bułka z jajkiem sadzonym, pomidorem i sałatą / z masłem, kiełbasą suszoną i pomidorem
bun with fried egg, tomato and lettuce / with butter, dried sausage and tomato
10 km w tempie 5:14. Najszybsze od października, września? Najszybszy kilometr w 4m:33s. Szczęście jak u małego dziecka, radość z trzech małych cyferek podzielonych dwukropkiem. Euforia biegacza. Kontuzje precz (choć bardziej znaczące było tu odgonienie tłumaczeń, która wymyślała sobie głowa niż ograniczeń, które stawiały mięśnie...), jeszcze trochę i będę miała moje zeszłoroczne prędkości <3 W dodatku dzień po treningu z wczorajszego wpisu. Szczęście ponad wszystko, ciacho w towarzystwie późnym wieczorem i wytrawne śniadanie.
Gratulacje!!! :)
OdpowiedzUsuńJa wczoraj zrobiłam sobie niezłe "kuku" (zdolniacha!) podczas biegania, zdarłam sobie poważnie oba kolana - mam nadzieję, że nie będę mi się to zbytnio babrać i strup nie utrudni ruchów i że nie będę musiała robić przerwy :(
Gratulacje! Nic tak nie motywuje jak poprawianie swoich rekordów :)
OdpowiedzUsuńGratuluje! ;)
OdpowiedzUsuńwow! o takich czasach to ja mogę narazie pomarzyć ;)
OdpowiedzUsuńWow jakie tempo! :O Gratuluję i życzę dalszych sukcesów w bieganiu :)
OdpowiedzUsuńPorywam tą z jajem :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, świetna prędkość!
Podziwiam cię, zwłaszcza, ze sama kocham sport :D A śniadanie przepysznie wygląda ;]
OdpowiedzUsuńooo, gratulacje ;*
OdpowiedzUsuńpyszna bułeczka ;D pożywnie!
Gratuluje wyniku!:) Śniadanko pierwsza klasa!:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na http://mon-mode.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam
Gratuluję!:)
OdpowiedzUsuńPorywam połówkę z kiełbasą :)
mniam mniam jajeczko i pomidorki :)
OdpowiedzUsuńPozazdrościć (ciacha w towarzystwie i śniadania też) ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńprzepysznie wyglądające śniadanie! pewnie też tak smakuje:) gratuluje pobicia własnych rekordów:)
OdpowiedzUsuńNoo, gratulacje ! :) O, i u mnie dzisiaj też kanapki pojawiły się na śniadanie :)
OdpowiedzUsuńgratuluję, ja bym nawet kilometra w takim tempie nie przebiegła :)
OdpowiedzUsuńextra:) też lubię ten moment, kiedy czuję, że wracam do formy:) a taka ze mnie ofiara, że wracam do formy 2-3 razy w roku zwykle :/
OdpowiedzUsuń