Strony

.906.

pełnoziarniste naleśniki z powidłami śliwkowymi, serkiem homogenizowanym i śliwkami
wholemeal crepes with plum jam, homogenized cheese and plums


Magia Rocka, Lyski. Czemu w poprzednich latach olewałam wszystkie koncerty i jakiekolwiek wydarzenia w mojej okolicy? Oto jest pytanie. W tym wypadku to nawet w promieniu czterech kilometrów. Zlot motocyklistów, Kontrust, Vader, Riverside i Budka Suflera. Przemarzłam na kość.
"Naj­większe­go ka­ca mam od rzeczywistości."

.905. bananowe muffiny i plan treningowo-startowy

bananowe muffiny owsiane, serek homogenizowany z rodzynkami
banana oatmeal muffins, cream cheese with raisins



W saunie po raz kolejny przez przypadek spotykam znajomego biegacza, biegowa rozmowa z potem skapującym z czoła zawsze jest ok. Czy to podczas biegu, na siłowni czy siedzenia na rozgrzanych deskach w małym parującym pomieszczeniu. Dzisiaj trzeba pobiegać jak tylko znajdzie się wolna chwila, bo wieczorem Magia Rocka i jeszcze trochę zabawy na koniec wakacji większości moich znajomych. Tak, nie powstrzymacie mnie, będę się śmiała, że mam jeszcze miesiąc wolnego.
W tygodniu zaraz po maratonie poza innymi sportami, wyszłam pobiegać dwa razy, tydzień później też (byłoby więcej gdyby nie grille, urodziny i moje lenistwo), w tym wyjdą trzy, a za tydzień już Festiwal Biegowy w Krynicy, od którego plan treningowy rozpisany mam już dość jasno. Na razie do końca roku bez spięć i konkretnego kilometrażu "do zrobienia".
Siłowe to u mnie najczęściej 1,5 - 2h siłowni u chłopaka, a gdy coś wypadnie - zrobiony na szybko trening Ewy Chodakowskiej albo Zuzki Light. Całego życia nie da się kontrolować i planować, więc zwykle przynajmniej jeden trening biegowy zostaje przełożony do dnia z siłowymi, co daje dzień/dwa w tygodniu wolne od jakichkolwiek ćwiczeń (no chyba, że wpadnie wtedy jakaś joga albo rower z tatą). Przez to przekładanie siłowe czasami zupełnie wylatują z planu, ale trzy razy jest zupełnie wykonalne, jeśli wygra się z kanapą ;)
Co do startów to nie wiem czy wszystkie wyżej wymienione da się zrealizować, ale szczególnie zależy mi na warszawskim biegu niepodległości i Knurowie, gdzie zostawiłam w zeszłym roku życiówkę.
Ależ się rozpisałam, zresztą o czymś czego trzymam się już od dłuższego czasu. Pozdrawiam biegowo :)

.904. owsianka z manną

owsianka z gruszką, śliwkami, masłem orzechowym, cynamonem i syropem z agawy
oatmeal with pear, plums, peanut butter, cinnamon and agave syrup

.903.

jajecznica ze szczypiorkiem, razowiec z masłem i pomidorem
scrambled eggs with chive, wholemeal bread with butter and tomato


Mój tumblr jest ostatnio aktualizowany, gdyby ktoś był zainteresowany: SLYVVIA.TUMBLR.
A wczoraj było pobiegane w dawno nie odwiedzanym lesie (co dziwne, bo znajduje się kilometr od mojego domu). Spokojne 9km i muszę stwierdzić, że nastrój zrobił się tam zupełnie jesienny. Chmury i wiatr też nie zapowiadały niczego dobrego, ale przynajmniej biegnie się sto razy lepiej niż w upale. Ze względu na treningi, moimi ulubionymi porami roku stały się wiosna i jesień. Jeszcze tylko trochę nostalgicznego rocka w słuchawkach i można zupełnie odciąć się od rzeczywistości.

