Strony

.544.

 Serek wiejski z bananem, śliwkami i musli, mamine ciasto śliwkowe, kawa cykoriowa.
Cottage cheese with banana, plums and muesli, mother's plums cake, chicory coffee.


Musicie mi wybaczyć moje, można by powiedzieć, nie pokrywające się słowa i czyny. Jednego dnia o morderczych treningach, drugiego dnia ciasto na śniadanie. Hmmm zasłużyłam? ;) Pomińmy. Zapraszam na notideal, specjalnie dla tych zagubionych po diecie, w wyniku licznych próśb, do końca wakacji wrzucam pełne fotomenu.

Dzisiaj trochę o mnie w związku z tagiem, do którego zostałam zaproszona przez Olę, Elin, whiness, Bryśkę, Darię, Capacitier i qualiettę.
   - nominuj 15 blogów, które Twoim zdaniem na to zasługują,
   - poinformowuj o tym fakcie autorów nominowanych blogów,
   - ujawnij 7 faktów o sobie samym,
   - pokaż nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu.

Po tych wszystkich lata blogowania i dziesiątkach pytań, trudno wymyślić coś czego jeszcze o mnie nie wiecie ;) No ale postaram się...
1. Mam w uszach w sumie 4 kolczyki, 1 w lewym, 3 w prawym.
2. Bardzo rzadko jestem zadowolona ze zdjęć swoich śniadań.
3. Mój perfekcjonizm ma odniesienie we wszystkim poza porządkiem w swoim pokoju. Wczoraj stwierdziłam, że mam za małe biurko, bo jakieś cztery razy podnosiłam z podłogi książki, gazety, długopisy i raz okulary ^^ Pominę fakt, że jest ono dwa razy większe od mojego dawnego, a część rzeczy i tak leży na podłodze.
4. Lubię robić milion rzeczy na raz. W związku z tym wczoraj o mało nie spadłam z bieżni, spacerując, trzymając w jednej ręce grubą księgę z makaronami, z której przepisywałam przepis do opublikowania, pisząc na gg i mając w uszach słuchawki.
5. Nienawidzę marnowania jedzenia, dlatego zawsze zjadam wszystkie pozostałe na blasze z ciasta okruszki, wylizuję miski po kremach i garnki po owsiance. Często wykorzystuję rzeczy pozostałe po obiedzie reszty rodziny, do stworzenia nowych dań.
6. Cały rok mogłabym chodzić w trampkach.
7. Niezależnie od ilości obowiązków, zawsze mam mnóstwo czasu.

Obawiam się, że wszystkie blogi, które odwiedzam zostały już wybrane, no ale gdyby ktoś jeszcze chciał, to proszę bardzo.

Anchois, pesto i makaron.


Ma w sobie coś, co od razu przenosi nasze smakowe kubki nad Śródziemne Morze. Może to dlatego tak lubię pesto. Obficie skropione oliwą.


Makaron z pesto i anchois /4 porcje/
("Makaron" wyd. Olesiejuk)
90ml oliwy z oliwek
2 posiekane ząbki czosnku
60g osączonych filetów z anchois
450g makaronu (w oryginale spaghetti, u mnie pełnoziarnisty)
60g bazyliowego pesto
2 łyżki posiekanego świeżego oregano (można zastąpić suszonym, w mniejszej ilości)
90g tartego parmezanu
sól i pieprz

W garnku rozgrzać łyżkę oliwy, dodać czosnek i smażyć 3 minuty. Zmniejszyć ogień, dodać filety z anchois i gotować aż się "rozlecą", od czasu do czasu mieszając. Zagotować garnek osolonej wody, dodać makaron i resztę oliwy. Gotować al dente.
Do anchois dodać pesto oraz oregano i popieprzyć do smaku.
Odcedzić makaron, wymieszać z pesto, posypać parmezanem.

.542.

 Orkiszowe kluski na parze nadziane powidłami, borówki i jogurt bałkański.
Spelt steamed dumplings stuffed with plum jam, blueberries and Balkan yogurt.

