobienia "samemu", bo co to za problem upiec ciasto od podstaw?

    Dzięki za odpowiedź pod poprzednim postem. Coś lekkiego to na przykład co? Owoc czy raczej jakiś nabiał typu właśnie kubeczek jogurtu naturalnego z łyżką musli?

    A no i gratuluję postępów. Jesteś silną osobowością, stanowisz wzór dla wielu osób, a masz tak mało lat. Pomyśl sobie co mogłabyś zdziałać w przyszłości? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://nikerunningpoland.bieganie.pl/2011/11/08/co-jesc-przed-porannym-biegiem/

      Usuń
    2. Tam właściwie odpowiadają chłopakowi/mężczyźnie, który trenuje tak jak Ty, kondycję. Ja chcę zgubić tkankę tłuszczową, więc poszperałam trochę w necie i jest to kwestią sporną. Banan tuczy jeśli zje się go przed? :o Zjem białko, źle, spalę mięśnie. Zjem węgle, źle, nie spalę tłuszczu. Nic już nie wiem. :P

      Usuń
    3. Spalisz tłuszcz, spalisz. Nie martw się ;)

      Usuń
    4. Jeśli zależy Ci na spaleniu tłuszczu, to przed treningiem najlepiej zjeść białko niebędące nabiałem (czyli najlepiej jaja lub kurczak) oraz węglowodany złożone, a unikać tłuszczu. Po treningu dokładnie to samo, choć węgle możesz zamienić na proste (czyli banan, biały ryż).
      Na kondycję to, co pisze Sylwia, chociaż to powyższe też złe nie będzie :).

      Usuń
  30. Świetne zdjęcia i pyszne śniadanko.
    Podziwiam cię, że potrafisz wyrzec się niektórych rzeczy i jeść zdrowo oraz nie brak ci motywacji na codzienne bieganie. Gratuluję, że wytrwałaś w swoich postanowieniach. Też próbowałam nie jeść słodyczy i innych niezdrowych produktów, ale mi to jakoś nie wychodziło. Zamierzam to zmienić, a Ciebie biorę, jako przykład. ;) Dziękuję za motywację w jakimś stopniu. =)

    OdpowiedzUsuń
  31. W sumie ja też mogę powiedzieć, że jedzenie kupnych słodyczy ani kolorowych jogurcików nie sprawia mi przyjemności. Wolę domowe wypieki i serki wiejskie;) . Rogalika porywam!;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie lubię postanowień. Mam z nimi okropnie złe wspomnienia. Kiedy sobie coś narzucałam,a nie wykonałam fundowałam swojemu organizmowi piekło w ramach kary. Po prostu mam cele do osiągnięcia. Albo po prostu mówię-zrobię to lub tamto. I robię to z lepszym lub gorszym skutkiem. Ale nic nie spisuje i nie robię list,bo mój perfekcjonizm znowu by się odezwał i mi życie niszczył.(a póki co wziął sobie wakacje i urzęduje pustym mieszkaniu studenckim)

    OdpowiedzUsuń
  33. twoje śniadanie jak moje dziesiejsze drugie sniadanie :D tylko bez rogalika...

    OdpowiedzUsuń