.902. drożdżowe maślane placki


drożdżowe maślane placki z śliwkami
yeast butter pancakes with plums

.901. banan i gruszka w cieście

gruszka i banan pieczone z masłem orzechowym w cieście drożdżowym
pear and banana baked with peanut butter in yeast dough

.900. dziewięćset

drożdżówka z twarogiem, poziomkami i malinami, twarożek
yeast bun with quark, wild strawberries and raspberries, quark


Dziewięćset, to tyle śniadań już z wami zjadłam. Dzisiejsze późne, za sprawą wczorajszego grilla i przesiadywania do niemal rana. Szybka przebieżka do ogrodu, po maliny i poziomki, zapach drożdży unoszący się po kuchni. To śniadanie musiało być specjalnie celebrowane, choć tu jeszcze mogła być pełna improwizacja po otworzeniu lodówki przed południem. Może ja już się zacznę zastanawiać co oprócz uroczystego śniadania (grupowego może? ^^) przygotować na tysięczny wpis ;)

.899.

owsianka z bananem, serkiem homogenizowanym, dżemem truskawkowym i prażonym słonecznikiem
oatmeal with banana, cream cheese, strawberry jam and roasted sunflower-seeds

.898. euforia biegacza

bułka z jajkiem sadzonym, pomidorem i sałatą / z masłem, kiełbasą suszoną i pomidorem
bun with fried egg, tomato and lettuce / with butter, dried sausage and tomato

10 km w tempie 5:14. Najszybsze od października, września? Najszybszy kilometr w 4m:33s. Szczęście jak u małego dziecka, radość z trzech małych cyferek podzielonych dwukropkiem. Euforia biegacza. Kontuzje precz (choć bardziej znaczące było tu odgonienie tłumaczeń, która wymyślała sobie głowa niż ograniczeń, które stawiały mięśnie...), jeszcze trochę i będę miała moje zeszłoroczne prędkości <3 W dodatku dzień po treningu z wczorajszego wpisu. Szczęście ponad wszystko, ciacho w towarzystwie późnym wieczorem i wytrawne śniadanie.

.897. trening zabójca i gruszkowe gofry

pełnoziarniste gruszkowe gofry z masłem orzechowym i powidłami śliwkowymi
wholemeal pear waffles with peanut butter and plum jam


Od zawsze po obejrzeniu jakiegoś strasznego filmu mam etap "Sylwia, pamiętaj, nienawidzisz horrorów, nie patrz na horrory, nigdy więcej nie oglądaj horrorów.". Zdania te są zazwyczaj powtarzane w środku nocy, bo choć z zaśnięciem nie mam problemu, gdy obudzę się w ciemnościach, identyfikuję każdy cień w pokoju albo zastanawiam czy na krześle wisiała jakaś bluza i stąd ta czarna plama. Tak więc nie oglądam i już. 
Tak więc w czwartek byłam w kinie na "Obecność", a potem zobaczyliśmy jeszcze "Kobietę w czerni" i "Sinister". Wszystko w przeciągu pięciu dni, poprawiając kilkoma odcinkami "Supernatural" i drugą częścią "Oszukać przeznaczenie", na której niemal zasypiałam (horror z tego żaden). "Obecność" chyba najgorsza (w sensie najstraszniejsza), choć, jak zwykle, śmiałam się z wędrowania głównych bohaterów do największych ciemności ku skrzypieniu drzwi czy źródeł odgłosu kroków. Z paczką zapałek w ręce do ciemnej, specjalnie ukrytej i zabitej deskami piwnicy? Czemu nie?! Ku mojemu zdziwieniu, śpię.
W tym klimacie:
We wtorek się leniłam, a wczoraj było 5km biegu i 25 minut treningu interwałowego (Podobno gdy zaczyna się robić niedobrze w trakcie, to działa - działało ^^ Podobno jeszcze lepiej, gdy zaczyna się czuć posmak krwi w ustach, ale takie hardcorowe wersje sobie podaruję.). Wieczorem jeszcze 1h 40minut siłowni. Moment położenia się do łóżka po zimnym prysznicu i rozprostowania nóg pamiętających przysiady ze sztangą - bezcenny. Kto nie poczuł tego przyjemnego dreszczu przechodzącego przez całe przyjemnie zmęczone treningiem ciało, nie ma prawa powiedzieć złego słowa na ćwiczących. Ćwiczących i jednocześnie tych, którzy po takich dniach rano z utęsknieniem rzucają się na lodówkę ;) Gooofry i kawa!