Zielona Góra, Cottbus, Kravare, Nowy Targ, Szczawnica, Sromowce, Jaworzno, Rogoznica, Krk, Cizici, Rudine, Vrbnik, przyjazd Emmy. Sekcja Biegów Długodystansowych, pierwsza sztafeta, pierwszy cross, pierwsza osiemnastka, pierwszy półmaraton. Te wakacje nie pozwoliły mi wyjść z niekończącej się podróży, pozwoliły mi za to poznać siebie z zupełnie innej strony i wykreślić z życiorysu kilka zdarzeń. Dzieło przypadku? Nie wiem, jednak po tym wszystkim nawet powrót do szkoły nie wydaje się straszny. Jest zbyt wiele rzeczy, na które jeszcze czekam, by czas mógł stanąć w miejscu. Zachód słońca nawet w domu może być piękniejszy niż w jakimkolwiek innym miejscu. Trzeba tylko chcieć to zobaczyć, albo mieć komu go pokazać.

Wczoraj zaczęło dawać o sobie znać udo, obawiałam się, że po raz kolejny odzywa się naderwany mięsień, a przecież nawet opłata startowa na sobotnie Brzeszcze już wpłacona. Utrudnione chodzenie po schodach, utrudnione siadanie, aż w końcu zauważyłam, że to zupełnie inny ból. Zakwasy, przechodzące też, choć w mniejszym natężeniu, i do drugiej nogi. Tak, możecie się śmiać (Emma się uśmiała ^^), ale od ponad roku, kiedy to poszłam na pierwsze zajęcia aerobiku, nie miałam prawdziwych zakwasów. Czasem łydki czy biodro pobolały ze zmęczenia (np. po sztafecie), ale przeszło szybko. Dużej siły potrzeba, żebym doświadczyła na sobie działania kwasu mlekowego. Ja, zawsze najgorsza na wf-ie, schodząca z boiska po drugim kółku biegu i dostająca tróję tylko i wyłącznie z litości nauczyciela. Widocznie niedzielną dwudziestką udało mi się dotrzeć do najgłębszych partii mięśni. Dzisiaj nie boli prawie w ogóle, następnym razem nie dam się wystraszyć ;)

Rurki z grzybami.



Z otrzymaną od Emmy książką na kolanach, rozpoczęłam analizę składników obecnych w mojej kuchni. Setki przepisów do wypróbowania nie sprzyjają wyborowi konkretnego, jednego dania. Z tego samego druku spróbowałam już doskonałego makaronu z pesto i anchois, który niedługo się tu pojawi i lasagne z rybą podczas wspólnego gotowania. Po około dziesiątym przewertowaniu wszystkich stron, zdecydowałam się na pieczarki, śmietanę i suszone pomidory. Połączenie mnie nie zawiodło, a po kuchni zaczął unosić się aromat duszonych pomidorów i gałki muszkatołowej. Polecam na wegetariański obiad dla całej rodziny.


Makaron z pieczarkami w sosie śmietanowym /4 porcje/
("Makaron" wyd. Olesiejuk)
35g masła
1 łyżka oliwy z oliwek
6 pokrojonych szalotek
450g pokrojonych pieczarek
sól i pieprz
1 łyżeczka mąki
150ml gęstej śmietany (12%)
4 łyżki czerwonego wina
115g suszonych na słońcu pomidorów
szczypta startej gałki muszkatołowej
350g makaronu
2 łyżki posiekanej, świeżej pietruszki

Na patelni stopić masło z oliwą, dodać szalotki i smażyć 4-5 minut na małym ogniu. Dodać grzyby, smażyć jeszcze 2 minuty, posolić i popieprzyć do smaku. Dodać mąkę i gotować 1 minutę, ciągle mieszając.
Zdjąć patelnię z ognia, dodać śmietanę i wino i postawić ponownie na ogniu. Dodać suszone pomidory oraz gałkę muszkatołową. Gotować 8 minut na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając.
Wymieszać z ugotowanym makaronem i posiekaną pietruszką. Podawać od razu.

.541.



Owsianka z mlekiem sojowym, awokado, bananem i jogurtem bałkańskim.
Oatmeal with soya milk, avocado, banana and Balkan yogurt.

 
 Look at the stars,
Look how they shine for you... :)

 Do you know for you,
I'd bleed myself dry for you?

 Tak jest łatwiej.

.540. półmaraton

Wieczorem wyszłam z domu i przebiegłam półmaraton. Swój pierwszy, w pochmurnej aurze i poprawiając przy tym dwie czasówki. Mentalnie wykańcza mnie bezczynność, po całych wakacjach spotkań, wyjazdów, biegów, zwiedzania i smakowania nie jestem w stanie siedzieć w miejscu.

