W pierwszej wersji wpisu były to "marzenia do spełnienia", ale po krótkim namyśle stwierdziłam, że na "spełnienie" niektórych czekam już zbyt długo. Czas na walkę, bo tylko tak osiągniemy to co chcemy i tylko tak będziemy czerpać z tego pełną satysfakcję. *Ubiera bokserskie rękawice i uśmiecha się szeroko.* ;)
W zeszłym roku (o tu) podsumowując rok pisałam o kontuzjach, szybko mijającym czasie i przydomowej siłowni mojego chłopaka. Nie przedstawiałam żadnych konkretnych planów na rok 2014, bo też jedynym i głównym celem było ogarniecie się i przywyknięcie do sporej ilości zmian w życiu. Nie do końca się udało. Rok 2014 mogę uznać za jako najbardziej stresujący ze wszystkich w mojej jeszcze dość krótkiej egzystencji. Zarówno zakręty w życiu prywatnym jak i tym uczelnianym dały mi porządnie w kość. Przez to gdzieś w tym wszystkim ani nie potrafiłam znaleźć złotego środka ani zrelaksować się na dłużej niż chwilę. W szczytowej fazie doszła bezsenność i bóle w klatce piersiowej. Na szczęście w całym tym zamęcie było sporo momentów naprawdę dobrych i to chyba tylko one pozwoliły mi przetrwać. Bo rok 2014 wcale nie minął tak szybko jak poprzedni. W 2014 było: Wielkie Bloggowe Spotkanie w Warszawie, a tam grupowa owsianka, zwiedzanie, burgery i gofry. W marcu było o Euforii biegacza, był też Półmaraton Żywiecki, a zaraz po nim Poznań i Siaśka. Później były moje pierwsze zawody w towarzystwie taty (w Raciborzu), trochę o kryzysach i motywacji, było śniadanie w Katowicach i o kobietach na siłowni. Pod koniec maja zostałam kilka dni w Krakowie, na maraton i ploty ze znajomymi bloggerkami. W czerwcu też zaczęłam eksperyment z dietą wegańską, którą z kilkoma potknięciami stosowałam aż do końcówki listopada. W ciągu wakacji zdążyłam przebiec Nocny Półmaraton Rybnicki (o którym nie wiem czemu, na blogu nie wspomniałam), odwiedzić Karpacz z rodzicami i bratem, wejść na Śnieżkę, zwiedzić Pragę, spędzić tydzień na Przystanku Woodstock, zrobić sobie dredy i 2 tygodnie wędrować po górach z chłopakiem. W październiku zaliczyłam szkolenie z zakresu budowania masy mięśniowej na diecie wegańskiej, dzięki czemu po raz kolejny spędziłam miło dzień w moim ukochanym Krakowie, tym razem z Justyną. Listopad był miesiącem Warszawy - Juice Plus Convention z biznes teamem i Targi Fit&Sport Show. Cały rok blogowych podróży zakończyłam na świątecznych warsztatach z Russell Hobbs :)
Wracając do przyszłorocznej walki, którą właściwie zdążyłam rozpocząć już kilka dni temu, ogarniając swoje plany, pozapisywane motywujące mnie zdjęcia i to, co od dawna chodzi mi po głowie. W 2015 walczę o to by:
.Pisać więcej o swoich pasjach
Jedną z nich jest właśnie pisanie i zdaję sobie sprawę z tego, że zdążyłam w ostatnim czasie naprawdę zaniedbać bloga pod tym względem. Obiecuję poprawę!
Otrzymałam ostatnio meila z propozycją partnerstwa dot. organizacji i reklamy serii biegów na rok 2015. To właśnie ta propozycja pozwoliła mi przyjrzeć się swojej obecnej biegowej formie. Po krótkim namyśle zgodziłam się i stwierdziłam, że nigdy więcej tak długiej przerwy od biegowych butów. Od razu tego samego dnia ruszyłam na 5-km przebieżkę która wymęczyła mnie prawie tak bardzo jak 15km jeszcze rok temu. Czas to zmienić. Do szczęścia wystarczy mi szybka dziesiątka bez zadyszki.