.896. pełnoziarniste placki z jabłkami

placki z jabłkami, jogurtem greckim i musem jabłkowym
apple pancakes with Greek yogurt and apple mousse

.895. owsianka ze śliwkami / szablonowa rewolucja

 owsianka z śliwkami, masłem orzechowym, granolą i syropem z agawy
oatmeal with plums, peanut butter, granola and agave syrup

Pozmieniało się na blogu, dużo się pozmieniało (na stronę główną proszę też zajrzeć :D) i jeszcze trochę pewnie będzie rewolucji w zakładkach, ale całość na dzień dzisiejszy mnie zadowala. Ile było wczoraj przeklinania na nad html'em, ile szukania błędów w kodzie i miejsc do zmiany kształtów odpowiednich ramek... Dodatkowo niepotrzebne linkwithin, które po usunięciu nadal wyświetlało się na stronie głównej, zaburzając kompozycję i nakładając na resztę zdjęć. W sumie, po kilku godzinach mi się udało i do takich Porannych chcę was teraz przyzwyczaić. 
Wieczorem musiałam rozładować nerwy (mimo, że do zirytowania doszła satysfakcja) na kilkugodzinnych pogaduchach z Alicją, a na dokładkę dwugodzinny pobyt na garażowej siłowni. Dobry dzień i dzisiaj wam dzień dobry. Z owsianą miską, deszczem za oknem, kawą przy laptopie.

.894. białkowy omlet z malinami

białkowy biszkoptowy omlet z malinami, migdałami i bananem
egg whites sponge omelet with raspberries, almonds and banana

.893.

owsianka z jabłkiem, nektaryną, orzechami laskowymi, serkiem homogenizowanym i miodem
oatmeal with apple, nectarine, hazelnuts, cream cheese and honey

.892. Drużynowy Puchar Śląska

bułka pełnoziarnista z masłem, pomidorem, kiełbasą z grilla i musztardą
wholemeal bun with butter, tomato, grilled sausage and mustard


O drużynowych pucharze opowiadałam już tu: 874, jeszcze przed samym woodstockowym wyjazdem i maratonem. Nie miałam więc jeszcze okazji napisać o nim trochę więcej. Na moje drugie zawody z tej serii, w ten czwartek, namówiłam Alicję, która nabiła nam 6km. Ja, po tkwiącej jeszcze dokładnie w pamięci trasie (w końcu 3-km trasa okrążenia była taka sama jak ta, którą w niedzielę pokonywałam aż czternaście razy), najpierw męczyłam się okropnie, a każda betonowa kostka pod stopami przypominała się boleśnie z wizją ostatniej niedzieli. Wtedy zaczęłam rozmawiać z ludźmi biegnącymi przede mną i Alą, a ból odszedł w niepamięć. Myślę, że większą wagę niż mięśnie przypominające sobie o niedawnej katordze, miała głowa ją pamiętająca. Głowa podczas biegu lubi podsuwać coś w stylu: "Po co ci to?", "Przebiegłaś już dużo, zatrzymaj się.", "Nogi cię bolą! Już! Teraz!". Ból wymyślony od bólu prawdziwego można rozpoznać tylko po tym, że od prawdziwego myśli odciągnąć się nie da. Niestety i te wymyślone, walczą czasami okropnie.
Czas kiepski 1h 18minut na 12km. Na poprawę będę musiała jeszcze poczekać. W dalszym ciągu czuję, że z tej jednej, kontuzjowanej w marcu nogi, wybijam się ostrożniej. Klimat zawodów tak czy siak genialny.