Od już chyba sześciu lat, odkąd w gimnazjum uświadomiłam sobie, że zagryzanie każdego posiłku chipsami i batonikami może być na dłuższą metę zabójcze, nie jem słodyczy w czasie Wielkiego Postu. Zwykle umawiam się na tą "akcję" z kilkoma przyjaciółkami, żeby mieć jakieś oparcie w razie chwil załamania i pokus. I tym razem postawiłam na odwyk od cukru, chociaż zdążyłam już w ciągu tego tygodnia przeżyć ratowanie sobie życia solonymi paluszkami i kawałkiem domowego ciasta czekoladowego w czasie pracy.
Dzisiaj grzecznie, pełnoziarniście, na oleju i bez grama cukru. Do tego twaróg zmiksowany z żółtkiem, sokiem z cytryny i stewią oraz niesłodzony jagodowy mus kupiony w sklepie ekologicznym. No i lukier (paradoksalnie, bez cukru), cytrynowy. Całość puszysta, idealnie słodka i zupełnie nikt nie zauważył, że brakuje tu uzależniającego cukrowego pyłu.
Dzisiaj grzecznie, pełnoziarniście, na oleju i bez grama cukru. Do tego twaróg zmiksowany z żółtkiem, sokiem z cytryny i stewią oraz niesłodzony jagodowy mus kupiony w sklepie ekologicznym. No i lukier (paradoksalnie, bez cukru), cytrynowy. Całość puszysta, idealnie słodka i zupełnie nikt nie zauważył, że brakuje tu uzależniającego cukrowego pyłu.
pełnoziarniste drożdżówki z serem i musem jagodowym, pomarańcza, zielona herbata / wholemeal cheese and blueberry bun, orange, green tea |
Bułeczki smakowały też Julii, którą, jako starego blogowego wyjadacza, znam od dawna. Mimo, że mieszkamy w pobliskich miastach, było to nasze pierwsze spotkanie. Nie obyło się bez jedzenia, zdjęć i szlajania się po mieście. Jak dużo można mieć wspólnego z poznanym przez internet człowiekiem? Naprawdę wiele. I tak, choć nigdy nie widziałeś tej osoby w realu, gdy podchodzi, wiesz, że to ona. I wiesz o czym rozmawiać, jak z dobrym znajomym. I w takich momentach doceniam tą daleką drogę, którą musiałam przejść, żeby znaleźć się akurat w tym miejscu, teraz.
Na orientalnie, polecam restaurację Sake. Byłam pierwszy raz, choć przechodzę tamtędy przy każdym pobycie w Rybniku i wiem, że wrócę.
Wyglądają naprawdę smakowicie ;)
OdpowiedzUsuńOjeej, ale zazdroszczę takich drożdżówek :<
OdpowiedzUsuńwyglądają przepysznie :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe są takie spotkania :)
OdpowiedzUsuńTo juz moj trzeci rok z poszczeniem! Wytrwalosci dla nas! :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że pojawi się niedługo przepis na makaronie, bo kuszą te drożdżówki bardzo:)
OdpowiedzUsuńCudne te drożdżowki ;)
OdpowiedzUsuńPycha! Też robiłam sobe słodyczowe odwyki na okres postu, ale nie robię już tego od jakiś dwu lat:)
OdpowiedzUsuńSmaczne drożdżówki, podoba mi się przepis! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńuwielbiam kuchnię azjatycką :)
OdpowiedzUsuńa drożdżówki wyglądają pysznie
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGorzką czeko dopuszczam :)
UsuńNiechcący usunęłam, a chciałam zrobić coś innego! ;o
UsuńOkej. Zobaczymy, chociaż ja i powstrzymanie się, hym.
Jbc. proszę lać mnie po głowie!.
Coraz nas więcej :D
UsuńHah, ja też co roku robię sobie taki "odwyk" w czasie Wielkiego Postu ;P
UsuńCo uważacie wtedy za możliwe do jedzenia a czego nie jecie:)?
UsuńCzym słodzicie?
Przede wszystkim zastępuję fruktozą, czyli owoce, syrop klonowy i miód. Jem gorzką czekoladę, sporadycznie domowe wypieki.
UsuńJa jako że na co dzień nie jadam zbyt wiele cukrów, żeby poczuć jakieś minimalne poświęcenie zrezygnowałam z wszelkich domowych i kupnych słodkości, cukru i miodu. Zajadam świeże/suszone owoce, masło orzechowe iii... nie czuję żadnej straty jak na razie, ale taka moja natura, że wolę mięso. :D
UsuńKażdy sobie powinien stawiać takie cele, żeby był w stanie je zrealizować, a nie porywać się z motyką na słońce. Takie moje zdanie. Próba silnej woli jak najbardziej, ale nie z czekoladoholika do totalnego 0 słodyczy, bo to może bardzo człowiekowi zaszkodzić. Co innego, jak ktoś z natury nie przepada.
Ja wyeliminowałam syrop glukozowo-fruktozowy i czytam jak wariatka etykietki,bo...bez czekolady nie da rady. Może mało szumnie ale mój mózg nie żyje bez cukru.