Nie jestem pewna czy uda się nam to zrobić w tym roku, ale mocno trzymam kciuki i będę dążyła do tego, by odwiedzić je chociażby na weekend. W te wakacje udało mi się spędzić w górzystym terenie 3 tygodnie, a w międzyczasie wbiec na Trzy Korony i pokonać naprawdę sporo kilometrów marszem, w Pieninach i Karkonoszach. Oby i w tym roku było jak najwięcej takich wypraw.
Mam dietę, mam motywację, mam treningi. Ten rok spłynie pod znakiem walki o wymarzoną wyrzeźbioną sylwetkę. Masę, całkiem niechcący, robiłam od początku zeszłego roku, całkiem niemało przy tym trenując siłowo.
Najpewniejszy i najłatwiejszy w realizacji z wszystkich wymienionych tu punktów. Noszę się z tym zamiarem od jakiegoś czasu, a tegoroczny wyjazd na Woodstock będzie idealną okazją do zmiany moich włosów (i dredów) na niebieskie. Jeśli się wybieracie, wypatrujcie niebieskiego punktu na horyzoncie ;) Szybkie ruchy niebieską pianką, którą kiedyś koloryzowałam końcówki i będzie super. (na szczęście kolor schodzi w kilka tygodni ;)
.Wrócić do pełnego szpagatu
Podczas początków mojego biegania rozciągałam się naprawdę sporo. Tyle, że wystarczyło kilka tygodni, żebym pierwszy raz w życiu zrobiła szpagat i przez długi czas utrzymywała/progresowała różne figury jogi. Obecnie, chociaż dalej uważam się za osobę dość dobrze rozciągniętą, nie robię tego tak często jak dawniej i i pełny szpagat zgubiłam gdzieś po drodze.
.Zostać trenerką
W ciągu najbliższych jednego, dwóch miesięcy zdobędę uprawnienia trenera personalnego. Postanowione, nieodwołalne :)
Success is based on persistence, not luck!
Keep motivated.
Dawno nie widziałem co tu się dzieje. Czekam na wieści o tej współpracy przy imprezach biegowych. No i życzę powodzenia z szesciopakiem (i tyłkiem 8-)) Ja już powoooooli mam, ale tłuszczol to nieugięty przeciwnik.
OdpowiedzUsuń3maj się, Maciek. :>
Parkowie biegi w Chorzowie/Katowicach. Będę informować na bieżąco :)
UsuńZapowiada się b. dobry rok:)
OdpowiedzUsuńto był bardzo ciekawy rok! Wszystkiego dobrego w nowym i spełnienia marzeń! :*
OdpowiedzUsuńpowodzenia i wytrwałości! Czekam na wieści odnośnie Twojej pracy trenerskiej - to może być bardzo interesujące!
OdpowiedzUsuńW takim razie wytrwałości w walce! :)
OdpowiedzUsuńTeż w tym roku zamierzam się spiąć i nie poddawać choćby nie wiem co!
Życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń i planów ;)
OdpowiedzUsuńNiebieskie wlosy? ;) zapowiada się dobry rok. Takiego ci życzę ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki i powodzenia! będę śledzić na bieżąco poczynania:)
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam za Ciebie mocno kciu. Obyś wywalczyła wszystkie z postanowień :D
OdpowiedzUsuńświetne postanowienia. powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńHej :) mam pytanie, jak można zostac trenerem personalnym ? są na to jakieś kursy czy jak ? :D
OdpowiedzUsuńSą kursy :)
Usuńwytrwałości :)
OdpowiedzUsuńGóry, góry, góry... Życzę ich jak najwięcej - i Tobie, i sobie ;). W minionym roku spędziłam w górach rekordowo dużo czasu - mam nadzieję, że 2015 rok będzie równie dobry pod tym względem :)
OdpowiedzUsuńBTW, jeśli tęsknisz za górami zapraszam na mojego czekoladowego bloga - kolejne wpisy będą mocno górskie ;).
UsuńSuper! Też muszę się wsiąść. Trzy lata temu zrobiłem pół-maraton a teraz brzuch mi urósł i buty się rozwaliły. Złożyłam zamówienie na agito.pl na nowe „najacze” i będzie trzeba je przebiegać. Nieco się boje swojej formy po pół rocznej przerwie :P Trochę się rozleniwiłam, nie ma co…
OdpowiedzUsuńBędę trzymała bardzo bardzo mocno kciuki za Ciebie, żeby wszystkie plany zostały zrealizowane tak jak byś tego chciała;) powodzenia!
OdpowiedzUsuń