pączki z marmoladą różaną, herbata róża-wanilia
donuts with rose jam, vanilla rose tea
Miały być nietypowe fakty o mnie już dawno, więc w końcu się zebrałam i wrzucam. Bez tagowania innych, bo już mnóstwo osób było. W czasie ferii się nie zmobilizowałam, ale teraz jestem chora, więc znowu siedzę w domu. Dziwne, że w górach, mimo strasznego mrozu i spędzania na nim mnóstwa czasu, choroby trzymały się ode mnie z daleka. A teraz... Wiem już też, że łzy cieknące z mojego prawego oka nie są spowodowane zapaleniem spojówki, ale przekroczoną normą smogu w mojej okolicy. Wyprowadzam się. Przygarnie mnie któraś? Mile widziane świeże powietrze. Mogę przygotowywać śniadania ;)
1 Jestem straszną klaustrofobiczką. Kiedyś w czasie pobytu w górach i przechodzenia przez niski fragment jaskini, gdzie trzeba było iść na klęczkach, niekontrolowanie się popłakałam. Myślałam, że już nigdy stamtąd nie wyjdę. Podobnie miałam w przypadku krętych, wąskich schodów prowadzących z Wawelu do jaskini pod nim i Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie (do przejścia udającego podziemne w czasie wojny, nie zaciągnięto by mnie nawet siłą).
2 Egoistka!
3 Tak kocham matematykę i informatykę, że nie obraziłabym się gdyby w szkole były tylko one.
4 W związku z powyższym jestem w wielu sprawach nazbyt dokładna, co w żadnym wypadku nie odnosi się do porządku w moim pokoju. Gram na nerwach mamy, tłumacząc, że to mój system i inaczej nie mogłabym niczego znaleźć.
5 Od drugiej klasy gimnazjum co roku moim postanowieniem na Wielki Post jest niejedzenie słodyczy. Udało się jak na razie za każdym razem, chociaż wyjątkami są dla mnie dwie-trzy rodzinne imprezy urodzinowe, odbywające się w tym czasie, kiedy to zjadam ciasta. Unikam wtedy przede wszystkim mocno przetworzonych produktów z wysoką zawartością białego cukru, więc nie kwalifikują się placki, miód, syrop klonowy i owsianka z budyniem ;)
6 Prowadzę blogi, praktycznie bez przerwy od jedenastego roku życia.
7 Zawsze gdy piekę ciasto, sama zjadam go najwięcej już przy samym krojeniu (brzegi i okruszki są moje), tak, że na talerz dla domowników trafiają czasami mniej niż dwie trzecie całości. Reszta znika w niewyjaśnionych okolicznościach, możliwe, że powiązanych z moim ciągłym, przypadkowym przechodzeniem obok kuchni.
Tłustego czwartku! U mnie jak co roku pączki muszą być. Nie domowe, ale specjalnie smażone tylko tego dnia w miejscowej ciastkarni. W wersji nieco mniejszej, za to o cudownym smaku, któremu nie dorówna żaden inny pączek w ciągu całego roku. Może to dlatego jakoś nie ciągnie mnie do nich kiedy indziej, ogółem wolę drożdżówkę. Dzisiaj wstałam, a na stole czekał na mnie specjalny pakunek. W moim domu tylko ja jem różane, reszta rodzinki woli wersję z marmoladą wieloowocową, więc mama wzięła takie specjalnie dla mnie. Życzę wszystkim smacznego :)