UsuńCiężko dostać czasem produkt bez cukru. Mama chciała kupić czysty sok z żurawiny, nie dostała takowego, ale zamiast tego codziennie po śniadaniu pijam cierpko- słodziutki nektar żurawinowy ( dosładzany) na odporność, nie narzekam. :)
Usuńsuper ja zazdroszczę ci tych spotkań z blogerkami ,sama bym tak kiedyś chciala...
OdpowiedzUsuńa te drożdżówki z pewnościa muszę sobie zrobić ;D
wyglądają genialnie;) Nie wiem jak w smaku, ale cukru po analizie wzrokowej nie widać, że brakuje;D
OdpowiedzUsuńfantastyczny wypiek!
OdpowiedzUsuńPodasz jadlospis?
OdpowiedzUsuńNie podaję na zamówienia.
UsuńJakie cudowne :) I zdrowe! Będzie przepis? :)
OdpowiedzUsuńBędzie, tylko podrasuję zdjęcia i wrzucam.
UsuńA niedziele nie liczą się w okres wiekiego postu, więc w niedziele mozna sobie zrobic przerwę ;-) Piękne te drożdżóweczki...
OdpowiedzUsuńfajnie by bylo jakbys pisala ile dalas danych skladnikow i jak cos zrobilas:)
OdpowiedzUsuńPrzepis na te drożdżówki wstawię na makaronirodzynka.blogspot.com
UsuńJeśli chodzi o owsianki i placki: http://poranneinspiracje.blogspot.com/p/przepisy.html
A z kanapkami to raczej nie ma większej filozofii :)
Nie będę pisała dokładnego składu śniadań, bo większość robię na oko.
ah ok nie wiedzialam,super napewno skorzystam!!!
Usuńboskie te bułeczki:) ja tam nie jem słodyczy w Wielkim Poście... ale w sumie zwykle mało ich jem, więc to takie średnie wyzwanie :/
OdpowiedzUsuńCzekam na przepis na drugim blogu, prezentują się wyśmienicie :)
OdpowiedzUsuńJa co roku sobie to postanawiam i co roku ponosze spektakularna porazke ;) nie chodzi o kupne slodycze czy czekolady, ale zdecydowanie nie jestem w stanie sie oprzec domowym wypiekom. Moze w przyszlym roku sie uda ;)
OdpowiedzUsuńDrozdzowki wygladaja wysmienicie, czekam na przepis :)
Te drożdżówki wyglądają obłędnie :)
OdpowiedzUsuńSake? Już lubię tę restaurację :P Choćby ze względu na nazwę, hyhy.
wow.. ta restauracja ma świetny klimat!;)
OdpowiedzUsuńdopiero teraz zdałam sobie, że przed wielkanocą mamy post ;). Na niejedzenie słodyczy aktualnie mam za słabą wolę (te białe michałki...), ale Tobie życzę wytrwałości w postanowieniu :). Czekam na przepis na to cudo ze śniadania! Drożdżówki zapowiadają się pysznie :).
OdpowiedzUsuńSpotkania bloggerów są świetne :)
Białe Michałki<3.
UsuńNie kuś!.
takie postanowienia dobre są zawsze, nie tylko przy okazji postu itd :)
OdpowiedzUsuńzazdroszcze takiego spotkania, to musi być świetne !
Też mam takie postanowienie na czas Wielkiego Postu, ale nie używam też żadnych zamienników.
OdpowiedzUsuńJedynie na długi trening wzięłam rodzynki, żeby mieć potem siłę wrócić.
Będziesz w najbliższym czasie startować w jakichś biegowych zawodach?
Uwielbiam jak piszesz o bieganiu.
Ja przygotowuję się do Krakowskiego Półmaratonu Marzanny.
Ale to tak mniej intensywnie, bo teraz raczej szykuję się do sezonu wrotkarskiego.
Pozdrawiam i czekam z nadzieją na coś biegowego:)
ciekawa kompozycja daniowa na obiad :)
OdpowiedzUsuńdrożdżówki wyglądają " mniaaaam" :D
Ładnie wyglądają ;))
OdpowiedzUsuńI jak Ci smakuje stevia? Warto kupić?
Wyglądają przepysznie, czekam na przepis :)
OdpowiedzUsuńsame pyszności ;d
OdpowiedzUsuńZdrowie w twoim wykonaniu smakowało NIEBIAŃSKO. ;D Serio. Zwłaszcza ze względu na okoliczności (bo nie było lepszego miejsca od przymierzalni w H&Mie... :p). Już nie mogę się doczekać przepisu, bo dwie takie drożdżówki to absolutne minimum. Co do restauracji - no fakt jeszcze, jeszcze sporo ich do podbicia I ZRELACJONOWANIA NA BLOGU! :D
OdpowiedzUsuńNastępnym razem atakujemy jakąś naleśnikarnię albo pierogarnię :D A przepis już wrzucony.
UsuńAle Jula jest ładna :) i ty też ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Sake, jak miło... Moja ulubiona restauracja w Rybniku :D
OdpowiedzUsuń