W środku nocy lubię dostawać smsy dla uśmiechu na twarzy, a rano czuć szczęśliwie zmęczone poprzednim dniem nogi, pokonać schody, zajrzeć do lodówki i pojechać gdzieś daleko.

Skończyły się igrzyska i ucichła po-igrzyskowa wrzawa. Jednocześnie z telewizji zniknęły reklamy przedstawiające ludzi, których można podziwiać, brać motywację i którzy ciężko pracują na swoją siłę i wygląd. Smukłe, lecz wyrzeźbione nogi, sportowe buty, różne mięśnie, różne sporty, różne kształty ciał. Zastąpione już zostały uśmiechającą się do kamery wychudzoną panią reklamującą jakiś deser z torebki, proszek do prania albo krem do depilacji. Czy świat woli pójść na łatwiznę? Nie chodzi o sam sport, bo o gustach się nie dyskutuje i nie mam zamiaru narzucać nikomu stylu życia, stawiałabym raczej na propagandę kompleksów i sklonowanych ludzi. W idealnych czterech ścianach idealna rodzina siada do idealnego stołu, a idealna podłoga lśni idealną czystością. Potem idealna kobieta bierze swoją idealną torbę, idzie na idealne zakupy, kupuje idealne buty i idealny krem na odciski, tak na wszelki, nieidealny przypadek.

Owsianka z quinoa*, mlekiem sojowym, malinami, porzeczką, syropem klonowym i makiem.
Oatmeal with quinoa*, soy milk, raspberries, currants, maple syrup and poppy seeds.

*2 łyżki komosy ryżowej, 2 łyżki mieszanki owsianej, 1 łyżka kaszy jaglanej
*2 tablespoons quinoa, 2 tablespoons oats, 1 tablespoon millet

Ciasto z figami i maliny prosto z krzaczka.

Jeśli Chorwacja, to świeże figi dopiero co zerwane z rosnącego w ogrodzie drzewa. Jeśli sierpień, to świeże maliny, których zbieram codziennie pełną miskę. Za oknami deszcz. Fakt, prosiłam o tą ulewę, bo uwielbiam biegowe treningi gdy pada lub przynajmniej gdy mogę skakać przez powstałe kałuże. Na talerzu za to lato w najczystszej postaci. Najsłoneczniejsze z ciast.


Figi pod pływem ciepła uwolniły swoją niezwykłą słodycz i razem z chrupkim wierzchem ciasta, stworzyły miodową kruszonkę. Maliny przełamały słodki smak i tak oto sięga się po kolejny kawałek.


Odwrócone ciasto z figami i malinami /24 kawałki/
(od tastefoodblog)

250g masła
1 szkl. brązowego cukru
8-10 dużych świeżych fig
85g malin
3/4 szkl. cukru
4 jajka
1/2 szkl. maślanki
2 łyżeczki skórki z cytryny
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1 i 1/2 szkl. mąki
1/2 szkl. kaszy kukurydzianej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli

Piekarnik rozgrzać 170 C. Formę szczelnie wyłożyć pergaminem.
Roztopić
1/2 szklanki masła i brązowy cukier na średnim ogniu, mieszać do połączenia. Dodać kaszę i równomiernie ułożyć na blasze. Poukładać na masie pokrojone wpół figi, a luki wypełnić malinami.
Utrzeć pozostałe masło i cukier na puszystą masę, ok. 2 minuty. Dodać jajka po jednym na raz, miksując w międzyczasie. Wymieszać z maślanką, skórką z cytryny i wanilią.
W osobnym naczyniu połączyć suche składniki. Dodać do ciasta, wymieszać do połączenia. Zalać owoce i wygładzić za pomocą szpachelki. Piec 1 godzinę i 15 minut, lub aż wykałaczka włożona do ciasta będzie wychodzić czysta. Wyciągnąć i schłodzić 10 minut. Odwrócić. Podawać ciepłe lub w temperaturze pokojowej.

.539.

 Chleb razowy z twarożkiem, papryką i sałatą, koktajl malinowo-jabłkowy.
Wholemeal bread with quark, paprika and lettuce, raspberry apple smoothie.

.538.

