Strony

.865. jedzenie w Splitskiej

naleśniki z twarożkiem, gruszką i dżemem borówkowym
crepes with quark, pear and blueberry jam


Naleśniki pierwszy raz wyszły mi takie jak mamine, czy musiałam jechać tak daleko, żeby się tego nauczyć? Oto zasługa zwykłej patelni i masła - a może świeżego powietrza. Może organizm doznał szoku z powodu przejścia z śląskich spalin do chorwackiego morza i wszystko smakuje mi sto razy bardziej ;) No może oprócz "gumiastych" i tłustych kalmarów, które miałam okazję zjeść w Splitskiej (do tych w Breli się nawet nie umywają, mimo, że cena dużo wyższa).
Dwa razy pobiegłam z Splitskiej do Postiry, miasta obok (zdjęcia wyżej). Trochę ponad 3km w jedną stronę plus raz dobiłam jeszcze trzy, żeby nie było, że się lenię ;) Krótkie rozciąganie przy drewnianej ławeczce w porcie i powrót leśną drogą wzdłuż wybrzeża. Deptaki o godzinie 16-19 (kiedy robi się "chłodniej" i pogoda zaczyna nastrajać mnie do treningu) są jeszcze puste, dopiero później odżywają mnóstwem barw, muzyki i dobrego jedzenia. Świetne risotto z warzywami i pizze polecam w restauracji Vila Marija w splitskiej zatoce - u nas ostatniego dnia, na pożegnanie Chorwacji.
Swoją drogą genialne prowadzące wzdłuż morza drogi zachęcają do zwiedzenia całej wyspy rowerem. Cudownie mknęłoby się tu na szybkiej kolażówce, stąd też najwięcej tu chyba rowerzystów. Aż sama już drugiego dnia żałowałam, że nie mam przy sobie swoich dwóch kół.
Ja i trzydniowy odpoczynek od internetu - tego dawno nie było. Nie jestem uzależniona od sieci! Jestem uzależniona od ludzi z sieci ;) 

12 komentarzy:

  1. Pięknie.. szkoda, że te widoki u cibie na blogu już się kończą :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobają mi się ostatnie zdania ;)
    Zdjęcia - cudne. Chciałoby się tam być!

    OdpowiedzUsuń
  3. boskie zdjęcia:) cudowne wakacje :) ciekawe czy w tym roku dojadę do Chrowacji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak patrzę na te zdjęcia to tęsknię za Chorwacją ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Roweru nie masz, ale masz na szczęście ze sobą nogi ;) (dobrze, że je spakowałaś!) więc na spacerki :D

    a naleśniory cudownie wypchane - to lubię :D

    OdpowiedzUsuń
  6. naleśniki z pysznym nadzieniem, i do tego jak mamine - cudowny poranek z przepięknym widokiem i pysznym śniadaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi naleśniki niestety nie lubią wychodzić w ogóle, muszą mieć dobry dzień :D ale takie jak Twoje zjadłabym <3

    OdpowiedzUsuń
  8. tez dzisiaj rano zrobiłam sobie naleśniki:) uwielbiam:D pyszne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dżem .... BORÓWKOWY......... O mamo <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej te naleśniki wyglądają obłędnie *.* Chorwacja, pięknie tam, chciałabym jeszcze raz ją odwiedzić. Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Naleśniki rzeczywiście wyglądają obłędnie :-) Mam nadzieję, że i mi kiedyś takie wyjdą - takie mamine :-)

    OdpowiedzUsuń