 Budyniowe naleśniki z masłem orzechowym, serkiem wiejskim i jabłkiem.
Custard powder crepes with peanut butter, cottage cheese and apple.


Po biegach w Chorwacji nie sądziłam, że zaskoczy mnie Polski upał, a po chorwackim jedzeniu nie sądziłam, że zastanie mnie spadek na centymetrze. Teraz zabrałam w teren za mało wody - jednoznaczne z wypociłam za dużo. Liczyłam na utęsknione i od dawna kojarzące się z wyjątkowymi momentami, skakanie przez kałuże, na bieg w ciepłym deszczu. Padać zaczęło przed północą.
Jeszcze po północy siedzę przy komputerze po kolei odwiedzając, wydawałoby się, całe wieki, nie przeglądane blogi. W międzyczasie po raz enty słucham na zmianę dwóch utworów, które tak idealnie wpasowały się do mojej skomplikowanej rzeczywistości. Naprzeciw siedzi obca osoba, patrzy na mnie zza odbijającego się w mroku szyby światła. Uśmiechnęła się. Zaczynam ją lubić. Nazywa się slyvvia, jest optymistką, kiedyś istniała tylko wirtualnie.

.537.

 
Malinowo-figowe pancakes z syropem klonowym, zielona herbata.
Raspberry fig pancakes with maple syrup, green tea.


Znowu się naleśnikowo nie zgrałam z sobotą, ale wieża placków na słodki powrót musiała być. Tym bardziej, że pełna poświęcenia weszłam wczoraj między swoje malinowe krzaki i po kilkunastu minutach i kilku przygodach, wróciłam z pudłem pełnym owoców. Cała w pajęczynach, z śladami po ukąszeniach komarów, kolcem wbitym w stopę i mocowaniu się z klapkiem pozostałym w płocie podczas wspinaczki. Wiem, mam talent ^^ Każdy ma w sobie coś z dziecka.
Chorwację podsumowałam. Zamknęłam w jednym poście i moim spisie miejsc obfotografowanych. Dla odpoczynku po odpoczynku, wczoraj jedna z (też ważnych) części treningu - lenistwo na całego. Wewnętrznie mnie nosiło z miejsca na miejsce, ale fizycznie padłam mimo całej nocy snu w samochodzie.

 "Nie tyle ważne jest bycie silnym, co poczucie, że jest się silnym" 
"Wszystko za życie" - Jon Krakauer

Chorwacja. Rogoznica i Vrbnik kulinarnie.

Robi się mały mętlik, bo podsumowania podróży wrzucam tu, a pośrednie z nich zdjęcia, na Poranne Inspiracje. Wiem, że od razu widać, że tam oddaję siebie w pełni, a Makaron traktuję tylko jako notes z przepisami. Teraz wróciłam do domu. Usiadłam w swoim pokoju. Spędziłam ok. godziny na zastanawianiu się, od czego w ogóle zacząć internetowe porządki. W końcu wzięłam zapisane na pulpicie albumy z Chorwacji, wybrałam zdjęcia jedzenia, uporządkowałam i popstrykałam przywiezione skarby. Jako, że wakacje spędziłam w dwóch różnych miejscowościach, miałam okazję wzbogacić dział:

W tym roku śniadania relacjonowałam na bieżąco, jednak nie miałam okazji pokazać tego, co jadaliśmy poza porannym posiłkiem. Tak oto...
Restauracja "Sanlemo", znajdująca się w samym centrum Rogoznicy. Jedzenie świetne, przekonałam się tu do pierwszy raz przeze mnie próbowanych kalmarów. Dużym minusem był jednak bardzo długi czas oczekiwania na posiłek mimo niezbyt dużej ilości klientów.

Pizzeria "Fortuna", port w Rogoznicy. Po kalmarach postanowiłam spróbować owoców morza w towarzystwie makaronu. Połączenie dobre, chociaż jak dla mnie przydałoby się tu trochę pomidorów lub innego warzywnego dodatku. Rodzice i brat spróbowali ostrą sałatkę meksykańską i pizzę, godna polecenia.

Dzięki stałemu dostępowi do własnych kuchni, powstała m.i. sałatka z czerwoną fasolą, pierś nadziewana serem na potrawce z pomidorów i bakłażana oraz kurczak na ostro z makaronem i leczo.

W Vrbniku polecić mogę restaurację "Argentum", gdzie miałam okazję zjeść doskonałą blitvę

oraz pizzerię "Gospoja" w samym centrum starego miasteczka.

W przerwie lody, tradycyjny burek z mięsem lub po prostu cappuccino.

.536.

Gigantyczny cynamonowy naleśnik z nutellą i cukrem pudrem.
Pancake with nutella and sugar powder.

 Kupiony wieczorem, zjedzony nad ranem. Poproszę takie codziennie.

.535. Cizici

Umazałam się dzisiaj błotem w zatoce miasta Cizici, zjadłam chyba 1/2 arbuza, czekoladę, awokado, lasagne, pizzę i kilogram fig. Tak na uczczenie ostatniego dnia. Wieczorem wyjeżdżamy, następne śniadanie będzie gdzieś w trasie. Oby mniejsze... Mój żołądek więcej nie zniesie. Chociaż przyglądając się wyliczonej przeze mnie mieszance i jedzeniu w ciągu ostatnich dni, zabrakło dzisiaj lodów. Po powrocie pokażę nazbierane zdjęcia utrzymanych w śródziemnomorskim klimacie obiadów (Tak, wiem, że jak Chorwacja to nie morze śródziemne, a Adriatyk. Mimo wszystko jedzenie moje ulubione i chyba najzdrowsze na świecie).
Wracając do błota, skóra po tej "kąpieli" wydaje się być miększa i odżywiona. Nie ryzykowałam nakładania tej śmierdzącej mazi na twarz, ale myślę, że i na cerę miałaby zbawienny wpływ. Gdyby jeszcze dało się wytrzymać w tej "skorupie" dłużej niż 5 minut, efekty byłyby pewnie bardziej zauważalne. Ja zrezygnowałam gdy pod wpływem słońca, zaczęłam zamieniać się w gliniany posąg. 
No i minął mój 12-dniowy urlop.

Cheerios z kozim mlekiem, arbuz.
Cheerios with goat's milk, watermelon.

.534.

Owsianka z kozim mlekiem, świeżymi figami i masłem orzechowym.
Oatmeal with goat's milk, fresh figs and peanut butter.

Wstaję zdecydowanie za wcześnie jak na dni wolne od jakichkolwiek obowiązków. Za barierkami balkonu widzę miasto, port i siedzące na elektrycznych drutach, setki jaskółek. Gotuję owsiankę, która na kozim mleku smakuje zupełnie inaczej i odwlekam wyjście z domu. Dopiero wieczorem jestem w stanie żyć, funkcjonować, myśleć. Poza wieczorami, każdy dzień wydaje mi się taki sam jak poprzedni. Jem, śpię na plaży, pływam i biegam, a rano widuję te same ptaki. Mimo miłości do Chorwacji, chyba nie byłabym w stanie zostać tu na stałe. Chyba nie polubiłam się z palącym nawet przez białe podeszwy adidasów, asfaltem. Chyba zrozumiałam, co znaczy bieg przez pustynię. Wystarczą 2km... Nie, wystarczy kilka metrów, by cały otaczająca cię okolica wyssała z ciebie ostatnie krople wody. Aktualnie jedna najmniejsza iskra, która trafiłaby na jedną najmniejszą suchą gałązkę, byłaby w stanie wzniecić tu olbrzymi pożar. Nawet to nie przeszkadza rozległym winnicom rodzić idealnie zielonych liści i pełnych koszy winogron. Ani olbrzymim krzakom pomidorów, ani drzewom fig, tak przepełnionym, że w wielu miejscach, zbyt dojrzałe, zostały wgniecione w ziemię przez przejeżdżający samochód lub ludzką stopę.
Pozdrowienia. Gorące.



Rudine, stare miasteczko, głównie siedziba pasterzy, ścieżka za wejściem do jaskini. Poszłam sama gdy rodzice i brat zwiedzali, bo, delikatnie mówiąc, jaskinie nie są moją mocną stroną. Dużo nie straciłam, za to mam zdjęcia pokazujące okolicę z zupełnie innej strony.

.533.

Pełnoziarnista bagietka z awokado, sokiem z cytryny, papryką i solą, jogurt z świeżymi figami.
Whole wheat baguette with avocado,lemon juice, paprica and salt, yogurt with fresh figs.